Surowa kara dla żony przydenta Poznania za słowa "jestem wk***iona". "Sąd nie miał żadnych wątpliwości"

Piotr Burakowski
Joanna Jaśkowiak, żona prezydenta Poznania, została ukarana przez sąd za publiczne użycie słów "uznawanych za wulgarne". Przypomnijmy, że w ubiegłym roku podczas Strajku Kobiet Jaśkowiak skomentowała to, co dzieje się w Polsce, kwitując wszystko słowami "jestem wk***iona". Anonimowa osoba poczuła się tym dotknięta i zgłosiła sprawę policji.
Joanna Jaśkowiak została ukarana przez sąd za publiczne użycie wulgarnych słów. Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta
I tak kobieta została wezwana na komisariat i przesłuchana. Pojawiło się bowiem podejrzenie, że Joanna Jaśkowiak złamała art. 141, który mówi o tym, że "kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1,5 tys. zł albo karze nagany". Sprawa trafiła więc do poznańskiego sądu, który zadecydował, że kobieta musi zapłacić 1 tys. zł kary. Postanowienie sądu nie jest jednak prawomocne, a obrońca Jaśkowiak zapowiedział złożenie apelacji.

Sędzia Marta Zaidlewicz stwierdziła w uzasadnieniu, że "przeprowadzone postępowanie dowodowe niezbicie wykazało sprawstwo i winę obwinionej", a słowa użyte przez Jaśkowiak były nieprzyzwoite. – Choć normy obyczajowe zmieniają się, bez wątpienia nie w tym zakresie – te słowa nadal są wielce nieprzyzwoite i niezgodne z panującymi normami obyczajowymi, z etykietą. Nie sposób sobie wyobrazić powszechne używanie tych słów np. w wystąpieniach publicznych, urzędach, parlamencie, sądzie, w szkołach, w kancelarii notarialnej. Sąd nie miał żadnych wątpliwości, że słowa użyte przez obwinioną były nieprzyzwoite – przekonywała sędzia.


– Przypuszczam, że gdybym nazywała się inaczej, to moje przekleństwo przeszłoby bez echa. Natomiast jest jak jest – powiedziała w rozmowie z naTemat Joanna Jaśkowiak. Na koniec przypomnijmy dokładnie jej słowa. – Od czasu gdy panuje nam dobra zmiana, budzą się we mnie różne uczucia. (...) Najpierw było to zdziwienie, później zaskoczenie, oburzenie, niedowierzanie, złość, wściekłość. I ostatecznie brakuje mi słów i chyba tylko jedno mało cenzuralne: wkurw. Jestem wk***iona – rzekła podczas protestu.

źródło: Polsat News