Otwarcie nowej Biedronki na Odolanach wygląda jak żart. Czerwony dywan i DJ z muzyką

Monika Przybysz
Cóż to było za wydarzenie. Dzisiejsze otwarcie jest zaledwie finałem rocznej drogi, która podzieliła mieszkańców. Bo jedni Biedronki pragnęli, inni bronili się od niej rękami i nogami. Premiera sklepu rozgrzewała mieszkańców od dawna, a otwarcie jest... komiczne. Czerwony dywan i DJ. Tak, z okazji otwarcia Biedronki.
Otwarcie Biedronki na Odolanach przy ul. Jana Kazimierza. Fot. naTemat
Nie zna prawdziwej Polski ten, kto nie obserwował otwarcia Biedronki i wszystkiego co z nim związane. Kiedyś już mieliśmy podobny dramat nowego osiedla w starciu z Biedronką. Mieszkańcy miasteczka Wilanów nie chcieli taniego dyskontu, bo nie pasował do prestiżowego wizerunku osiedla.

Tutaj aż tak źle nie było. Żadne oficjalne grupy sprzeciwu nie powstały. Nie znaczy to jednak, że wszyscy Biedronki chcieli. Ale po kolei.

Odolany, czyli co?
Odolany to obecnie jedna z najatrakcyjniejszych okolic do zamieszkania w Warszawie. Nowe osiedla, blisko centrum, ceny względnie w porządku (przynajmniej takie były jeszcze jakiś czas temu).


Nie jest jednak aż tak kolorowo, bo problemy są. To m.in. główna arteria Odolan ul. Jana Kazimierza, która jest w tragicznym stanie. To wszechobecne ciężarówki, sporo pyłu i brak sensownego planu zagospodarowania przestrzennego. Mimo to, Odolany są dziś dla młodych warszawiaków sexy.
Na brak sklepów też nie narzekają, o ile lubią Żabki i Freshmarkety. Tych jest na pęczki, ale sklepów z prawdziwego zdarzenia brakuje. Jest co prawda jedna Biedronka na końcu ulicy, ale robienie tam zakupów to dramat. Tłumy, jakich w życiu nie widziałam w sklepie. Wchodząc tam, marzysz tylko o tym, by jak najszybciej wyjść. Ścisk zaczyna się już na parkingu (miejsc jest kilka, więc wszyscy stają na... rympał) i trwa aż do kasy.
Biedronka po lewej istnieje parę lat, ta po prawej pojawiła się dopiero teraz. Dzieli je ok. 10-minutowy spacer.
Królowa jest tylko jedna
Biedronka nr 1 jest niemal na końcu ul. Jana Kazimierza. Światełko w tunelu pojawiło się rok temu, gdy deweloper oddał duży budynek przy ul. Jana Kazimierza 12. Dokładnie na drugim końcu ulicy. Tam na dole świeciła reklama powierzchni do wynajęcia – okrągłe 1100 m kwadratowych.

Były plotki o siłowni, ale bardzo szybko okazało się, że powstanie tam sklep. I wtedy rozpoczęła się wyliczanka, na co padnie. Jedni chcieli Piotra i Pawła, bo będzie prestiżowo, trochę drożej i "tłumy nie będą walić z całego osiedla". No bo wiecie, prestiż, oh ah.

I wyobraźcie sobie reakcję mieszkańców, gdy dowiedzieli się, że w ich bloku może powstać sklep sieci delikatesów Kulfon. Tak, kulfon. 90 proc. z nich pierwszy raz usłyszała o takiej sieci. To już z dwojga złego lepsza Biedronka. Plotek było jeszcze sporo.
Fot. naTemat
Deweloper długo nie mógł znaleźć najemcy. Dwoił się i troił, żeby uatrakcyjnić teren. Wydłużono dojazd dla ciężarówek z dostawą. Powiększono nawet parking, żeby kogoś zachęcić. Realia są jednak takie, że na parkingu stoją samochody mieszkańców okolicznych bloków, a żaden z klientów nie ma nawet co marzyć o zaparkowaniu tam.

W końcu się udało: tak, będzie Biedronka. Nadal w fazie plotek, ale już tych "potwierdzonych na pewno". Otwarcie miało być rok temu, potem termin przekładano kilkukrotnie. W końcu się udało i po dostosowaniu okolicy weszła ekipa remontowa.

Dzień "B"
Mieszkańcy całych Odolan wymieniali się datami ewentualnego otwarcia. Dopytywali znajomych, którzy pracują w Jeronimo Martins, kiedy ruszy sklep. Jednocześnie wszyscy przytomnie zwracali uwagę, że Biedronka w tym miejscu będzie masakrą dla mieszkańców bloku. Ciaśniutki parking, który już teraz jest zastawiony, będzie zawalony jeszcze bardziej.

Wspólnota mieszkaniowa chce postawić nawet szlaban, żeby mogli normalnie korzystać z wjazdu do garażu. Chcą, żeby zrzuciła się na niego Biedronka, ale nawet i bez niej są zdeterminowani, by postawić go "za swoje".
Fot. naTemat
Biedronka jaka jest, każdy widzi. No niestety nie do końca, bo logo jest "zwykłe". A mieszkańcy chcieli, żeby było ładniejsze np. czarno-złote. Rozsądne wyjście, które byłoby i ładne, i pasujące, ale niestety firma postawiła na swoim. Na ładnym nowym bloku siedzi czarno-czerwony robal, który nie wszystkim się podoba.

Są jednak i plusy, bo inni mieszkańcy zacierają ręce z radości. Przekonują, że dzięki Biedronce w bloku cena ich nieruchomości znacznie wzrosła względem konkurencyjnych bloków. Zwłaszcza, że dookoła brak marketów z prawdziwego zdarzenia.

W końcu stało się. Oficjalne otwarcie zapowiedziano na 21 sierpnia. Zatowarowanie trwało kilkanaście dni, a już w ubiegłym tygodniu pod blokiem pojawił się gigantyczny billboard informujący, że wielkie otwarcie nadchodzi. Podobno ma to być największa Biedronka w Warszawie. Duża, czysta i przestronna.

I w sumie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, co stało się dzień przed otwarciem. Ktoś na grupie "Moje Odolany" napisał, że przed wejściem rozkładają czerwony dywan. Większość potraktowała to jako żart, który niestety dziś o poranku okazał się rzeczywistością.

Otwarcie Biedronki w Polsce jest takim wydarzeniem, że poza billboardem są nie tylko balony, ale i czerwony dywan. Jeśli myślicie, że to wszystko, spójrzcie obok. Tam stoi DJ, który od rana gra muzykę.

Auć.

Obserwuj nas na Instagramie. Codziennie nowe Instastory! Czytaj więcej