
Antoni Macierewicz, szef parlamentarnego zespołu ds. wyjaśniania przyczyn katastrofy smoleńskiej, zaapelował do prokuratora generalnego, by przedstawiciele rodzin i eksperci mieli możliwość uczestniczenia w badaniu próbek z foteli wraku Tu-154M. Jak stwierdził, istnieje zagrożenie fałszerstwa w związku z materiałem dowodowym.
REKLAMA
"Zwracamy się o to, żeby umożliwiono przedstawicielom rodzin i ich ekspertom udział w badaniach, które są planowane. Rodziny są zainteresowane, dysponują ekspertami, którzy gotowi są brać udział w tych badaniach i kompetentnie weryfikować to, co tam się dzieje" – powiedział Antoni Macierewicz.
Według niego trzeba bardzo uważnie obserwować to, co dzieje się z dowodami w sprawie katastrofy smoleńskiej, bo całe śledztwo oparte jest na krętactwie i matactwie. W związku z tym parlamentarzysta PiS zwrócił się do prokuratora generalnego z prośbą o podjęcie śledztwa w tej sprawie. Miałoby ono dotyczyć m.in. rzekomego sfałszowania oględzin wraku lub wyniku badań laboratoryjnych.
Tymczasem Naczelna Prokuratura Wojskowa poinformowała, że od 22 lipca przez blisko dwa tygodnie w Smoleńsku będą przebywali polski prokurator oraz czterech biegłych. Podczas ich pobytu pobrane zostaną próbki z foteli wraku prezydenckiego tupolewa.
Kilka tygodni temu prokuratorzy zaprzeczyli, by na miejscu katastrofy smoleńskiej znaleziono materiały wybuchowe. Taka wersja znalazła się w słynnym tekście Cezarego Gmyza "Trotyl na wraku tupolewa". Według śledczych w pobranych materiałach stwierdzono tylko obecność nitrogliceryny, która znajdowała się w pojemniku po lekarstwie zawierającym tę substancję.
Źródło: rp.pl
