
Polskie satelity lecą w kosmos na pokładzie Falcona 9. To element systemu rozpoznania i przetwarzania danych, który ma służyć nie tylko cywilnym odbiorcom, ale i naszej armii. Jeśli misja się powiedzie, będziemy świadkami wydarzeń, które zmienią zdolności Wojska Polskiego.
Już dziś z kalifornijskiej bazy Vandenberg ma wystartować rakieta Falcon 9 w ramach misji Transporter-15. Na jej pokładzie poleci pakiet polskich satelitów, które mają stać się nowymi oczami polskiego wojska i ważnym zapleczem dla całej gospodarki. Dla krajowego sektora kosmicznego to moment, w którym ambicje przestają być tylko planami na papierze.
Polska patrzy na świat z orbity
Start Falcona 9 zaplanowano na godz. 19:18 czasu polskiego, z 57-minutowym oknem startowym. Choć to kolejna z wielu komercyjnych misji rakiety SpaceX, dla Polski ma ona wielkie znaczenie strategiczne. Na orbitę trafią satelity o podwójnym zastosowaniu – zarówno wojskowym, jak i cywilnym – które mają uniezależniać kraj od zagranicznych dostawców zobrazowań i danych.
Do tej pory Polska korzystała głównie z zewnętrznych systemów satelitarnych, kupując dane obrazowe lub sięgając po sojusznicze zasoby. Teraz do gry wchodzą własne satelity obserwacyjne oraz zintegrowana infrastruktura naziemna, które pozwolą budować krajowy system rozpoznania i analiz. To nie tylko kwestia prestiżu, lecz przede wszystkim bezpieczeństwa i autonomii decyzyjnej.
ICEYE: radarowe oko dla wojska i służb
Jednym z kluczowych ładunków jest satelita przygotowany przez polsko-fińską firmę ICEYE. Wykorzystuje on technologię syntetycznej apertury radarowej (SAR). Jest to rodzaj radaru, który składa wiele impulsów w jedno szczegółowe zobrazowanie, dzięki czemu może widzieć przez chmury, dym i w nocy. W przeciwieństwie do klasycznych kamer optycznych, taki system dostarcza danych niezależnie od warunków pogodowych czy pory dnia.
Z punktu widzenia obrony narodowej oznacza to możliwość stałego monitorowania newralgicznych obszarów: infrastruktury wojskowej i transportowej, instalacji energetycznych, granic państwa czy akwenu Morza Bałtyckiego. W razie kryzysu lub konfliktu urządzenie może pomóc śledzić ruchy wojsk przeciwnika, oceniać skutki uderzeń i wykrywać maskowany sprzęt.
Satelita powstał na podstawie umowy zawartej w maju pomiędzy Ministerstwem Obrony Narodowej, ICEYE oraz Wojskowymi Zakładami Łączności Nr 1, co pokazuje, że państwo traktuje te zdolności jako element szerszego systemu obronnego.
PIAST: pierwsza polska konstelacja rozpoznawcza
Równolegle na orbitę ma trafić konstelacja trzech nanosatelitów PIAST: PIAST-S1, PIAST-S2 oraz PIAST-M. To niewielkie, ale zaawansowane technologicznie jednostki, tworzące pierwszy polski system satelitarnej obserwacji Ziemi zaprojektowany z myślą o Siłach Zbrojnych RP. PIAST prowadzi optoelektroniczne rozpoznanie obrazowe. Oznacza to, że satelity zbierają zdjęcia w paśmie widzialnym i bliskiej podczerwieni, korzystając z teleskopów i sensorów światła.
Projekt powstał we współpracy m.in. z inżynierami Wojskowej Akademii Technicznej i jest współfinansowany przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju w ramach programu SZAFIR, skierowanego do rozwiązań istotnych dla bezpieczeństwa państwa. Platformą sprzętową jest rozwijany w Polsce system HyperSat firmy Creotech Instruments.
Odpowiada on za kluczowe funkcje satelity, takie jak komputer pokładowy, systemy łączności, orientacji w przestrzeni i zasilania. Takie podejście "od platformy wzwyż" pozwala tworzyć misje typu dual use, czyli takie, w których te same komponenty mogą służyć zarówno wojsku, jak i użytkownikom cywilnym.
Od napędu, po sztuczną inteligencję
Sama konstelacja na orbicie to tylko część większej układanki. Jak podkreślają twórcy projektu, równie ważne są segment naziemny i algorytmy przetwarzania danych. WAT odpowiada m.in. za Centrum Kontroli Misji Satelitarnych. To tam pracują operatorzy sterujący satelitami, odbierający dane i prowadzący eksperymenty. Segment otwarto w sierpniu i ma on służyć także jako ośrodek szkolenia przyszłych operatorów systemów satelitarnych na potrzeby polskiej armii.
W projekt zaangażowane są także inne krajowe instytucje i firmy. Centrum Badań Kosmicznych PAN zaprojektowało teleskop do satelity PIAST-M, Sieć Badawcza Łukasiewicz – Instytut Lotnictwa przygotowała systemy napędowe dla PIAST-S1 i PIAST-S2, a spółka Scanway odpowiada za teleskopy w dwóch satelitach serii S. PCO zajmuje się precyzyjną optyką.
Z kolei WAT opracował m.in. moduł satelitarnego dalmierza laserowego i sensory położenia Słońca, które będą wykorzystywane również w systemie laserowej transmisji danych. W Centrum Misji Satelitarnych umieszczono także niezwykle zaawansowaną antenę Legion 400 o średnicy aż 3,9 m. Ma ona zapewnić stabilne połączenie radiowe niezależnie od pogody.
Choć teleskopy w nanosatelitach są niewielkie, polscy naukowcy próbują "wycisnąć" z nich maksimum możliwości. W tym celu opracowano algorytmy oparte na generatywnej sieci neuronowej. Jest to rodzaj sztucznej inteligencji uczonej na dużej liczbie przykładów, która potrafi poprawić rozdzielczość przestrzenną zobrazowań. Innymi słowy, dzięki sprytnemu oprogramowaniu z małych satelitów można uzyskać obrazy bardziej zbliżone jakością do tych z większych, znacznie droższych jednostek.
SatRev i polskie dane dla gospodarki
Trzecim polskim elementem misji jest nanosatelita PW6U wyprodukowany przez firmę SatRev z Wrocławia. Jego zadaniem będzie zbieranie danych satelitarnych wykorzystywanych w sektorach typowo cywilnych: rolnictwie, leśnictwie, energetyce czy zarządzaniu infrastrukturą. Tego typu informacje pozwalają np. śledzić kondycję upraw, planować wycinki drzew, monitorować linie energetyczne czy oceniać stan dużych inwestycji.
SatRev od kilku lat buduje własny ekosystem kosmiczny: centrum kontroli misji we Wrocławiu, stacje odbiorcze w Polsce i za granicą oraz flotę kilkunastu satelitów własnych i partnerskich. Włączenie kolejnego nanosatelity w misję Transporter-15 pokazuje, że polskie firmy stają się pełnoprawnymi graczami na globalnym rynku usług satelitarnych, a krajowy sektor kosmiczny nie kończy się na projektach stricte wojskowych.
Mnożenie opóźnień i długi marsz polskiej kosmonautyki
Misja Transporter-15 pierwotnie miała wystartować 11 listopada. Termin był jednak wielokrotnie korygowany – najpierw przesunięto go na 22 listopada, później na kolejne dni, aż wreszcie wybrano środowy wieczór. W świecie wynoszenia ładunków na orbitę takie przesunięcia są normą, ale z polskiej perspektywy każda zmiana daty podbija napięcie i uświadamia, jak dużo zależy od jednego startu.
Jeśli Falcon 9 wystartuje zgodnie z planem, to Polska zyska zestaw narzędzi, które pozwolą jej nie tylko lepiej widzieć świat z góry, ale też samodzielnie przetwarzać i wykorzystywać te dane. To ważne zarówno dla wojska, które potrzebuje szybkiego i wiarygodnego rozpoznania, jak i dla gospodarki, coraz bardziej opierającej się na informacji i precyzyjnych pomiarach. Dla krajowego sektora kosmicznego środowy start może stać się symbolem przejścia z fazy eksperymentów do dojrzałego systemu działającego na rzecz bezpieczeństwa państwa.
Zobacz także
