PO uderza projektem ustawy w związki zawodowe. To kolejna grupa, którą Platforma do siebie zraża.
PO uderza projektem ustawy w związki zawodowe. To kolejna grupa, którą Platforma do siebie zraża. Fot. Łukasz Głowala / Agencja Gazeta

Jacek Żakowski w swojej porannej audycji retorycznie pytał, czy w Polsce pozostał jeszcze ktokolwiek, komu PO nie nadepnęła w ostatnim czasie na odcisk. "Nic dodać, nic ująć" – mówią politolodzy potwierdzając, że partia Donalda Tuska desperacko rozdaje ciosy na prawo i lewo, zrażając do siebie kolejne grupy społeczne i środowiska.

REKLAMA
Związkowcy i przedsiębiorcy, nauczyciele i rodzice uczniów, lekarze i pacjenci, prawica i lewica – lista środowisk, które w ostatnim czasie zraziła do siebie Platforma, jest naprawdę długa i jak widać, niechęć do partii Tuska często łączy nawet grupy mające z gruntu odmienne interesy i stanowiska. A niechętnych PO może być jeszcze więcej.
“Rozsierdzeni” PO
W piątek “Rzeczpospolita” poinformowała o nowym, wymierzonym w związki zawodowe projekcie ustawy autorstwa młodych posłów PO. Chcą oni ograniczenia związkowych przywilejów, co rzecznik “Solidarności” skomentował jako “polityczną zemstę” za antyrządowe działania jego organizacji. Jacek Żakowski w swojej piątkowej audycji w radiu TOK FM zastanawiał się nad sensem tej inicjatywy:
Jacek Żakowski

Związkowców [Platforma – przyp red.] próbuje rozsierdzić i jak tylko potrafi, stara się, żeby wyszli na ulicę; żeby konflikt społeczny w Polsce narastał. Czy to się rządowi opłaci? Wnioskując z ostatnich z sondaży - nie bardzo. CZYTAJ WIĘCEJ


TOK FM

Żakowski pytał też swoich gości z przekąsem o to, czy w ogóle “jest jeszcze ktoś, kogo Platforma nie rozsierdziła w tym sezonie”? Uważni słuchacze audycji Żakowskiego mogli zresztą zauważyć, że nawet goście Żakowskiego są Platformą “rozsierdzeni”. Tomasz Lis, wyraźnie poirytowany krytykował sposób wdrażania w Polsce reformy śmieciowej i zaznaczał, że liczne “śmieciowe” problemy zrażą do PO nawet jej wierny, wielkomiejski, “lemingowy” elektorat.
Chciałoby się więc zapytać, jak Platformie udało się pod sztandarem niechęci do niej samej zgromadzić tak różne grupy i postaci: od Dudy do Lisa, od lemingów po kiboli, od Kościoła po rodziców 6-latków?
Wszyscy przeciwko PO
– Przyznam, że akurat atak na związki zawodowe jest w przypadku PO najmniej zaskakujący – mówi w rozmowie z naTemat dr hab. Rafał Chwedoruk z INP UW. Politolog tłumaczy, że liberalne, Thatcherowowskie tradycje Platformy zawsze sprzyjały traktowaniu związków z nieufnością. Jak jednak wytłumaczyć wiele innych inicjatyw (lub rażących zaniechań?) tej partii, którymi PO zrażała do siebie kolejne grupy wyborców? A przypomnijmy, że trochę ich było.
Kierowcom PO podpadła fotoradarową wojną na polskich drogach, związkom – już wcześniej – m.in. podniesieniem wieku emerytalnego. Dodajmy do tego przedsiębiorców zawiedzionych rozrostem biurokratycznych procedur i “papierkologią” i bezrobotnych młodych. Nie można też zapominać o liberalnych mieszczanach, których zraził do PO jej stosunek do związków partnerskich, uosabiany przez Jarosława Gowina. To wówczas Agnieszka Holland zadeklarowała, “że nigdy nie zagłosuje na Platformę”.
Kto jeszcze? Rodzice sześciolatków ze swoim sprzeciwem wobec wcześniejszego posyłania dzieci do szkoły, pedagodzy bojący się o Kartę Nauczyciela, piłkarscy kibice (niekoniecznie kibole) przeciwni utożsamianiu ich z chuliganką. Ba! Jak słusznie zauważyła Jadwiga Staniszkis, nawet sami działacze Platformy są Tuskiem Platformą zmęczeni.
Dr Chwedoruk twierdzi, że przynajmniej za częścią “ataków” wymierzonych w konkretne grupy stoi świadomy zamysł.
dr hab. Rafał Chwedoruk
INP UW

Platforma w przeszłości stygmatyzując pedofilów czy kiboli wzbudzała w obywatelach poczucie zagrożenia, prezentując się jako recepta na problem. Dziś chce powtórzyć ten manewr ze związkami zawodowymi i faszystami.


Partia wszystkich, partia nikogo?
Politolog PAN prof. Kazimierz Kik twierdzi jednak, że łatwość, z jaką PO “uderza” w kolejne grupy nie wynika ze świadomej decyzji, lecz z systemowej niezdolności tej partii do prowadzenia społecznego dialogu i odpowiadania na realne, społeczne potrzeby.
prof. Kazimierz Kik
Politolog PAN

Pomysł na PO był taki, że ma być to partia “wszystkich Polaków”. Stąd jej liczne wewnętrzne skrzydła. Niestety tak naprawdę okazało się, że PO nie jest dla wszystkich, lecz dla nikogo.


Wedle prof. Kika PO wpadła w sidła własnej konstrukcji: w czasach kryzysu i postępującego rozwarstwienia społeczno-ekonomicznego nie da się dogodzić wszystkim grupom społecznym.
– Liberalna Platforma nie nadaje się do rządzenia w czasach kryzysu. Zamiast koncentrować się na społecznych potrzebach w kraju, skupia się na makroekonomicznych wyzwaniach i ogólnych, unijnych wytycznych – mówi Kik.
Dlatego z miesiąca na miesiąc partia Tuska staje się coraz bardziej osamotniona. A będzie jeszcze gorzej: – Rząd czeka nowelizacja budżetu, więc konieczne będą cięcia. Kogo najbardziej dotkną? Nie zdziwię się, jeśli “partia wszystkich Polaków” uderzy po kieszeni właśnie “wszystkich” – kończy prof. Kik.