Witold Szabłowski o tureckich casanovach: To faceci, których obowiązkiem jest zdradzać żonę lub partnerkę

Sylwia Wamej
Studiował i mieszkał w Turcji przez dwa lata. Witold Szabłowski, dziennikarz i reportażysta powrócił z nowym wydaniem zbioru reportaży o współczesnej Turcji. W książce "Merhaba" przygląda się temu krajowi, rozmawiając z byłymi prostytutkami czy słuchając wstrząsających historii kobiet ściganych za splamienie honoru rodziny. W rozmowie z naTemat opowiedział, dlaczego tureccy mężczyźni są nachalni wobec turystek, czym najłatwiej jest urazić mieszkańca Turcji oraz skąd się bierze powodzenie seriali, w których szczęśliwe zakończenie nie istnieje.
Witold Szabłowski powrócił z nowym wydaniem reportaży o Turcji Fot. archiwum własne
Sezon wakacyjny przed nami. Planując podróże jak najbardziej można wziąć pod uwagę Turcję, która zdaniem Witolda Szabłowskiego jest nieoczywistym krajem, przez co fascynuje i intryguje. Autor "Merhaby" miał okazję przyjrzeć się temu krajowi, mieszkając tam i rozmawiając z jego mieszkańcami, których barwny portret przedstawił w najnowszej publikacji.

Nowe wydanie zbioru reportaży o współczesnej Turcji wzbogacasz osobistym słownikiem i przewodnikiem turecko-polskim. Skąd pomysł, żeby to tak połączyć?

Witold Szabłowski: Książka "Zabójca z miasta moreli” wydana w 2010 roku zawierała same reportaże. Od momentu, gdy ta publikacja wyszła, cały czas jeżdżę po Polsce, gdzie odpowiadam na pytania związane w Turcją. Ludzie pytają o bezpieczne podróżowanie po Turcji, o to, co zwiedzać, gdzie pójść w Stambule, żeby było mniej komercyjnie, jakiego jedzenia spróbować. Ja to wszystko wiem, bo mieszkałem w Turcji. Wymyśliłem, że mógłbym, wydając te reportaże po raz kolejny, skorzystać z okazji i zrobić taki mój autorski przewodnik. Zebrałem miejsca w Stambule do których, gdybym mógł, to bym zabrał czytelników, a jedzenia opisywanego w książce zachęcił do spróbowania.
Witold SzabłowskiFot. archiwum własne
W "Merhabie" sporo piszesz o obyczajowości Turków. Poświęcasz w niej miejsce "Capkinowi", czyli tureckiemu casanovie. W Polsce tureccy mężczyźni nie mają wśród kobiet dobrej opinii. Mówi się o nich, że są nachalni, no i że nie szanują kobiet. Jak to z nimi jest?


Ja znam bardzo dużo udanych par turecko-polskich, takich, gdzie Turek ma Polkę za żonę i sobie szczęśliwie układają życie. Myślę, że problem z Turkami jest taki, że tam jest dużo silniejsza kultura maczyzmu, niż u nas. Turecki maczo ma obowiązek zdradzać żonę lub partnerkę. To jest obowiązek w DNA kulturowym i to jest silniejsze od nich. Nawet jak nie chce, to musi, bo tego od niego oczekuje kultura i otoczenie. On co chwila musi udowadniać swoją męskość. Tutaj pojawia się na marginesie pytanie - jak bardzo ta męskość musi być niepewna siebie? W książce opisuję moją rozmowę z tureckim casanovą. On nie jest w stanie skupić się na tym, żeby rozmawiać ze mną. Każda dziewczyna, która przechodzi ulicą i wchodzi do knajpy -nawet nie to, że wzbudza jego ciekawość. On wstaje, próbuje rozmawiać, robi show. To są faceci, którzy potrafią niesamowicie rozkochać w sobie kobiety, bo bardzo pięknie mówią. Są wirtuozami i ćwiczą od małego, jak pokazać kobiecie, że jest ważna. Wśród tych mężczyzn jest duży procent, którzy robią to, żeby utwierdzić się w dobrym mniemaniu o sobie. Potrafią przy okazji naopowiadać dużo rzeczy dotyczących małżeństwa, wspólnych dzieci, mieszkania razem. Oczywiście mówią to, mimo że wcale nie zamierzają tego robić.
https://www.youtube.com/watch?v=0Y1IjyjjzFs
A kobiety łapią się na te wszystkie "piękne" historie?

Tak, i to kobiety z całego świata. Jakby jakiś facet w Polsce zaczął mówić do kobiety w taki sposób jak Turek, zostałby olany. Komplement, który od Polaka by wyśmiała, od Turka powoduje u niej zachwyt w oczach. Może to jest kwestia jakiegoś uroku, który tureccy faceci posiadają. Jeden z moich rozmówców podkreślał, że Turcja jest takim krajem, że nawet jak wyglądasz jak Ronaldo, to wcale nie masz łatwości w podrywaniu dziewczyn. Dla mnie ta nachalność tureckich mężczyzn jest zabawna i momentami żenująca. Ale oni twierdzą, że to jedyny skuteczny sposób na podryw. Jednocześnie marzeniem "capkina" jest mieć żonę, która będzie dziewicą. Ten casanova turecki to jest taki facet, który hurtowo sypia z dziewczętami, ale tak naprawdę dla swojej żony i matki jego dzieci chce być pierwszym i jedynym.

No właśnie. Piszesz w książce o parze, która mieszka razem. Choć prowadzą rockowe i imprezowe życie, nie uprawiają seksu.


To dotyczy akurat pary moich przyjaciół, którzy przez dobrych kilka lat spali w jednym łóżku i nic się nie działo. Mimo, że obydwoje mieli wcześniej doświadczenia z innymi partnerami. Ona jednak myślała o nim poważnie, jako o swoim przyszłym mężu i uważała, że jeżeli pójdzie z nim do łóżka, to wszystko zepsuje. On przysięgał na wszystkie świętości, że się nie zmieni. Jednak ona, jak to kobieta wychowana w Turcji, wiedziała swoje. Turczynki mają bardzo silne charaktery i są niesamowicie wymagające w stosunku do mężczyzn. Jeżeli ktoś ma być ich mężem, to musi jednocześnie być konkretny w życiu, mieć dobrze poukładane w głowie, musi też mieć dobrą reputację i świetnie zarabiać. Nie jest im łatwo znaleźć dobrą partię do małżeństwa.

Z jednej strony piszesz o tych casanovach tureckich, z drugiej o mężczyznach z małej wioski, którzy nie wiedzą, do czego służy prezerwatywa. Ta edukacja seksualna w niektórych regionach Turcji chyba mocno kuleje?


Turcy edukację seksualną mają taką, jaką my w Polsce, czyli żadną. Ale ja bym uciekał od takiej szufladki:"zacofani Turcy”. Imam mówi w meczecie: "słuchajcie, kochani, po nabożeństwie będę czekać na was ludzie z organizacji i uczyć was, jak nie mieć dzieci". I ci wolontariusze sięgają po banany i uczą mężczyzn, jak się naciąga prezerwatywę. Bo na wschodzie Turcji jest bieda, przeludnienie i lepiej ludzi nauczyć stosować prezerwatywy, niż mieć kolejne pokolenie, które nie ma przyszłości. Wyobraź sobie coś takiego w polskim kościele, że ksiądz mówi po mszy, że udostępni przestrzeń kościoła, żeby pogadać o seksie. Paradoksalnie islam w kwestii seksu jest o wiele bardziej liberalny, niż Kościół katolicki. Islam na przykład nie zabrania masturbacji. Jest też tolerancyjny w kwestii osób zmieniających płeć. W Turcji została wydana fatwa, czyli opinia muzułmańskiego uczonego, że tak naprawdę najważniejsza jest dusza człowieka. Jeżeli dusza czuje, że została włożona w niewłaściwe ciało, to nie ma nic dziwnego w zmianie płci. Zresztą kiedyś jeden z tureckich dzienników zrobił wielkie badania seksualności Tuków i okazało się, że to jest jakieś pomieszanie. Nowoczesność miksuje się z dziewiętnastym stuleciem i jeszcze to wszystko wymieszane jest z porno, które jest oglądane przez Turków. Z jednej strony tureccy faceci oczekują, że jego żona będzie dziewicą do ślubu, z drugiej przechwalają się romansami, a swoje życie seksualne inicjują z prostytutką.
"Merhaba" to połączenie reportaży o współczesnej Turcji i subiektywnego słownikafot. archiwum własne
W twojej książce znajdziemy poruszający reportaż o dwóch byłych prostytutkach, kandydujących do tureckiego parlamentu. Obie miały za mało głosów, żeby do niego wejść, jednak ich historie wywołały debatę i pojawiły się w wielu gazetach i telewizjach. Masz z nimi kontakt i wiesz, co teraz u nich słychać?

Ayse została sprzedana do domu publicznego przez męża. Ta historia ma przepiękny ciąg dalszy. Bo Ayshe w końcu uciekła z tego domu publicznego, przez kilka lat się tułała i była bezdomna. Ale ona ma w sobie tak niesamowitą siłę, że sobie poradziła. Nie widziałem jej 11 lat i odwiedziłem ją zaledwie kilka tygodni temu. Okazuje się, że pół roku temu założyła restaurację w Stambule. Bardzo dobrze jej ten interes idzie. Ona miała bardzo trudne życie, ale pomaga innym. Codziennie w godzinach popołudniowych, w których Ayse mogłaby mieć największą frekwencję w restauracji, po prostu ją zamyka. Od godziny 19.30 wydaje bezpłatne jedzenie dla bezdomnych, codziennie karmi 150, 200 osób, ale nie wydaje jedzenia w plastiku. Ayse mówi, że każdy bezdomny zasługuje na to, żeby przynajmniej raz dziennie dostać jedzenie podane przez kelnera, zjedzone metalowymi sztućcami, na ładnym talerzu. Kiedy ją odwiedziłem, zapytała się mnie, czy chciałbym przyjść i pomóc podawać jedzenie. Oczywiście zgodziłem się. W jeden wieczór ganiałem i podawałem jedzenie bezdomnym do stołu. A ci ludzie nabierają wiary w siebie. Widzą, że jest jakiś człowiek, dla którego oni są ważni. Zresztą w tej restauracji pracuje pięć osób i każda na jakimś etapie życia była bezdomna. Trzy osoby z tej piątki to właśnie Ayse wyciągnęła z bezdomności.

Skoro jesteśmy przy jedzeniu. Jakie dania polecasz spróbować komuś, kto jest pierwszy raz w Turcji?

Mniej odważnym polecam Lahmacun, czyli pizzę turecką, na którą składa się drobno posiekane mięso, dużo soku z cytryny i trochę pomidorów. Jest pyszna! Turcy mówią, że to nie Włosi wymyśli pizzę, tylko oni. Z kolei bardziej odważnym polecam coś, co się nazywa Kokorec, czyli grillowane baranie flaczki w kanapce. Turcy jedzą też bardzo dużo owoców i warzyw. Mają też przepyszne sery.

A co zobaczyć, poza Stambułem oczywiście?

Jeżeli istnieje raj na ziemi, to jest nim Oludeniz, czyli najpiękniejsza plaża Turcji. To jest przepiękna laguna z turkusową wodą. Nie dowierza się, że takie miejsce naprawdę istnieje. To jest mój numer jeden. Drugie to kraina, która leży w środku Turcji, czyli Kapadocja: formacje skalne, lawa wulkaniczna. To jest tak, jakby się spacerowało po księżycu. Kręcono tam "Gwiezdne wojny”, nieprzypadkowo zresztą. Są też miejsca ważne dla chrześcijan, na przykład Sanliurfa, w którym według Turków urodził się Abraham. Niedaleko Sanliurfy jest góra, która się nazywa Nemrut, czyli jeden z najwyższych szczytów leżącego w południowo-wschodniej Turcji pasma Antytauru.

Na co, lub na kogo trzeba szczególnie uważać, jadąc do Turcji? Na turystach można nieźle zarobić i oszukać.

Przede wszystkim trzeba uważać na taksówkarzy, którzy są strasznymi ściemniaczami. Na lotnisku wiszą tablice, ile powinien kosztować przejazd taksówką do centrum. Po prostu trzeba się tego pilnować. Z tym, że dla Turka to, że dogadaliście cenę przed startem, wcale nie znaczy, że nie można spróbować cię oszukać, jak już dojedziecie na miejsce. Trzeba konsekwentnie bronić tego, że na tyle i tyle się było umówionym, a jeżeli się nie udaje, to po prostu zadzwonić na policję i tyle. Powiedzenie taksówkarzowi, że się dzwoni do ambasady swojego kraju, albo spisanie numeru bocznego i przekazanie mu, że sprawa pójdzie na policję zazwyczaj wystarcza. Najbardziej popularnym przekrętem jest ten z pucybutem, który opisałem w książce. Poprosi cię o drobną przysługę, na przykład żebyś mu dała papierosa. Po czym jak go dostanie, powie, że jesteś takim dobrym człowiekiem, wszyscy turyści z zachodu to zarozumialcy, a ty jedyny poczęstowałaś biednego pucybuta papierosem. Powie, że wyszoruje ci buty za darmo. Po czym będzie ci je szorował przed 40 minut, a na koniec oznajmi, że masz mu zapłacić. Gdy powiesz mu, że usługa miała być darmowa, stwierdzi, że musiałaś czegoś nie zrozumieć. Teraz dyskutuj z kimś takim. Jeżeli jeszcze w takiej sytuacji zbiegnie się 20 innych pucybutów, będą coś krzyczeć po turecku, będą się teatralnie oburzać, to jest to trudny moment na negocjacje.

Jeżeli rozmawiamy o Turcji, to nie sposób pominąć tureckich seriali, uwielbianych przez mieszkańców. Ale oni nie chcą oglądać szczęśliwych historii. Im gorzej u bohaterów się dzieje, tym większa oglądalność. Dlaczego?

Polakom dobrze robiło, jak sobie patrzyli na Carringtonów w "Dynastii". W Polsce była bieda, ale gdzieś w Ameryce mieszkali bohaterowie "Dynastii”, którzy żyli "na bogato”. Turcy nie chcą oglądać i patrzeć na to, że ktoś chce żyć lepiej od nich. Seriale są najchętniej oglądane na wschodzie Turcji, gdzie jest i bieda i brak perspektyw. Nie ma pracy i jest dużo przemocy. Oni nie chcą porównywać się z innymi. Turcy wiedzą, że oni lepiej mieć nie będą. Polacy oglądali Carringtonów, myśląc, że może oni kiedyś sami będą jak amerykańska klasa średnia, natomiast Turcy nie mają takiej wiary. Więc szukają potwierdzenia, że może być gorzej i że może ich życie nie jest najlepsze, ale może być jeszcze gorzej. Scenarzystka Denis Akcay napisała taki serial "Małe kobiety". To była historia czterech sióstr, których rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Najstarsza z nich została prawnym opiekunem tych młodszych. Już na dzień dobry mają pod górkę, a w każdym odcinku spotyka je coś strasznego. A to ktoś je okrada, podpala mieszkanie, albo próbuje najstarszą siostrę sprzedać do domu publicznego. Reżyserka chciała, żeby coś je spotkało wreszcie dobrego. I umówiła główną bohaterkę na randkę z miłym chłopakiem. Od razu połowa ludzi przełączyła na inny kanał.

A w czym tkwi fenomen tureckich seriali w Polsce? Produkcje takie jak "Wspaniałe stulecie” czy "Elif" biły swego czasu rekordy oglądalności.


Być może my już przestaliśmy wierzyć, że będziemy kiedyś Carringtonami, a ten amerykański sen to mrzonka. Zaczynamy szukać kogoś, komu jest gorzej, niż nam. Może nam trochę bokiem wyszła transformacja i już nie ma nadziei, jaka była w latach 90., że może być lepiej. Może gdzieś tam się spotkaliśmy z Turkami po drodze.

A czym najłatwiej jest urazić mieszkańca, bądź mieszkankę Turcji?


Wystarczy powiedzieć, że tureckie jedzenie nie jest najlepsze na świecie. Albo powiedzieć, że Turcja trochę nam się podoba. Albo jak zapytają, co myślisz o Ojcu Republiki Tureckiej, a ty powiesz, że to kontrowersyjna postać. W Turcji są rzeczy, z którymi się nie dyskutuje. Będą mówić, że pizza została przez nich wymyślona, tulipany jako pierwsi na świecie zaczęli hodować, a owce to też oni sklonowali. Turcy mają nieustanną potrzebę udowadniania, że są najlepsi na świecie. Zranić ich i obrazić można w taki sposób, że poddasz coś w wątpliwość. Oni mogą się spektakularnie obrazić, ale równie dobrze mogą nic nie powiedzieć, choć będą głęboko zranieni.
Witold Szabłowski studiował i mieszkał w Turcjifot. archiwum własne
Za co ty najbardziej lubisz Turków?

Turcy są kochani po prostu. Są dobrymi, ciepłymi ludźmi i są szalenie gościnni. Oczywiście, jak w każdym kraju, nie ma samych aniołów. Ale taką cechą, którą najbardziej u nich cenię, to niesamowita gościnność i dobroć. A może właśnie na tym polega przewrotność Turcji, że ten sam człowiek może być dobry i uratować ci życie, albo zaprosić cię do domu i tam gościć. Jednocześnie może potem popełnić honorowe zabójstwo. Może dlatego Turcja jest tak ciekawą materią, kiedy się pisze reportaże czy książki, bo to jest kraj bardzo nieoczywisty, który się wymyka prostym definicjom i prostym odpowiedziom. Im bardziej ci się wydaje, że coś zrozumiałeś, to tym bardziej Turcy pokażą środkowy palec. Turcy mnie potrafią zaskoczyć i to bardzo!