Sędzia, która trafiła na "czarną listę" Pawłowicz: "Władza nie jest czymś przypisanym na stałe"

Jarosław Karpiński
Na posiedzeniu nowej Krajowej Rady Sądownictwa, na którym "weryfikowano" sędziów Sądu Najwyższego posłanka PiS Krystyna Pawłowicz rozdała "czarną listę sędziów". Znalazło się na niej m.in. nazwisko sędzi Marty Kożuchowskiej-Warywody, prezes warszawskiej "Iustitii".
Sędzia Marta Kożuchowska-Warywoda, stoi na czele warszawskiej "Iustitii" Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Gazeta
– Widzę tutaj szereg niebezpieczeństw dla zwykłych obywateli ponieważ jeśli będziemy tworzyć listy sędziów wygodnych lub niewygodnych, to prędzej czy później odbije się to na obywatelach – mówi naTemat Kożuchowska-Warywoda.

Znalazła się pani na "czarnej liście" posłanki Pawłowicz jako sędzia, która nie powinna wykonywać swojego zawodu. Jak pani się z tym czuje?

Marta Kożuchowska - Warywoda, prezes warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia”: – Zostawmy moje samopoczucie. Wydarzyła się rzecz bez precedensu. Publicznie, w świetle kamer rozdano listę sędziów niewygodnych dla polityków z powodu ich zaangażowania w obronę praworządności i Konstytucji. To budzi najgorsze skojarzenia. Nie można czuć się dobrze w sytuacji gdy powinnam być oceniana merytorycznie - pod kątem stabilności, czy terminowości wykonywania swojej pracy, a kluczowe znaczenia ma moja działalność stowarzyszeniowa.


Posłanka Pawłowicz twierdzi, że "jeździła pani do Brukseli nadawać na Polskę".

Byłam członkiem delegacji zorganizowanej przez przedstawicielstwo Komisji Europejskiej. Komisja Europejska organizowała podobne wyjazdy także dla parlamentarzystów. Pojechałam do Brukseli z innymi sędziami, prawnikami, adwokatami spotkać się przedstawicielami instytucji europejskich. Jestem także sędzią europejskim, a sądownictwo europejskie jest kolejną instancją sądownictwa polskiego.

W jakim sensie jest pani sędzią europejską?

Jestem sędzią kraju członkowskiego UE i w swojej pracy stosuję także przepisy uchwalone przez organy UE. Wydane przeze mnie orzeczenia wywierają skutki w innych krajach europejskich.

Posłanka PiS zarzuca też pani zaangażowanie polityczne.

Myślę, że pani poseł myli dwa pojęcia: postawę obywatelską i branie udziału w debacie publicznej z zaangażowaniem politycznym. W sytuacji kiedy dzieje się coś tak poważnego, jak wprowadzanie ustaw jawnie sprzecznych z Konstytucją jako obywatel a zarazem sędzia, mam obowiązek brać udział w debacie publicznej i wyrażać swoje zaniepokojenie.

Szczególnie w sytuacji gdy są forsowane rozwiązania prawne, które godzą w literę Konstytucji. Nie łączyłabym tego z zaangażowaniem politycznym ponieważ jako sędzia uważam się za osobę bezstronną i nie opowiadam się po jednej, czy po drugiej stronie. Nie jestem zwolennikiem ani opozycji ani partii rządzącej.

A jak pani jako obywatelka ocenia tą całą weryfikację sędziów Sądu Najwyższego, którzy ukończyli 65 lat na posiedzeniu nowej Krajowej Rady Sądownictwa?

Widzę tutaj szereg niebezpieczeństw dla zwykłych obywateli, ponieważ jeśli będziemy tworzyć listy sędziów wygodnych lub niewygodnych, to prędzej czy później odbije się to na obywatelach. Trzeba mieć świadomość, że władza nie jest czymś przypisanym na stałe. Może w tych wyborach, może w następnych partia, której przedstawicielem jest posłanka Pawłowicz straci swoją większość i co wtedy?

Co z tymi niebezpiecznymi rozwiązaniami zakładającymi wybór KRS przez polityków? Czy powinna z nich korzystać kolejna partia, która dojdzie do władzy? System zabezpieczeń trójpodziału władzy polega na tym żeby do takich sytuacji nie dochodziło, a obywatel miał gwarancję, że jego sprawę rozpatrzy niezawisły i niezależny sąd.

Jak pani czyta, że były prokurator stanu wojennego Stanisław Piotrowicz "weryfikuje” sędziego Stanisława Zabłockiego, który bronił opozycjonistów, że sędzia Kryże zaprzecza, że był sędzią stanu wojennego, ale PiS wyrzuca to sędziemu Iwulskiemu, to co pani sobie myśli?

Myślę, że świat stanął na głowie. Doprowadziliśmy do takiego nihilizmu jeśli chodzi o system prawa i wartości, że za chwilę się w tym wszystkim pogubimy. Sędzia Zabłocki jest dla mnie olbrzymim autorytetem i podobnie jak pewnie dla wielu innych sędziów.

Jego działalność związana z obroną opozycjonistów w PRL, jego udział w procesie rehabilitacyjnym rotmistrza Pileckiego, to jest fragment naszej chlubnej historii. Jeśli kwestionuje się kompetencje zawodowe i moralne takiej osoby do bycia sędzią SN, to mogę tylko zapytać dokąd my zmierzamy?

Co się stanie z Sądem Najwyższym? PiS już nawet nie ukrywa, że chodzi o jego przejęcie, o personalia.

Chciałabym żebyśmy wszyscy mieli świadomość, że SN to przede wszystkim instytucja. Na sędziach, którzy w tej chwili tworzą tą instytucję spoczywa olbrzymia odpowiedzialność. Myślę, że bardzo ważne jest aby ich decyzje i działania były zrozumiałe dla obywateli. Dla tych obywateli, którzy rok temu i niedawno stali pod sądami ze świeczkami. Żeby wiedzieli dlaczego sędziowie podejmują takie a nie inne decyzje.