Jeep Compass potrafi w terenie więcej niż przeciętny SUV. Ale bardzo szybko poczujecie, że jego dom to jednak asfalt
Ma napęd na cztery koła i tryby do jazdy po rozmaitych nawierzchniach. I to nie takie na pokaz, tylko na serio. Jeep Compass to prawdopodobnie najmniejsze auto na rynku tego typu, które potrafi w terenie tak dużo. Rzecz w tym, że w stosunku do możliwości mimo wszystko niezbyt imponujący prześwit sprawia, że lepiej zostać na asfalcie. I czar Jeepa trochę pryska. A jest jeszcze kilka zaskoczeń.
Jeep Compass to ładne auto. Zwłaszcza jeśli spojrzycie na nie od frontu. Front auta jest wręcz żywcem ściągnęty ze znacznie większego Grand Cherooke. Muskularny, siedmiożebrowy grill wygląda po prostu świetnie.WYGLĄD
Fot. naTemat
Rozczarowujący jest za to środek tego samochodu. Nawet nie chodzi o to, że jest plastikowy, bo plastiki to jednak w pewnym sensie "dziedzictwo" twardego, surowego Jeepa. Powiedzmy, że nawet tu pasują. Ale tak naprawdę w środku to... Fiat Tipo. Tak, ten tani Fiat, który jest hitem na polskim rynku.
Fot. naTemat
To niby Jeep, ale stworzony jednak w dużej mierze do jazdy po asfalcie. I w tym aspekcie Compassowi według mnie nie ma co zarzucić. Przede wszystkim: niewielki SUV prowadzi się pewnie i jest stabilny, w miarę radzi sobie także przy prędkościach autostradowych.ASFALT
Fot. naTemat
Efekt jest dość... nijaki. Tej mocy pod nogą właściwie nie czuć. Duża turbodziura sprawia, że do około trzech tysięcy obrotów Compass właściwie nie jedzie - dopiero później przyspiesza już raptowniej. Ale nie jest to żaden demon prędkości, oj nie.
Fot. naTemat
Przy dohamowywaniu np. przed czerwonym światłem przekładnia ewidentnie gubi się, a silnik sie trochę dławi. Osobiście postawiłbym więc na diesla. Albo słabszą benzynę z sześciobiegowym "manualem". Tym bardziej, że spalanie w tym aucie to niestety największe negatywne zaskoczenie.
Fot. naTemat
Compass zaskakująco dobrze radzi sobie poza asfaltem. Chociaż nie wiem czy zaskoczenie jest słuszne - wszak to Jeep. Chodzi o to, że na tle swojego segmentu Compass potrafi naprawdę dużo.TEREN
Fot. naTemat
I rzeczywiście w warunkach takich, jak na zdjęciu, czyli na dość luźnym piachu, Compass radził sobie bez najmniejszych kłopotów. Moim największym zmartwieniem były właściwie szosowe opony. Samo auto było gotowe do pokonywania kolejnych wzniesień.
Fot. naTemat
Jeep Compass ma bowiem prześwit wynoszący 21,5 cm. To niby i tak więcej, niż daje konkurencja, ale taka wysokość nie zapewnia komfortowej jazdy nawet w niezbyt skomplikowanym terenie. A do jazdy po polnej drodze te zaawansowane systemy nie są potrzebne. I koło się zamyka.
Fot. naTemat
Ale według witryny internetowej importera nie jest jeszcze dostępny i według pierwszych zapowiedzi będzie drogi jak na auto tej wielkości.
Fot. naTemat
Skąd takie podejrzenie? Bo pozostaje właśnie kwestia ceny. Compass tani nie jest. W wersji Sport konfigurator zaczyna się od niemal 100 tysięcy złotych. Dużo więcej, niż za auta podobnej wielkości. Za Compassa można też łatwo zapłacić ponad 150 tysięcy. Trailhawk tańszy nie będzie. Z pewnością trzeba swoje zapłacić za zaawansowane systemy umożliwiające jazdę w terenie - ja to całkowicie rozumiem.OPŁACA SIĘ?
Ale z drugiej strony to dużo za auto, które wcale nie jest duże i wcale nie zapewni nam bezproblemowej podróży bezdrożami. Compass jest więc autem przede wszystkim dla osób, które po prostu lubią markę, ale niekoniecznie chcą czerpać pełnymi garściami z jej dziedzictwa i zadowolą się półśrodkami.
Fot. naTemat