"Właścicielowi mieszkania nic nie mówiłam, to był sponsoring". O takich jak lokatorka Gawłowskiego mówi się "cichodajka"
Wiele kobiet kryje się ze swoją prostytucją. Ich historie często są podobne - młoda dziewczyna wyjechała z niewielkiej wsi i nie poradziła sobie z utrzymaniem się w wielkomiejskiej rzeczywistości. W internecie piszą o nich "cichodajki". One same nigdy nie wybaczyłyby sobie, gdyby ich rodziny dowiedziały się, w jaki sposób ich córki, siostry i wnuczki zarabiają na życie.
O takich kobietach na garsonierze - największej internetowej bazie wiedzy o prostytucji, pisze się "cichodajki". Dla niektórych, to dziewczyny, które czasami siadają na czata, bo zabrakło im przykładowo na weekendową imprezę i potrzebuje sobie dorobić. Dla innych to po prostu regularne prostytutki, unikające rozgłosu i ogłoszeń. Po cichu.
Na garsonierze można poznać wiele definicji cichodajki.•Fot. garsoniera.com.pl
Dla osób, które znają branżę od podszewki, "cichodajkami" można nazwać niemal wszystkie dziewczyny, które uprawiają seks za pieniądze. – Teraz już praktycznie wszystkie prostytutki w Polsce to "cichodajki". Nie ujawniają się przed rodziną i znajomymi, nie mają swojego związku zawodowego (jak w wielu krajach Europy Zachodniej), na stronach ogłoszeniowych nie pokazują twarzy i używają pseudonimów – mówi naTemat Ewa Egejska, autorka głośnej książki "czarodziejki.com".
"Zdecydowanie wolę cichodajki,(..). Dodałbym może, że cichodajki są milsze z reguły, i jakoś tak atmosfera jest fajniejsza, bardziej przyjacielska, jak kochankowie itd. Jak się z jakąś człowiek już zaznajomi, to można i do domu zaprosić jak baba na wyjazd pojedzie, bo często one też mają swoich partnerów, więc i na dyskrecji im zależy. A divy w życiu do domu bym nie wziął na wyjazd" – czytamy w opinii jednego z użytkowników garsoniery.
Na dyskrecję trzeba tutaj spojrzeć dwojaki. – Dyskrecja jest zawsze, bo ten zawód tego wymaga, ani dziewczyna, ani klient nie chcą zostać ujawnieni – mówi Egejska. – I dyskrecji nie ma nigdy, bo większość takich lokali ma monitoring, zainstalowane kamery nagrywające na twardy dysk - dla bezpieczeństwa mieszkania, dziewczyn, bardzo rzadko dla szantażu. Cóż: taka branża – podkreśla.
Fot. Dominik Sadowski / Agencja Gazeta
Na każdym etapie rozmowy dziewczyny domagały się pieniędzy. Wygląda więc na to, że chwalona przez użytkowników garsoniery skromność cichodajek to kwestia bardzo indywidualna. W rozmowie z naTemat Marek przytoczył również swoja historię z Republiki Południowej Afryki, gdzie jedna kobieta domagała się od niego "datku na poczet przyszłych doznań" w wysokości 800 euro. Akcja działa się na Tinderze. Marek opowiedział również historię swojego kolegi, który spotykał się z kilkoma cichodajkami.
Niektórzy narzekają, że z czasem relacja z cichodajką zaczyna przypominać toksyczny związek.•Fot. Facebook / Z życia prostytutki
– Prywatność lepiej się sprzedaje, a taka informacja w ogłoszeniu może polegać na tym, że to nie agencja towarzyska, gdzie do klienta wychodzą wszystkie wolne dziewczyny, tylko klient umawia się z konkretną dziewczyną – mówi naTemat Ewa Egejska. – Ale najczęściej w takim mieszkaniu urzędują 2-3, bo taniej. Dziewczyny z agencji zresztą też są na takich portalach ogłoszeniowych. A prostytuują się albo w pełnym wymiarze czasowym, albo tylko popołudniami czy w weekendy. Modelki, aktorki i różne inne robią to tylko na zagranicznych wyjazdach – dodaje.
Ewa Egejska to autorka reportażu o warszawskich prostytutkach.•Fot. Facebook / czarodziejki.com