Surowa kara dla żony przydenta Poznania za słowa "jestem wk***iona". "Sąd nie miał żadnych wątpliwości"
Joanna Jaśkowiak, żona prezydenta Poznania, została ukarana przez sąd za publiczne użycie słów "uznawanych za wulgarne". Przypomnijmy, że w ubiegłym roku podczas Strajku Kobiet Jaśkowiak skomentowała to, co dzieje się w Polsce, kwitując wszystko słowami "jestem wk***iona". Anonimowa osoba poczuła się tym dotknięta i zgłosiła sprawę policji.
Sędzia Marta Zaidlewicz stwierdziła w uzasadnieniu, że "przeprowadzone postępowanie dowodowe niezbicie wykazało sprawstwo i winę obwinionej", a słowa użyte przez Jaśkowiak były nieprzyzwoite. – Choć normy obyczajowe zmieniają się, bez wątpienia nie w tym zakresie – te słowa nadal są wielce nieprzyzwoite i niezgodne z panującymi normami obyczajowymi, z etykietą. Nie sposób sobie wyobrazić powszechne używanie tych słów np. w wystąpieniach publicznych, urzędach, parlamencie, sądzie, w szkołach, w kancelarii notarialnej. Sąd nie miał żadnych wątpliwości, że słowa użyte przez obwinioną były nieprzyzwoite – przekonywała sędzia.
– Przypuszczam, że gdybym nazywała się inaczej, to moje przekleństwo przeszłoby bez echa. Natomiast jest jak jest – powiedziała w rozmowie z naTemat Joanna Jaśkowiak. Na koniec przypomnijmy dokładnie jej słowa. – Od czasu gdy panuje nam dobra zmiana, budzą się we mnie różne uczucia. (...) Najpierw było to zdziwienie, później zaskoczenie, oburzenie, niedowierzanie, złość, wściekłość. I ostatecznie brakuje mi słów i chyba tylko jedno mało cenzuralne: wkurw. Jestem wk***iona – rzekła podczas protestu.
źródło: Polsat News