
W Zakopanem zaczęły się wielkie turystyczne żniwa. Śnieg, mróz i grudzień to idealne połączenie, które przyciąga pod Tatry tysiące turystów chcących doświadczyć prawdziwej zimy. W tym gronie był także węgierski turysta, który pokazał, co dzieje się na Gubałówce i stanowczo odradził tę atrakcję.
Śnieg w Zakopanem działa jak magnes na turystów. Wystarczyło, że pod Tatrami zrobiło się biało, a rezerwacje na Boże Narodzenie i sylwestra zaczęły sypać się z każdej strony. Wolne miejsca zniknęły błyskawicznie. Jednak śnieg i najazd turystów odwiedzających oznacza także tłumy do atrakcji. Między innymi na kolejkę do wjazdu na Gubałówkę narzekał węgierski turysta.
Tłumy w Zakopanem. Pod Gubałówką Węgier stał przez dwie godziny
Na jednej z węgierskich grup dyskusyjnych poświęconych zwiedzaniu Zakopanego pojawił się wpis dotyczący Gubałówki. Sprawę rozczarowanego turysty nagłośnił Onet, a narzekania nie będą najlepszą wizytówką dla polskiego miasta.
Autor wpisu odwiedzał Zakopane 6 grudnia i postanowił tego dnia wjechać na Gubałówkę. Bilet kupił online i miał nadzieję, że dzięki temu uniknie długiego oczekiwania na wjazd. I tu czekało go rozczarowanie. W kolejce spędził ok. dwóch godzin.
"Często czytam takie zdanie: kolejka idzie szybko, da się wytrzymać. Ja to tylko tu zostawię. Dziś 2 godz. czekania do wjazdu na górę (z biletem online), a w kolejce brutalne przepychanki" – zaczął swój opis. Jednak na tym jego problemy się nie skończyły.
Zejście z Gubałówki to pułapka. Turyści chcą reakcji Zakopanego
W drodze powrotnej turystę czekała "powtórka z rozrywki". Przed kolejką ustawił się długi ogonek, dlatego mężczyzna wraz z towarzyszami postanowił zejść szlakiem. I tu pojawił się kolejny problem, bo ten, jak to trasa górska, był nieodśnieżony i oblodzony, co stwarzało zagrożenie dla pieszych.
"Nie polecam schodzenia w dół, bo było błoto, lód, ciągłe trzymanie się poręczy – jeśli ktoś nie ma dobrych butów trekkingowych, to odpada, bo ludzie przewracali się na śnieg i błoto. Piszę to tylko dlatego, że nikt o tym nie mówi, a przynajmniej ja nie widziałem" – dodał rozczarowany podróżny.
Pod jego postem szybko pojawiła się lawina komentarzy. Jedni twierdzili, że kolejka jest winą wysokiego sezonu, a w dni powszednie po grudniu powinno być już spokojniej. Inni także narzekali na stan szlaku na Gubałówkę i podkreślali, że władze powinny przynajmniej ustawić tablice informujące o warunkach na trasie.
Zobacz także
