Trwać w związku tylko dla "dobra dzieci"? "Newsweek" o dramatycznych skutkach takiego podejścia do życia

redakcja naTemat
W społeczeństwach takich jak polskie, trwanie w związku tylko ze względu na "dobro dzieci" bywa normą. Jak takie podejście w rzeczywistości odbija się na dzieciach żyjących w toksycznych i de facto nieistniejących związkach, dobitnie obrazuje szeroka analiza, którą publikuje najnowszy "Newsweek".
"Newsweek" przestrzega przed skutkami uporczywego trwania w związkach dla rzekomego "dobra dzieci". Fot. "Newsweek"
Punktem wyjścia dla materiału Małgorzaty Święchowicz jest głośny post blogerki Aleksandry Radomskiej z "Mam Wątpliwość". Ten, w którym opisywała ona swoje wspomnienia o żyjących w osobnych światach rodzicach i który podsumowała stwierdzeniem, że jej rodzina oficjalnie rozpadła się za późno. Bo dopiero wówczas, gdy miała ona 23 lata.

Jak przypomina "Newsweek", pod tym tekstem Święchowicz wylała się fala komentarzy, w których wielu Polaków dzieliło się podobnymi wspomnieniami i wnioskami na temat swoich rodzin.

Bo nie bije i nie pije
– Życie bez miłości, w związku, który się wypalił, psychologowie porównują do życia z "usychającym kręgosłupem". Niektórzy próbują się pocieszać, że przecież nie jest aż tak źle, "przecież mnie nie bije", "nie pije", "to nie jest zły człowiek". I to może być prawda, ale trudno żyć w związku, w którym nie ma życia, jest pustka – tak "Newsweek" cytuje Magdalenę Sękowską, która szefuje Klinice Uniwersytetu SWPS Rodzina-Para-Jednostka.


Ekspertka ostrzega przed narastającą w takich okolicznościach frustracją, a przede wszystkim jej skutkami. Na przykład przed zapragnięciem zemsty na partnerze, która może objawić się po kilkunastu, czy nawet kilkudziesięciu latach rodzinnej mordęgi.

Małgorzata Święchowicz w swoim materiale przytacza też historię 47-letniej Marty. Kobiety, która wychowywała się w toksycznej rodzinie i marzyła o jej jak najszybszym rozpadzie. Przyznaje ona otwarcie, że w dorosłym życiu niestety powiela te same schematy. I skazuje swoje dzieci na destrukcyjne skutki domowych awantur.

– Córka ma głęboką depresję lękową, zawala studia, wiele razy mi mówiła: rozwiedź się. Syn sprawia wrażenie, jakby to, co się dzieje w domu, do niego nie docierało. Ale rzuca czasami: przecież ty z tatą kompletnie do siebie nie pasujecie – wyznaje rozmówczyni "Newsweeka".

Strach
Jednak nie wszystkie historie uporczywego trwania w związkach dotyczą jedynie zależności psychologicznej. Na inną, bardzo częstą przyczynę wskazuje w rozmowie z dziennikarką "Newsweeka" Krystyna Rek z Centrum Kobieta i Rozwód.

– Z młodszymi jest inaczej, są silniejsze psychicznie, na ogół z jakąś pozycją zawodową, zarobkami. Nie układa się w małżeństwie? To żegnają męża. Na ogół szybko, bez dramatów. A te związki z dłuższym stażem i z dziećmi, szczególnie jeśli jest troje, czworo, to już bardzo trudne sprawy – stwierdza.

Cytowane przez tygodnik ekspertki podkreślają, że prawdziwe powody trwania w związkach za wszelką cenę – jak strach lub niezaradność życiowa – zazwyczaj ukrywane są wspólnym mianownikiem, który jest wspomniana na początku narracja walki o "dobro dzieci".

W skrajnych przypadkach kończy się to dramatycznie. Tak, jak w przypominanych przez "Newsweek" głośnych sprawach usiłującego dokonać zamachu bombowego na żonę Dariusza R., czy rodziny K., w której mąż zmusił żoną do samobójstwa.

Więcej na ten temat oraz rady, jak skutecznie skończyć z życiem w toksycznym związku, znajdziecie w okładkowym materiale najnowszego wydania tygodnika "Newsweek".