Rob Reiner nie żyje. Znany reżyser został znaleziony w domu razem z żoną Michele

Na razie nie wiadomo jeszcze, co dokładnie stało się w domu Roba i Michele Reinerów. Pierwsze informacje z miejsca zdarzenia wskazują na to, że mieli rany kłute. Policja bada okoliczności ich śmierci.

Szokujące informacje na temat śmierci pary przekazał natomiast portal People. Dziennikarze podali, że według wielu źródeł małżeństwo zginęło z rąk syna Nicka, który zmagał się z uzależnieniem od narkotyków.

Mężczyzna miał problem już od lat. Jako 15-latek trafił na pierwszy odwyk. Później odsunął się od rodziny i żył na ulicy. Teraz jest przesłuchiwany przez policję. Na razie służby nie potwierdziły doniesień o okolicznościach śmierci Reinerów.

Kapitan Mike Bland w rozmowie z "The Guardian" poinformował, że detektywi z wydziału ds. zabójstw policji w Los Angeles prowadzą dochodzenie w kwestii prawdopodobnego zabójstwa.

Informacje na temat reżysera i jego żony wstrząsnęły ich najbliższymi. "Z głębokim smutkiem ogłaszamy tragiczną śmierć Michele i Roba Reinera. Jesteśmy zdruzgotani tą nagłą stratą i prosimy o zachowanie prywatności w tym niewiarygodnie trudnym czasie" – przekazał w oświadczeniu ich rzecznik.

Rob Reiner to znany reżyser takich filmów jak m.in.: "Stań przy mnie" (1986), "Kiedy Harry poznał Sally" (1989), "Misery" (1990), "Ludzie honoru" (1992), "Duchy Missisipi" (1996) i "Z ust do ust" (2005). Natomiast jako aktor zagrał m.in. w "Oto Spinal Tap" (1984) czy "Wilku z Wall Street" (2013). W latach 80. poznał swoją przyszłą żonę Michele, która również pracowała w branży. Była fotografką i producentką.

Wzięli ślub i doczekali się trójki dzieci. Reiner był ojcem jeszcze córki z poprzedniego małżeństwa. W chwili śmierci Rob miał 78 lat, a jego żona 68. Dziś media przypominają także, że reżyser był aktywnym działaczem społecznym, angażującym się w kampanie na rzecz praw dzieci oraz przeciwko dyskryminacji.