Gdzie te czasy, gdy wyznacznikiem taniego autka miejskiego było Renault Twingo o ciekawym designie czy tani Fiat Cinquecento, oba z gołą blachą na wewnętrznej powierzchni drzwi i plastikami twardymi jak kamień? Albo przypomnijmy sobie Hyundaia Pony... Dziś miejskie samochody kuszą przestrzenią, jakością wykończenia i dodatkowym wyposażeniem. Taki właśnie jest i20.
Wnętrze i20 może się podobać. Jest dużo miejsca dla kierowcy i pasażerów, a do jakości wykonania i materiałów nie sposób się przyczepić, auto może być wzorem w swojej klasie.•Fot. Hyundai
Z dawnych czasów niezmienne pozostało jedno – auto miejskie jest małe, zwrotne, oszczędne i łatwo nim zaparkować. Nie trzeba się obawiać, że nie znajdzie się miejsca do zaparkowania, bo maluchy niemal zawsze da się gdzieś wcisnąć. Tak jak Huyndaia i20. To już kolejna odsłona tego popularnego "malucha". I trzeba podkreślić jedno – Hyundai wykonał kawał dobrej roboty. Auto może się podobać, jest jednak nie tylko ładne, przede wszystkim jest świetnie zaprojektowane i wykonane. Oczywiście jak na "malucha".
Wielofunkcyjna kierownica w i20.•Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Prawdopodobnie nie znajdziemy nigdy w katalogu takich dodatków, jak skóra bydlęca z Nowej Zelandii czy drewniane aplikacje z korzeni orzecha włoskiego rosnącego w Turcji. Tak ekstrawaganckie dodatki zarezerwowane są wciąż dla samochodów klasy premium. W i20 znajdziemy za to przyjemne w dotyku materiały na fotelach i miękkie plastiki.
Centralną część kokpitu zajmuje duży 7-calowy wyświetlacz•Fot. Hyundai
A całość zmontowana jest z dużą dbałością o szczegóły. Dość powiedzieć, że w tym aucie nic nie trzeszczy. Jest też nad podziw dobrze wygłuszone jak na swoją klasę, do kabiny dźwięki silnika dochodzą tylko przy wysokich obrotach.
"Mały, chudy, ale byk". Turbodoładowany silnik o pojemności litra sprawnie rozpędza i20.•Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Silnik 1.0 Turbo GDI, który rozpędzał testowy egzemplarz i20, świetnie sobie radzi w ruchu miejskim. Samochód bardzo szybko się rozpędza spod świateł, można wręcz zaskoczyć posiadaczy bardziej ekskluzywnych pojazdów z kilkukrotnie większymi silnikami.
Od Pony po i20 – Hyundai nieźle odrobił lekcje.•Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Przyśpieszanie kończy się jednak w okolicach 70-80 km/h, powyżej tej prędkości wskazówka prędkościomierza już nie kręci się tak ochoczo. Jednak samochód "setkę" osiąga w okolicach 10 sekund, więc jak na tak małą jednostkę nie jest źle.
Mały bagażnik, ale ma potencjał...•Fot. Hyundai
Co ciekawe, Hyundai oferuje dwie jednostki oznaczone symbolem 1.0 T-GDI, jedna ma sto koni mechanicznych, druga 120. Mocniejszy silnik trochę szybciej rozpędza samochód, który osiąga też odrobinę większą prędkość maksymalną, ocenianą przez producenta na 190 km/h. Za przeniesienie napędu odpowiada 6-biegowa skrzynia manualna lub 7-stopniowy automat.
Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Mnie szczególnie spodobał się ten drugi. W mieście prawie nie czuć pracy skrzyni biegów, szarpnięcia odczuwalne są właściwie jedynie na trasie przy gwałtownym przyśpieszaniu. Do 130 km/h jazda tym maluchem jest prawdziwą przyjemnością. Powyżej tej wartości autko zaczyna być głośne, skakać na nierównościach i ogólnie spada komfort podróży.
Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Niemniej trzeba powiedzieć jasno – choć mamy do czynienia z miejskim maluchem, to wyjazd na piknik za miasto nie będzie wyzwaniem. Samochód nie tylko dowiezie 4 osoby na miejsce, ale też ich bagaże – o ile zdecydują się na zabranie tylko niezbędnych rzeczy. Auto nominalnie jest co prawda 5-osobowe, ale 3 osoby na kanapie to o jedną za dużo.
Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Co ciekawe, mały Hyundai i20 to samochód, w którym można znaleźć wiele fajnych dodatków. System Lane Assist, tempomat, asystent hamowania, nawigacja, system audio czy dotykowy 7-calowy wyświetlacz to elementy, które mogą znaleźć się na liście wyposażenia auta. Powiem więcej – powinny się tam znaleźć. Wszystkie razem uczynią podróż przyjemniejszą.i20 występuje też w wersji rajdowej. Ale ze standardowym autem dzieli głównie nazwę.
Do tego oczywiście elektrycznie regulowane lusterka, automatyczna klimatyzacja, składane lusterka – to dziś standard. Dawno temu, gdy jeździłem Cinquecento, czy później Twingo, marzyłem o fabrycznym radiu i klimatyzacji. Dziś takie elementy są już właściwie standardem nawet w autach miejskich.
Na koniec warto wspomnieć jeszcze o tym, że i20 występuje też w wersji rajdowej. Hyundai zaprezentował na torze pokaz możliwości tego samochodu i trzeba przyznać, że było na co popatrzeć. Ale ze standardowym autem "cywilnym" dzieli właściwie tylko nazwę.