"Jesteśmy pod kreską". Znany prawnik tłumaczy, czym grozi wypowiedź Gowina o ignorowaniu TSUE

Jarosław Karpiński
"Nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi” – mniej więcej tak zabrzmiały słowa Jarosława Gowina, wicepremiera i ministra nauki, który stwierdził, że rząd może zignorować orzeczenie TSUE ws. polskiego sądownictwa. O sporze polityczno-prawnym dotyczącym przyszłości polskiego wymiaru sprawiedliwości rozmawiamy z prof. Jerzym Zajadło, kierownikiem Katedry Teorii i Filozofii Państwa i Prawa na Uniwersytecie Gdańskim.
Wicepremier Gowin zszokował swoją wypowiedzią wielu prawników Fot. Adrianna Bochenek / Agencja Gazeta
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej rozpoczął rozpoznawanie wniosku Sądu Najwyższego. Jakie znaczenie dla Polski, naszego systemu prawnego, będzie miało orzeczenie Trybunału?

Prof. Jerzy Zajadło: – Nie wiemy jakie będzie to orzeczenie. Ale gdyby TSUE przychylił się do stanowiska SN i odpowiedział pozytywnie na pytania prejudycjalne oraz wydał jakieś tymczasowe postanowienie w sprawie zawieszenia obowiązywania nowej ustawy o SN - do czasu ostatecznego wyjaśnienia sprawy- to Polska będzie musiała się oczywiście do tego zastosować. To wynika traktatów tworzących UE, to będzie nasz obowiązek.


TSUE dość szybko zajął się wnioskiem SN, co konkretnie może postanowić?



Wszyscy przypominają casus Puszczy Białowieskiej i decyzję TSUE w tej sprawie, która zatrzymała obowiązywanie ustawy i wycinkę puszczy. Ale w Polsce SN już ogłosił, że niektóre przepisy ustawy o SN nie obowiązują.

Toczą się spory, czy SN mógł wstrzymać wykonanie trzech przepisów ustawy o SN do czasu rozstrzygnięcia przez TSUE. Trybunał może oczywiście podobnie jak z Puszczą Białowieską wydać tymczasowe zarządzenie nakazujące polskiemu rządowi powstrzymanie się od dalszych działań do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia sprawy i zbadania, czy jest to zgodne, czy niezgodne z prawem UE. Chodzi o tryb wyboru sędziów, skrócenie kadencji I prezes SN i wreszcie skrócenie kadencji niektórych sędziów.

Wicepremier Gowin ogłosił już jednak, że Polska może zignorować przyszłe orzeczenie TSUE.

Jak usłyszałem tą wypowiedź, to przez moment byłem w szoku, dopiero potem przyszła refleksja. Mnie uderzyły w w tych słowach dwie rzeczy. Pierwsza to jest brak zażenowania. Pan wicepremier mówi, że jest przywiązany do idei integracji UE, ale zarazem dodaje, że jeśli wyrok będzie nie po naszej myśli, to rząd go zignoruje. To zostało sformułowane wprost i na odlew.

Jak taki sygnał może odebrać UE?

Właściwie to może to odebrać jako policzek pod adresem całego systemu swoich wartości i całego systemu prawa europejskiego. Minister nie ukrywa bowiem, że w przypadku negatywnego dla nas rozstrzygnięcia po prostu go nie wykonamy. Nie mówi o negocjacjach w celu osiągnięcia jakiegoś kompromisu, tylko na odlew stwierdza, że Polska nie zastosuje się do wyroku trybunału UE.

Do czego może zaprowadzić taka postawa? Mówi się o jakimś dualiźmie prawnym, niektórzy straszą wręcz polexitem.

W drugiej części swojej wypowiedzi pan wicepremier Gowin z niesłychaną megalomanią podkreślił, że to polski rząd ma rację i że jeśli ktoś tej racji nie uznaje, to nie będzie to wcale oznaczało polexitu, ale upadek Unii Europejskiej. On wprost mówi o takiej perspektywie. Otóż myślę, że pan Gowin się głęboko myli. UE bez Polski, a być może w przyszłości bez Węgier da sobie doskonale radę. Nie będzie musiała użerać się z pariasami.

Przypomnijmy, że UE sama z siebie nie może wyrzucić Polski.

Oczywiście nie ma procedury wyrzucenia państwa członkowskiego. Możemy sami wystąpić, tylko że nasza sytuacja - jeśli polski rząd nadal będzie postępował tak jak postępuje - staje się w UE coraz bardziej krytyczna, a będzie jeszcze gorsza. Przyjdzie w końcu taki moment, że nam się nie będzie opłacało być we Wspólnocie. Już jesteśmy na marginesie UE, a nie wiem czy razem z Węgrami nie jesteśmy nawet pod kreską. Znaleźliśmy się poniżej standardów przynależności do tej organizacji.

PiS świadomie posiłkuje się taką narracją wobec UE jak ta Gowina?



Czyli Gowinowi, PiS chodzi o politykę wewnętrzną?

To prawda, ale przy założeniu, że nikt takich wypowiedzi nie śledzi. A wypowiedział to wicepremier polskiego rządu. I teraz nie wiadomo, czy on wyraził swoją prywatną opinię, czy mówił w imieniu rządu? Bo ta władza ma to do siebie, że robi różne głupstwa, a potem w sposób jeszcze bardziej idiotyczny się z nich wycofuje.

Czego możemy się spodziewać tym razem?

Poczekamy na reakcję. Nie sądzę żeby wypowiedź pana Gowina miała jakikolwiek wpływ na decyzję TSUE, choć może szokować. Kiedyś czytałem wypowiedź prof. Safjana, a więc sędziego TSUE z Polski, który opowiadał jak tłumaczy swoim kolegom z Trybunału co się w Polsce dzieje z systemem prawa. Powtarza to co widzi, a oni nadal nie wierzą, że coś takiego jest możliwe. Myślę, że to jest najlepsze podsumowanie.