Największy "opozycjonista” wśród senatorów PiS. Aleksander Bobko nie zawsze powtarza partyjne przekazy dnia

Jarosław Karpiński
Stara się mówić to co myśli, ale pewnie wychodzi z założenia, że twarz ma się jedną. Senator PiS Aleksander Bobko zdecydowanie wyróżnia się w klubie senackim Prawa i Sprawiedliwości prezentując pewną niezależność w wyrażaniu poglądów i co za tym idzie w głosowaniach. Ostatnio krytykuje projekt obniżający uposażenia parlamentarzystów. Wcześniej kwestionował konstytucyjność ustaw sądowych forsowanych przez swój polityczny obóz, a gdy Bruksela wdrożyła wobec Polski artykuł 7, argumentował, że "sami dostarczyliśmy pretekstów” by tak się stało.
Senator Aleksander Bobko nie lubi wojskowej dyscypliny i często ma inne zdanie niż klub PiS. Fot: Patryk Ogorzałek/AG
Aleksander Bobko nie zawsze śpiewa razem w PiS-owskim chórze, woli być solistą. Potrafi mieć własne zdanie i często odbiega ono od przekazów dnia własnej partii. Wydaje się, że samodzielne myślenie, formułowanie własnych opinii i odczuwanie dyskomfortu z powodu głosowań na komendę to w polityce niewiele, ale w zarządzanym jak wojsko i zdyscyplinowanym klubie parlamentarnym PiS taka postawa odbiega od normy i zasługuje na zauważenie.

Ustawa pod publiczkę
– W sposobie wprowadzenia tej ustawy, niestety, jak w soczewce skupia się brak powagi i nieprawidłowości naszego życia politycznego – tak senator Bobko komentował ostatnio projekt o obniżeniu uposażeń parlamentarzystów, który – przypomnijmy – był reakcją Jarosława Kaczyńskiego na aferę z nagrodami dla ludzi PiS w rządzie i związanych z władzą instytucjach.


– Z punktu widzenia państwa nie jest to sprawa istotna, można powiedzieć drobna, ale sposób dyskusji wokół tej sprawy jest bardzo niepokojący – ocenił Bobko. Dodał też, że w sprawie obniżenia uposażeń "skupiają się patologie naszego życia politycznego, naszej dyskusji publicznej" i przyznał, że obniżenie uposażeń to zagranie "pod publiczkę".

Bogdan Klich, szef klubu PO w Senacie, podkreśla, że zna Bobkę od wielu lat i jest to znajomość połączona ze wzajemną sympatią. – Aleksander Bobko jest pierwszą kadencję senatorem, nie ma wieloletniego doświadczenia w polityce. W swoich wypowiedziach od dłuższego już czasu zachowuje pewien margines swobody, co pozwala go zaliczyć do "jednoosobowego, myślącego w sposób w miarę niezależny skrzydła PiS w Senacie” – tłumaczy w rozmowie z naTemat Klich.

Wolny elektron
– Jego publiczne wypowiedzi zawsze skonstruowane są na zasadzie równoważenia racji, tzn. próby "zmieszczenia" się pomiędzy władzą a opozycją. Tak było także podczas debaty na temat zmniejszenia uposażeń parlamentarzystów. Z jednej strony senator Bobko wyrażał swoje wątpliwości, a z drugiej wyrażał zrozumienie dla kontekstu politycznego, w którym ta ustawa została przedstawiona. Regułą jest więc to, że stara się znaleźć sobie niszę w ramach klubu PiS, niszę takiego wolnego elektronu, który krąży samotnie na najbardziej odległej orbicie – zauważa senator PO.

W debacie nad projektem ustawy o obniżeniu uposażeń parlamentarzystów o 20 proc., Bobko zachowywał się wręcz jak rasowy "symetrysta”. Ocenił, że w przypadku sprawy nagród i wynagrodzeń spotkały się dwa populizmy – opozycji, która, jego zdaniem, chciała politycznie wygrać na sprawie nagród, a które – jak ocenił – zostały przyznane ministrom legalnie, i "populizm władzy".
Prof. Aleksander Bobko to były rektor Uniwersytetu RzeszowskiegoFot: Krzysztof Koch/AG
Warto zauważyć, że poza Bobką w tej debacie wyróżnił się jeszcze inny senator PiS prof. Andrzej Stanisławek, który zgłosił poprawkę, aby pieniądze z obniżenia pensji posłów i senatorów przeznaczyć na bezpłatne porady prawne w biurach poselskich i senackich, ale on – jak sam przyznał – jest senatorem społecznym. Słów krytyki w związku z projektem nie szczędził też senator Waldemar Bonkowski – zawieszony w prawach członka PiS po oskarżeniach żony o zdradę i przemoc i za umieszczenie na Facebooku antysemickiego filmu.

O Bobce było głośno już wcześniej. W ubiegłym roku krytykował ustawy sądowe forsowane przez PiS. Bez ogródek przekonywał, że ustawa o Sądzie Najwyższym jest niezgodna z konstytucją i złożył 5 poprawek do jej projektu. – Przepis konstytucji jest jednoznaczny. Zrozumiałaby go moja wnuczka – komentował. Chwalili go wtedy przedstawiciele opozycji.

Bronił Sądu Najwyższego


Klich nie słyszał, by senatora Bobkę spotkały jakieś konsekwencje dyscyplinarne za to, że mówi to, co myśli. – Reszta senatorów PiS jest zdyscyplinowana, w tym duża część strachem. Ale po pierwsze Bobko jest uczniem ks. prof. Tischnera, po drugie jest związany politycznie z Gowinem, a po trzecie ma swoją własną pozycję naukową jako były rektor, więc on może sobie pozwolić na większy margines swobody w swoich wystąpieniach, no i to przy różnych okazjach czyni – mówi nam Klich.

– Nie sądziłem, że będzie się wypowiadał przy okazji tej farsy, jaką jest ustawa o obniżce uposażeń. Mówię farsy, bo to przecież spektakl wyreżyserowany jednoosobowo przez Jarosława Kaczyńskiego, w którym jako aktorzy biorą udział parlamentarzyści PiS. Przyzwyczaiłem się do tego, że senator Bobko wypowiada się przy okazji poważniejszych spraw przede wszystkim ustrojowych. Ale widać coś mu doskwiera, przeszkadza i każe mówić pełniejszym, choć nie pełnym jeszcze głosem – ocenia.

Wstrzymuje się od głosu
Szef klubu PO w senacie podkreśla, że miarą niezależności Bobki jest w ostatecznym rozrachunku sposób głosowania, w którym "nie wykracza jednak poza wstrzymanie się od głosu". – To zdarzyło się kilka razy w obecnej kadencji – wskazuje Klich.

Kim jest Bobko? To profesor filozofii, były rektor Uniwersytetu Rzeszowskiego i współpracownik Jarosława Gowina. W wyborach do Senatu w okręgu nr 56 pokonał Tadeusza Ferenca, prezydenta Rzeszowa. Zebrał aż 81 570 głosów.Bobko urodził się w Przemyślu, jest profesorem nauk humanistycznych. Od 2012 r. był rektorem Uniwersytetu Rzeszowskiego. Ukończył informatykę w Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, a także filozofię w Papieskiej Akademii Teologicznej i na Uniwersytecie Jagiellońskim. W 2009 r. otrzymał tytuł profesora nauk humanistycznych.

Pierwsze przygody z polityką Aleksander Bobko miał w latach 1998-2002, gdy zasiadał w Radzie Miejskiej Rzeszowa. Był również w zarządzie miasta. 1 grudnia 2015 został sekretarzem stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego kierowanego przez Jarosława Gowina. Funkcję tę pełnił do 12 marca 2018. Premier Morawiecki pozbył się go wówczas z rządu razem z prawie 20 sekretarzami i podsekretarzami stanu.

Człowiek Gowina
Bobko wyjawił wtedy, że nawet między nim a Gowinem był pewien "niepisany układ". – Mam poczucie, że to, co mogłem dać z siebie i to, co mogłem dawać dla pracy – dawałem. Natomiast od początku między nami był w pewnym sensie jakby niepisany układ: pan premier zaprosił mnie do współpracy, ja to z satysfakcją i z chęcią przyjąłem... Natomiast niepisany układ był taki, że jeśli pan premier stwierdzi, że mi podziękuje, to ja bez żalu i bez cienia pretensji także podziękuję za dotychczasową współpracę i będę robił w życiu inne rzeczy – tłumaczył po swojej dymisji "Faktowi”.

Ciekawe, gdzie znajduje się granica politycznej niezależności senatora Bobki? Czy byłoby nią pierwsze głosowanie przeciwko PiS?