Unijny trybunał zdąży "uratować" polski Sąd Najwyższy? Oto, co musi zrobić

Jarosław Karpiński
Już wiadomo, że Komisja Europejska pozwie Polskę do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu. Powodem złożenia pozwu jest nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym wiążąca się z dalszymi zagrożeniami dla praworządności w Polsce. Czy będzie to jednak miało wpływ na obowiązywanie nowej ustawy o Sądzie Najwyższym, która od 3 lipca może skutkować usunięciem jednej trzeciej składu SN- w tym pierwszej prezes prof. Małgorzaty Gersdorf - z powodu ukończenia 65 lat? Oto najbardziej prawdopodobny scenariusz.
Wiceszef KE Frans Timmermans nie odpuszcza polskiemu rządowi w kwestii łamania praworządności
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) może zawiesić obowiązywanie zaskarżonych ustaw do czasu rozpatrzenia sprawy. Jeśli do tego dojdzie, to czystka w Sądzie Najwyższym może zostać powstrzymana. O takie rozwiązanie apelowali do Komisji Europejskiej byli polscy prezydenci, premierzy, ministrowie spraw zagranicznych, środowiska prawnicze, Front Europejski i 160 organizacji pozarządowych.

Trybunał zawiesi ustawę?
Według agencji Reuters, która podała informację o skardze KE - decyzja została jednak podjęta zbyt późno i "nie powstrzyma usunięcia sędziów". Ci automatycznie przejdą w stan spoczynku z dniem 3 lipca. Obejmuje to też 65-letnią Małgorzatę Gersdorf. Wbrew informacjom Reutersa szanse na zablokowanie ustawy są i to duże.


Oczywiście "zawieszenie" ustawy o SN może nastąpić dopiero w momencie orzeczenia Trybunału, a nie złożenia skargi, ale Trybunał może wydać postanowienie zabezpieczające dotyczące zawieszenia wejścia w życie tej ustawy.

– Nie musi czekać na rozpoczęcie sprawy. Może to zrobić w dniu złożenia skargi. Tak jak to miało miejsce w przypadku Puszczy Białowieskiej. I tak najprawdopodobniej będzie to wyglądało. Będziemy mieć postanowienie o zabezpieczeniu tego roszczenia i myślę, że rząd nie będzie chciał się wdawać w awanturę. Jeżeli parlament potrafi w ciągu 6 godzin przeprowadzić tak skomplikowaną procedurę jak zmiany w ustawie o IPN, to tym bardziej sądy, jak chcą, też potrafią działać szybko – tłumaczy w rozmowie z naTemat Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego.

Według niego, strona polska stwarza warunki do takiego rozwiązania kontrowersji wokół ustawy o Sądzie Najwyższym ponieważ wszystkie wnioski sędziów o przedłużenie orzekania, a także oświadczenia do gotowości konstytucyjnego wypełniania obowiązków zostały przesłane do Krajowej Rady Sądownictwa.

Zanim wybiorą nowych sędziów
– Rządzący do jednego worka wrzucili wszystkie te przypadki choć mogli wysłać tam tylko te pisma, które są formalnymi wnioskami. Będą więc przedłużali proces decydowania o tym, czy sędziowie, którzy ukończyli wiek 65 lat mają orzekać czy nie. Dzień 3 lipca trochę się więc "rozmywa”. – tłumaczy. – Natomiast osobiście uważam, że nie zdecydują się na akcję zaczepną w stosunku do prof. Gersdorf, ponieważ byłaby to jazda na czołowe zderzenie. Norma konstytucyjna w przypadku kadencyjności prezes SN jest jasna, zerojedynkowa – podkreśla.



Podkreśla, że ma to jednak sens, bo to postanowienie może wstrzymać powołanie następców dla sędziów SN, którzy kończą 65 lat. – A być może na czas przejściowy, czyli rozpatrywania przez Trybunał sprawy może przywrócić tych sędziów, którzy odejdą z SN. Mimo wszystko jest więc szansa na to, że skarga KE będzie miała istotny wpływ na funkcjonowanie ustawy o SN, a jaki, to zależy jakie będzie to postanowienia o zabezpieczeniu. Nieodwracalnym skutkiem obowiązywania ustawy o SN byłby dopiero wybór następców sędziów – mówi.



SN powołuje się na Konstytucję
Przypomnijmy, że Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN w przyjętej kilka dni temu uchwale podjęło decyzję, że sędzia prof. Małgorzata Gersdorf pozostanie zgodnie z Konstytucją RP pierwszym prezesem Sądu Najwyższego do 30 kwietnia 2020 roku. Sędziowie napisali, że ustawa usuwa ze stanowisk znaczną liczbę sędziów SN, co według nich jest naruszeniem jednej z podstawowych gwarancji niezawisłości sądownictwa. Chcą, by można było pełnić służbę do 70. roku życia. O pierwszym "buntowniku" SN sędzim Stanisławie Zabłockim pisaliśmy kilka dni temu.

PiS chce zdusić ten bunt. Marek Suski, szef gabinetu politycznego premiera Mateusza Morawieckiego ocenił w piątek, że jeżeli sędziowie "nie podporządkowują się przepisom, przyjętym w demokratycznych procedurach, to jest to podważanie porządku prawnego w Polsce". – Sędziowie powinni brać pod uwagę, że w Polsce obowiązuje prawo, na podstawie którego większość parlamentarna, wybrana w demokratycznych wyborach, ma prawo zmieniać przepisy dotyczące funkcjonowania sądów. To jest zapisane w konstytucji. Jeżeli sędziowie nie podporządkowują się przepisom, przyjętym w demokratycznych procedurach, to jest to bardzo źle, bo to podważanie porządku prawnego w Polsce” – mówił Suski w Radiu Plus.

Z kolei wicemarszałek Senatu Adam Bielan przekonywał, że PiS wie, iż "KE nie ma odpowiedniej większości by przejść do kolejnego etapu procedury wobec Polski. – Te plotki o możliwym zaskarżeniu [ustawy o SN] do trybunału już od wielu tygodni, jak dotąd się nie zmaterializowały. Być może rzeczywiście ten wniosek zostanie wysłany, ale on będzie przyznaniem się do porażki, jeśli chodzi o całą procedurę związaną z art. 7.

– KE nie tylko nie ma większości kwalifikowanej, 22 głosów, 4/5 żeby przejść do kolejnego etapu, ale ma kłopoty ze zdobyciem zwykłej większości, żeby realizować jakiekolwiek wnioski. Uważam, że KE już wie, że te sprawę art. 7 przegrała i można było to przewidzieć już wiele miesięcy temu i uniknąć tej kompromitacji – stwierdził Adam Bielan w "Kwadransie politycznym” TVP1.