
Jesień i zima to wyjątkowo trudny czas dla lotniska w Krakowie i jego pasażerów. Z powodu mgły pojawiającej się nad pasem startowym regularnie dochodzi tam do przekierowania połączeń. W tym wszystkim najbardziej zagubieni są podróżni, którzy nie wiedzą, skąd odlecą i gdzie wylądują. Ale jest na to pewne rozwiązanie.
Lotnisko w Krakowie jest drugim największym portem w Polsce. Dlatego liczba przekierowanych przez pogodę lotów bywa tam bardzo duża. Tylko w czwartek wieczorem m.in. do Katowic, Warszawy czy Rzeszowa przekierowano aż 21 lotów. Część przewoźników już kilka godzin wcześniej wiedziała, że nie wyląduje w Krakowie.
Loty z Krakowa przekierowane na zapas. Pasażerowie ratunek mają w kieszeni
W czwartek 4 grudnia rozkład lotów w Krakowie wyglądał bardzo ciekawie. Uwagę przykuwał zwłaszcza lot z Tel Awiwu. Jego lądowanie było przewidywane na godzinę 21:40, a już o 18:00 było wiadomo, że samolot z pasażerami wyląduje w Katowicach. Skąd taka decyzja? Nie można wykluczyć, że linia lotnicza spodziewała się pogorszenia pogody w stolicy Małopolski, więc zawczasu znalazła sobie inne miejsce do wylądowania.
Bo o przekierowaniach nie decyduje lotnisko w Krakowie, a właśnie przewoźnik. – W takich przypadkach zawsze decyduje przewoźnik. Cześć decyzji jest podejmowanych na bieżąco, część może być podjęta z wyprzedzeniem – wyjaśnia naTemat.pl Monika Chylaszek, rzeczniczka prasowa krakowskiego lotniska.
I właśnie ze względu na nieregularne decyzje przewoźników tak ważne jest, żeby sprawdzać komunikaty lotniskowe, a najświeższe informacje przesyłane są bezpośrednio przez linie lotnicze. – Zawsze prosimy pasażerów, by śledzili aplikacje swoich przewoźników – dodała rzeczniczka lotniska w Krakowie.
Pamiętajcie, że to właśnie aplikacje są aktualnie pierwszym źródłem informacji o opóźnieniach i przekierowaniach. Właśnie dlatego warto je instalować. Dodatkowo w przypadku Ryanaira jest to jedyna opcja na odebranie elektronicznej karty pokładowej.
Przekierowania z Krakowa doprowadziły do nietypowej sytuacji we Wrocławiu
Czwartkowe przekierowania lotów z Krakowa doprowadziły do zabawnej sytuacji we Wrocławiu. Port wrócił do pracy w piątek 5 grudnia i to właśnie tego dnia oficjalnie zainaugurował działanie po 40-dniowej przerwie. Tylko że to uroczyste święto nieco pokrzyżowały dwa samoloty ze stolicy Małopolski.
Dolnośląski port był gotowy do wznowienia pracy już w czwartek, stąd jego otwarcie po cichu zainaugurowało połączenie Ryanaira z Alicante. Później pojawił się tam jeszcze samolot z Dublina tego samego przewoźnika. Oba te loty zostały przekierowane z Krakowa.
– Samolot wylądował kilka minut po godz. 20:00. Trochę niespodziewanie, ale byliśmy już gotowi na przyjęcie samolotu z pasażerami, więc wszystko przebiegło zgodnie z planem – powiedział w rozmowie z "Radiem Wrocław" Bartosz Wiśniewski, rzecznik prasowy portu we Wrocławiu.
Zobacz także
