Avi Loeb i kometa 3I/Atlas
Pierwsza ziemska ofiara 3I/ATLAS. Padła nią kariera Abrahama "Aviego" Loeba Fot. ATLAS/University of Hawaii/NASA / Christopher MichelCC BY-SA 4.0 / Montaż: naTemat.pl

Przecinająca z kurtuazyjną wizytą przez nasz Układ Słoneczny kometa 3I/ATLAS budzi olbrzymie zainteresowanie. Pomimo faktu, że znajduje się jakieś 270 mln km od nas (bliżej nie będzie), ma na koncie pierwszą i miejmy nadzieję jedyną ofiarę. To kontrowersyjny naukowiec Avi Loeb, który najwyraźniej nie może się pogodzić z faktem, że kometą nie lecą do nas obcy.

REKLAMA

Astrofizyk Avi Loeb stał się celebrytą nurtu "popnauki", odkąd w kosmosie zauważono tajemniczy obiekt o nazwie 3I/ATLAS. Większość badaczy uważa, że ​​to intrygująca kometa międzygwiezdna. Obserwując jej nietypowe zachowanie, Loeb zasugerował, że może to być statek kosmiczny obcej cywilizacji. Teraz poszedł o wiele dalej: atakuje naukowców, którzy twierdzą, że się myli.

3I/ATLAS, odkryta po raz pierwszy 1 lipca 2025 r., podbija media społecznościowe. Egzokometa jest trzecim obiektem międzygwiezdnym zarejestrowanym w Układzie Słonecznym, obok 1I/Oumuamua (2017) i 2I/Borisov (2019).

"Wizjonerscy naukowcy uczą się pokory, by dostrzegać coś nowego w anomalii, zamiast popisywać się arogancją wynikającą z wiedzy eksperckiej… Życie jest czegoś warte, jeśli pozwolimy, by nieoczekiwane nas zaskoczyło. Biurokraci lub pozbawieni wyobraźni naukowcy chcą, abyśmy wierzyli w to, czego się spodziewamy. Ale reszta z nas wie, że najlepsze dopiero przed nami" – tak publicznie Loeb wylewa swoje żale.

I to pomimo faktu, że... nie został publicznie skrytykowany. Podczas briefingu NASA (który ostatnio opisywaliśmy) inni naukowcy nie wymienili jego nazwiska, nie powiedzieli "Loeb gada głupoty". Oszczędzili go. Po prostu opisali, czym jest 3I/ATLAS, dodając, że nie jest statkiem obcych i choć zachowuje się nietypowo, to nie łamie praw fizyki.

To nie pierwszy wyskok Loeba

Loeb nie po raz pierwszy sugeruje, że dziwne obiekty przelatujące przez kosmos mogą mieć inteligentne, pozaziemskie pochodzenie. Znalazł się na radarze popkultury w 2017 roku, gdy obiekt "1I/Oumuamua", odwiedził Układ Słoneczny. Badacz sugerował, że może to być pozostałość obcej technologii, być może żagiel słoneczny, a nawet przykład "hybrydowego" napędu produkcji obcych.

Jego entuzjazm dla idei, że nie jesteśmy sami, zjednał mu grupę przyjaciół wśród naukowców. Ale jednocześnie stał się kłopotliwy, bo Loeb trafił do grona kojarzonego z "freakami" i zwolennikami oderwanych od rzeczywistości teorii.

Loeb stał się w świecie nauki człowiekiem z obrzeży. To niezręczne, gdy naukowcy są zmuszeni rozważać różne dziwaczne teorie wysuwane przez osoby, które "tylko zadają pytania". A Loeb na dodatek nie tylko nie przyznał się do błędu, ale usiłuje dyskredytować innych. Obstaje przy swoim, mimo dość jednoznacznych, opartych na dowodach naukowych odrzuceń jego twierdzeń.

Astrofizyk z Arizona State, Steve Desch, mówi na przykład, że obliczenia Loeba dotyczące 3I/ATLAS są "w 100 procentach błędne". Nie brakuje badaczy mówiących o tym, że Loeb nie do końca wie, o czym mówi. W świecie nauki jedni konsultują się z drugimi, pytają, rozważają. Nie Loeb: swoje teorie wysnuł na podstawie swoich obliczeń i bez konsultacji ze specami od komet. On sam nie jest ekspertem w tej dziedzinie.

Loeb wywołał lawinę fejków i bezsensownych spekulacji

Naukowcy narzekają też, że Loeb narobił sporo bałaganu. Teraz zamiast po prostu mówić o ciekawej komecie, starszej od naszego świata, muszą tłumaczyć, że nie sterują nią zielone ludziki. Że nie będą do nas strzelać laserami i nie zrobią z nas króliczków do eksperymentów medycznych. To i tak łatwiejsze od dementowania oczywistych fejków, jakie zaczynają krążyć w sieci.

Wiecie, że viralem staje się właśnie film przedstawiający międzygwiezdną kometę świecącą na krawędziach niczym obcy statek kosmiczny? To właśnie się dowiedzieliście. Jest on oczywiście fałszywy.

Wiele osób nie chce przyjąć do wiadomości, że nie mamy i nie będziemy mieć zdjęcia tej komety w wysokiej rozdzielczości. Wystarczy zresztą rzucić okiem na stronę NASA z galerią ujęć 3I/ATLAS. Przedstawiają... kropkę. Zamiast czuć szacunek dla naukowców, że z czegoś tak trywialnego wysnuli całą masę wniosków, wielu ludzi oskarża ich o "ukrywanie prawdy" i zatajanie faktów.

W mediach społecznościowych pojawił się klip wideo, który rzekomo przedstawia 3I/ATLAS jako świecący obiekt z wieloma smugami światła, sugerując, że jest to statek kosmiczny. Tak naprawdę to kompletna bzdura. Jeśli natraficie na materiały takie, jak we wpisie powyżej, nie wierzcie w ich prawdziwość.

Przypomnijmy: to nie dziwne, że ogromny obiekt zmierzający w stronę Ziemi wprawia naukowców w zakłopotanie. Za każdym razem, gdy coś takiego przelatuje przez kosmos i jest widoczne wokół naszej maleńkiej planety, ludzie natychmiast zaczynają spekulować, czy może być dziełem istot pozaziemskich.

Możliwe odpowiedzi są dwie: to albo UFO, albo kolejna skała zasuwająca przez wszechświat. Nic dziwnego, że kiedy NASA wykryła 3I/ATLAS na początku lipca, wszyscy pytali "co to jest?". Efekt jest taki, że 200 ekspertów stwierdziło, że to kometa. Dziwna, ale kometa. Jeden naukowiec stwierdził, że to nie kometa, a miliony ludzi postanowiły mu uwierzyć, choć o temacie nie mają absolutnie żadnego pojęcia.