Poseł PiS chce "bykowego". Ile musiałby zapłacić najważniejszy kawaler RP?

Paweł Kalisz
Jak wiadomo, na świecie są tylko dwie pewne rzeczy – śmierć i podatki. Że trzeba je płacić wiadomo, ale ile i za co? To akurat się zmienia, politycy wciąż wymyślają nowe. O przywróceniu "bykowego" wspomniał poseł PiS Artur Soboń. Sprawdzamy, ile musiałby zapłacić najważniejszy kawaler IV RP, czyli Jarosław Kaczyński.
Jarosław Kaczyński jako osoba samotna i bezdzietna musiałby płacić "bykowe". Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
"Bykowe" to podatek z bardzo długą tradycją. W dziewiątym roku naszej ery, czyli w czasach, gdy mały Jezus biegał sobie beztrosko po Nazarecie, Cesarz August wprowadził Lex Papia Poppea. Ustawa nakładały kary na bezdzietne małżeństwa i osoby żyjące w celibacie. Wyjątek zrobiono tylko dla westalek pilnujących świętego ognia w świątyni Westy.

A dalej to już samo poszło. Różne kraje na przestrzeni wieków eksperymentowały z podatkiem od bezdzietnych i samotnych. Wprowadzała go Turcja w XV wieku i Anglia 200 lat później, działał w Niemczech i we Włoszech Mussoliniego. Cel? Dwojaki. Albo obywatele przysparzali ojczyźnie nowych obrońców i podatników, albo sami płacili więcej. Dla państwa tak czy inaczej był zysk.


Opodatkować prezesa
Nic dziwnego, że dziś temat "bykowego" co jakiś czas powraca. Okazało się, że za podatkiem od singli jest poseł PiS i wiceminister Artur Soboń.



To oczywiście zarobki brutto, od tego trzeba zapłacić podatek. Przy uwzględnieniu kwoty wolnej od podatku przysługującej posłom można założyć, że Jarosław Kaczyński płaci około 40 tysięcy złotych rocznie podatku.

Według stawek przyjętych w czasach PRL do tej kwoty musiałby dodać jeszcze 8 tysięcy złotych "bykowego". Bezdzietny i samotny prezes PiS co miesiąc oddawałby więc dodatkowo grubo ponad 600 złotych.

Ale to już było...


I tak to trwało do 1 stycznia 1973. Od tego czasu o "bykowym " politycy jakby zapomnieli. Aż do teraz, gdy jeden z posłów PiS przypomniał sobie o podatku od osób bezdzietnych i samotnych.

Prezes Kaczyński tak całkiem samotny nie jest. PIlnują go ochroniarze dzień i noc, a opłacani są z kasy PiS. Posłowie opozycji zauważają, że taka ochrona to dodatkowa korzyść, za którą Kaczyński powinien zapłacić dodatkowy podatek. On też wliczałby się do podstawy, na podstawie której wyliczone zostałoby bykowe.

Obserwuj nas na Instagramie. Codziennie nowe Instastory! Czytaj więcej