"Aby złe duchy opuściły ojczyznę i różne takie budynki tutaj, ten niedaleko - Pałac Namiestnikowski" – w takiej intencji ksiądz Stanisław Małkowski odprawiał egzorcyzmy podczas uroczystości w rocznicę katastrofy smoleńskiej. Zdaniem wielu, tym i kilkoma innymi wyskokami zasłużył sobie na zakaz sprawowania posługi kapłańskiej. – Kapelan opozycji z piękną kartą za komuny, w wolnej Polsce stał się kimś takim, jak Antoni Macierewicz. Jego też trzeba by poddać badaniu psychiatrycznemu – mówi naTemat dominikanin ojciec Paweł Gużyński.
W ciągu ostatniego miesiąca nazwisko księdza Małkowskiego pojawiło się w mediach przy dwóch okazjach. Ostatnia to właśnie uroczystości rocznicowe na Krakowskim Przedmieściu, gdzie duchowny zabrał publicznie głos, po czym niespodziewanie zaproponował odprawienie egzorcyzmów. "Matko Boska, rozkaż hufcom anielskim, by ścigały szatanów" – modlił się, wskazując m.in. na Pałac Prezydencki.
Wcześniej, pod koniec marca, duchowny wygłosił kazanie w jednej z poznańskich parafii, które bardziej przypominało manifest polityczny. "Trzeba się zbroić, bo kraj jest zagrożony. Emigracja to zamierzone działanie rządzących Polską. Chodzi o to, żeby nasze społeczeństwo wymarło" – mówił. Wybuchł skandal, bo część wiernych w geście protestu wyszła z kościoła. Za ks. Małkowskiego przepraszał potem miejscowy proboszcz, tłumacząc, że wcześniej nie znał poglądów swojego gościa.
Od kapelana do... polityka?
To akurat może dziwić, bo o ks. Małkowskim w Kościele głośno jest od lat. Nie tylko dlatego, że to zasłużony w latach 80. kapelan opozycji, dawny przyjaciel Jerzego Popiełuszki, którego wielokrotnie nękały PRL-owskie służby (był nawet na liście duchownych do likwidacji). Przede wszystkim za sprawą kontrowersyjnych występów w ostatnich kilku latach, które po feralnym kazaniu i egzorcyzmach nawarstwiły się tak, że na interwencję zdecydowali się przełożeni księdza z archidiecezji warszawskiej.
Jak się dowiedzieliśmy, dziś ks. Małkowski został wezwany na dywanik przez kardynała Kazimierza Nycza. – Póki co efekty tego spotkania pozostają naszą wewnętrzną sprawę – skwitował w rozmowie z naTemat rzecznik archidiecezji ksiądz Przemysław Śliwiński. W grę może jednak wchodzić nawet suspensa, czyli całkowity zakaz pełnienia funkcji kapłańskiej. A to dlatego, że duchowny wielokrotnie był napominany przez zwierzchników, m.in. za działalność w sprawie smoleńska.
Po 10 kwietnia 2010 roku często pojawiał się na Krakowskim Przedmieściu wspierając "obrońców krzyża". Głosił, że "katastrofa smoleńska była aktem nie tylko zamachu stanu, ale aktem wojny przeciwko Polsce" i że "zachowało się wystarczająco dużo świadectw i obserwacji, które świadczą o precyzyjnie przygotowanym zamachu".
Wtedy Kuria Warszawska postawiła ultimatum: przestaniesz występować na Krakowskim Przedmieściu albo dostaniesz suspensę. Nie tyle chodziło o treść jego wypowiedzi. Jak wyjaśnił kanclerz kurii, od stanu wojennego ks. Małkowskiego obowiązuje po prostu zakaz publicznych wystąpień, który nigdy nie został zniesiony.
– To jest bardzo ważne dziś pytanie: dlaczego księżom, którzy mają tego typu występy, angażują się politycznie, tak dużo wolno i nikt się do nich nie przyczepi. A kiedy ja albo ktoś inny powiemy kilka słów krytyki, to momentalnie stajemy się wrogami Kościoła. Jak ksiądz Lemański cokolwiek zrobi, to natychmiast pojawia się odpowiedź, że jest obłożony karami i sprzeciwił się biskupowi. W przypadku ks. Małkowskiego takiej reakcji nie widać - dziwi się dominikanin o. Paweł Gużyński.
Na cenzurowanym, ale tylko trochę
Po ostatnich wyskokach reakcja archidiecezji pewnie będzie, ale scenariusz, w którym ks. Małkowski przetrwa i tę burzę, jest realny. W styczniu 2007 roku został na przykład odwołany z posługi kapelana cmentarza na Wólce Węglowej w Warszawie i usunięto go z pracy w parafii na Gocławiu, gdzie był księdzem wspomagającym. Odebrano mu też prawo głoszenia homilii i spowiadania. Powodem były jego ostre wypowiedzi m.in. na temat lustracji, której jest zwolennikiem. Wkrótce potem w sprawie duchownego zainterweniował jednak biskup pomocniczy i wszystko wróciło na swoje miejsce – decyzje zostały cofnięte.
– Dzisiaj nawet szkoda czasu na zajmowanie się księdzem. Ja bym wolał, by zostało to wyciszone, a ksiądz wrócił do swojej posługi. Nie możemy się czepiać wszystkich jego aktywności i rozpatrywać je od każdej strony – komentuje dla naTemat biskup Tadeusz Pieronek.
Z podobnego założenia wychodzą zwolennicy kapłana, którzy ostatni szum medialny wokół jego osoby uznają za nieuzasadniony atak. W sieci trwa nawoływanie, by dzwonić i pisać do archidiecezji z wyrazami poparcia dla ks. Małkowskiego. "Ręce precz od księdza" – napisała dziś z kolei "Gazeta Polska Codziennie".
– Ten ksiądz absolutnie nie rozumie, na czym polega mądry rozdział Kościoła od państwa. Trzeba go ustawiać w tym samym rzędzie, co duchownych, którzy mówią, że są szatańskie zabawki, którymi dzieci nie powinny się bawić. Podobnie, jak Antoni Macierewicz, to materiał do leczenia psychiatrycznego – podkreśla ojciec Gużyński.