– W ramach zespołu "Stop gender" chcemy konfrontować różne opinie. Nie ma żadnych przeszkód, byśmy umówili się na dyskusję także z feministkami – mówi w "Bez autoryzacji" poseł Solidarnej Polski Andrzej Dera. Jak twierdzi, wczorajszy występ w Sejmie księdza Dariusza Oko był właśnie elementem takiej konfrontacji. – Gdzie, jak nie w Sejmie, ma być prowadzony taki spór? – pyta.
Podobało się panu wczorajsze sejmowe wystąpienie księdza Oko? Podpisuje się pan pod jego słowami?
Wiele tam było autorskich sformułowań księdza i nie ze wszystkimi muszę się zgadzać. Ale mogę powiedzieć, że w większości podzielam jego oceny.
"Gender wypływa z tego samego źródła, co ideologia dyktatora Kambodży Pol Pota". A to?
To jest już wolna interpretacja księdza profesora. Ja bym tak radykalnych słów nie używał, ale nie odbieram też nikomu prawa, by takie porównania stosować. Ksiądz Oko miał prawo to powiedzieć, choć nie oznacza to, że wszyscy, którzy słuchaliśmy jego wykładu, się pod tym podpisujemy.
Sejm to dobre miejsce na takie wypowiedzi? Nie sądzi pan, że zapraszając księdza legitymizujecie jego opinie, czasem, jak pan sam powiedział, zbyt kontrowersyjne?
Proszę mi takich rzeczy nie sugerować, bo Sejm słyszał już bardziej kontrowersyjne wypowiedzi i nikt z tego nie robił awantury. Drastyczne wypowiedzi padały m.in. z ust zwolenników aborcji, narkotyków, rozwiązłości i homoseksualizmu. Gdzie, jak nie w Sejmie, ma być prowadzony taki spór? Gdzie, jak nie tutaj mamy możliwość wsłuchania się w różne głosy? Nie mam tutaj wątpliwości, że właśnie parlament jest od potyczek słownych i ideologicznych.
Ksiądz Oko mówił także, że ateiści to seksoholicy. A Monika Olejnik przypomina w odpowiedzi, że to poseł z Solidarnej Polski "zabawiał się z prostytutką"...
Bardzo bym uważał z takimi uwagami. Pan poseł Szeliga wyraźnie mówił, że to była kwestia szantażu i współpracy z policją. Ja nie wiem, skąd pani Olejnik wie, kto jest, a kto nie maniakiem seksualnym. Ja uważam, że seksualizm nie jest związany z wiarą, oczywiście poza tym znaczeniem, że osobom wierzącym łatwiej jest panować nad popędami, bo mają odniesienie do wzorca.
Planujecie w zespole "Stop gender" dalszą współpracę z księdzem Oko? Będziecie zapraszać innych duchownych?
Organizatorem tego wczorajszego wykładu był pan poseł Jaworski, a my chcielibyśmy skupić się bardziej na monitorowaniu tego, co dzieje się w kraju. Być może będziemy organizować podobne debaty. Chodzi nam o wiedzę, o poznanie tego, czym się zajmujemy, o konfrontację różnych opinii.
"Konfrontację"? Wy od razu przyjmujecie, że gender to ideologia zła.
Mamy prawo do takiego postrzegania tej ideologii. Nie chcemy, by się rozszerzała, bo wydaje się niewinna, ale jej konsekwencje mogą być zgubne dla całego społeczeństwa. O tym będziemy mówić w zespole.
To jak w takim razie wyobraża pan sobie tę "konfrontację"? Będziecie zapraszać feministki?
Na pewno nie będziemy uciekać przed dyskusją. Konfrontacja jest jedną z metod poznawczych i ja myślę, że nie ma żadnych przeszkód, byśmy umówili się na dyskusję także z feministkami. Przecież była już u nas poseł Grodzka i nic się nie działo, było kulturalnie.
To jest bardzo delikatna sprawa, ostrożnie bym do niej podchodził, bo póki co to są tylko doniesienia medialne. Jeśli okażą się prawdziwe, to rzeczywiście sytuacja jest poważna, bo może spowodować, że staniemy się obiektem zagrożenia. Al Kaida może zaplanować odwet, zemstę na Polsce.
Miliony miały do Polski przyjeżdżać w kartonach. Myśli pan, że za wiedzą rządzących wówczas polityków?
Oczywiście wiadomo, jaka jest podległość służb, ale nie chciałbym publicznie spekulować. Trzeba to dokładnie wyjaśnić, tyle że nie w kategoriach jawności, ale po cichu. Zbyt dużo mamy do stracenia i zbyt duże zagrożenie wchodzi tutaj w grę.