
DS od zawsze kojarzył mi się z samochodami, które są trochę... inne. Z zewnątrz to stylistyczne perełki. Ich wnętrza to jednak kwestia gustu. Jeździłem DS-em numer cztery w najnowszej odsłonie i powiem wam, co najbardziej zwróciło moją uwagę. Mamy też listę dostępnych wersji i polski cennik.
Największe zaskoczenie nie dopadło mnie wcale za kierownicą nowego DS-a. Do myślenia dało mi dopiero porównanie, jak bardzo ten samochód zmienił się przez lata. Zobaczcie, nasz test z 2016 roku, kiedy opisaliśmy go w naTemat przy okazji premiery. Szczerze? Miło popatrzeć, jak to wszystko poszło w lepszą stronę.
Najnowszy bohater to DS N4, który co prawda nie jest zupełnie nowym autem, ale przeszedł sporą modernizację. Sprawdziliśmy go na portugalskich drogach, gdzie przez dwa dni mogliśmy pojeździć po mieście i pokonać dłuższą trasę.
DS N4 to m.in. szerszy, czarny grill i sygnatura świetlna inspirowana samochodem koncepcyjnym DS E-TENSE Performance. Mamy też świetlny pas czy podświetlane logo. Przy długości 4,40 m, szerokości 1,87 m i wysokości 1,49 m, samochód sprawia wrażenie bardzo kompaktowego. Nowa identyfikacja wizualna marki to również napis "DS Automobiles" na klapie bagażnika.
Z tą numeracją modeli z literką "N" to coś nowego. Wcześniej zaprezentowano DS N8, więc można powiedzieć, że na razie to takie dwa nowe francuskie "rodzynki".
DS N4 w środku też został odświeżony. Mamy większy i przeprojektowany graficznie wirtualny kokpit (przekątna 10,25 cala). W centralnej części znalazł się wyświetlacz do obsługi multimediów – tej samej wielkości.
Marka bardzo chwali się jakością wykończenia kokpitu i użytymi materiałami. Na przykład fotele mogą być z brązowej skóry Nappa z charakterystycznym motywem bransolety zegarka. Współgrają z brązowymi wstawkami z drewna jesionowego. Dodatkiem są perłowe przeszycia, będące sygnaturą DS-a.
Czy naprawdę jest tak unikalnie? Na pierwszy rzut oka to rzeczywiście... coś innego. DS potrafił się wyróżnić i wciąż przyciąga oko. Łatwo jednak znaleźć wspólne elementy z innych aut ze stajni Stellantisa. Nie ma się co dziwić – chodzi o koszty. Zresztą DS N4 i Opel Astra powstają w tej samej niemieckiej fabryce w Rüsselsheim.
To taka półka premium, o którą łatwo się pokłócić. Jedni powiedzą, że przecież jest sporo miękkich materiałów, unikalne wzory, nic nie sprawia wrażenie zmontowanego "na słowo honoru". A inni będą kręcić nosem, że te samochody, mimo że ładnie wyglądają, to do premium pozostają... kandydatami.
Pojemność bagażnika DS N4 wynosi 430 litrów w wersji HYBRID, 360 litrów w przypadku DS N4 PLUG-IN HYBRID i 390 litrów w nowej, w pełni elektrycznej wersji DS N4 E-TENSE. Tę ostatnią opcję zobaczycie na zdjęciu poniżej.
Z ilością miejsca dla pasażerów z przodu jest przewidywalnie. Przy wzroście 1,85 m całkiem łatwo znalazłem dobrą pozycję i wcale nie zabrakło wtedy przestrzeni na nogi dla osoby za mną. Dodajmy, że rozstaw osi wynosi 2,67 m, a szerokość 1,87 m (ze złożonymi lusterkami).
Asem w rękawie producenta mają być dostępne wersje napędowe. To konkretnie te trzy propozycje, które wymieniłem wyżej przy wariantach pojemności bagażnika. Przyjrzyjmy się im bliżej.
DS N4 HYBRID łączy trzycylindrowy silnik benzynowy 1.2 turbo z jednostką elektryczną o mocy 28 KM, zintegrowaną z 6-biegową automatyczną, dwusprzęgłową skrzynią biegów. Może poruszać się w trybie całkowicie elektrycznym nawet przez 50 proc. czasu jazdy w mieście, oczywiście w zależności od stylu jazdy i natężenia ruchu. To po prostu miękka hybryda, którą znamy już z innych samochodów Stellantisa.
W czasie premierowych jazd sprawdziłem dwie pozostałe opcje – stuprocentowego elektryka oraz hybrydę ładowaną z kabla.
Elektryczny DS N4 E-TENSE ma pojemność akumulatora 58,3 kWh netto. W teorii przejedzie do 450 km w cyklu mieszanym WLTP. To układ o mocy 213 KM, do tego 343 Nm momentu obrotowego. Szybkie ładowanie prądem stałym DC w zakresie 20-80 proc. ma trwać 31 minut. Auto przyspiesza do 100 km/h w 7,1 s.
Osiągi są zupełnie wystarczające do codziennej jazdy. I jeśli coś bezdyskusyjnie miałbym nazwać "premium" w DS-ie, to zawieszenie, któremu poświęcono chyba sporo uwagi. Wyciszenie kabiny – wzorowe. Jest inna mała niedoróbka, ale napiszę o niej niżej, bo została nam jeszcze hybryda typu plug-in.
I prawdopodobnie takim hybrydowym DS-em numer cztery chciałbym jeździć, gdybym stanął przed wyborem. Ta wersja jest nieco mniej zwinna – do setki rozpędza się prawie 7,5 sekundy, ale przecież to ułamki, które w tym przypadku są kompletnie bez znaczenia. Mamy tu 4-cylindrowy silnik 1.6 o mocy 225 KM.
Ile przejedzie na "czystym" prądzie? Według producenta nawet 81 km. Auto naładowane do 96 proc. pokazało nam zasięg na 70 km. I to jest bardziej prawdopodobna wartość. Biorąc pod uwagę dzisiejsze możliwości – niewiele. Podobny zgrzyt miałem niedawno, kiedy do testu wpadł mi DS 7. Tylko to był wielki SUV o mocy 300 KM.
Teraz dwa słowa o tej niedoróbce. Jazda DS-em generalnie jest bardzo przyjemna z wielu powodów. Ale błyszczący panel z przyciskami do otwierania szyb zamontowano wysoko na drzwiach. Efekt? Kiedy świeci słońce, światło odbija się... idealnie w lusterka zewnętrzne, co jest irytujące i nieco ograniczające widoczność. Nie mam pojęcia, dlaczego ktoś tego nie wyłapał w fazie testów, skoro mi zaczęło przeszkadzać po 5 minutach jazdy.
Najlepiej czułem się za kierownicą elektryka. Świetnie osadzony środek ciężkości, absolutna cisza w środku, pewna jazda w zakrętach. Ale chciałbym mieć w nim większą baterię, więc wolę wariant plug-in – nawet z tym mizernym zasięgiem na prądzie. I głośniej pracującą jednostką napędową.
Ile kosztuje nowy DS N4?
Najtańsza opcja to miękka hybryda w wersji wyposażenia "Pallas" – za 153 700 zł. Ale już w najbogatszej konfiguracji "Étoile" trzeba zapłacić 192 700 zł. Ceny hybrydy plug-in mieszczą się w granicach 199 000 zł – 238 000 zł. A za elektryka zapłacimy 199 000 zł – 222 000 zł.
Sporo, szczególnie ta wartość prawie łamiąca granicę 240 tys. zł. I da się ją pewnie przebić, kiedy pobawimy się możliwościami personalizacji auta. Myślę, że auto kusi przede wszystkim wyróżniającym się designem i detalami. Pytanie, czy to wystarczy. I czy cennik w zderzeniu choćby z chińską konkurencją będzie w Polsce do przełknięcia.
Więcej relacji zza kierownicy innych ciekawych aut znajdziesz na moich profilach Szerokim Łukiem na Facebooku, Instagramie oraz TikToku.
Zobacz także
