
Zaczęło się dwa lata temu od tzw. sędziów dublerów wybranych przez PiS do TK i niepublikowania przez rząd orzeczeń Trybunału. Od niedawna mamy polityczno-prawny spór o to, czy prof. Małgorzata Gersdorf jest I prezes SN. Oliwy do ognia dolało postanowienie SN o zawieszeniu obowiązywania przepisów dotyczących wieku emerytalnego sędziów. Czy mamy już dwa, różne i wykluczające się porządki prawne? Co ten chaos na szczycie sądownictwa oznacza dla przeciętnego Kowalskiego?
REKLAMA
Jest takie stare przysłowie, że gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania. Podobnie dzieje się ostatnio z wykładnią prawa, sądami i wymiarem sprawiedliwości w ogóle, bo tam też co prawnik, to inna opinia. Dodajmy, że najczęściej są to opinie bardziej polityczne niż prawne.
"Moja racja jest najmojsza"
Najlepiej oddaje to chyba znany cytat z "Dnia Świra”: ”Moja jest tylko racja, i to święta racja. Bo nawet jak jest twoja, to moja jest mojsza niż twojsza. Że właśnie moja racja jest racja najmojsza!"
Najlepiej oddaje to chyba znany cytat z "Dnia Świra”: ”Moja jest tylko racja, i to święta racja. Bo nawet jak jest twoja, to moja jest mojsza niż twojsza. Że właśnie moja racja jest racja najmojsza!"
Choć oczywistym jest, że to obóz rządzący złamał zasady ustrojowe, zamachnął się na państwo prawa, trójpodział władzy i wiele razy złamał literę Konstytucji (czego dowodzą choćby europejskie postępowania w sprawie łamania praworządności w Polsce), to PiS niewiele sobie z tego robi.
Idzie w zaparte i - co więcej - może liczyć na wsparcie części środowiska prawniczego, które jest gotowe legitymizować wprowadzane zmiany. Wystarczy wspomnieć o wysypie kandydatów do nowych KRS czy SN, mimo apeli stowarzyszeń sędziowskich, adwokackich i prokuratorskich, by wykonujący zawody prawnicze nie przykładali ręki do łamania konstytucji przez PiS.
W kontekście głośnego postanowienia SN o zawieszeniu części przepisów nowej ustawy o SN, PiS mówi o "sędziowskim rokoszu" i żeby już chyba wprowadzić całkowity mętlik w głowach wyborców deklaruje, że staje w obronie konstytucji i praworządności przed sędziami Sądu Najwyższego.
Czy grozi nam jakiś dualizm prawniczy? Według definicji jest to koncepcja w doktrynie prawa międzynarodowego, zgodnie z którą prawo międzynarodowe i prawo wewnętrzne są odmiennymi, niezależnymi od siebie systemami, ale w Polsce dotyczy to - przynajmniej na razie - dwóch przeciwstawnych wykładni polityczno-prawnych.
Ogromny chaos
– Moim zdaniem dualizm prawny nam jeszcze nie grozi, ale może się pojawić ogromny chaos. Przypuszczam, że większy problem niż mamy obecnie czekając na ewentualne orzeczenie TSUE może się pojawić po tym orzeczeniu – ocenia w rozmowie z naTemat dr Ryszard Balicki, konstytucjonalista z Uniwersytetu Wrocławskiego.
– Moim zdaniem dualizm prawny nam jeszcze nie grozi, ale może się pojawić ogromny chaos. Przypuszczam, że większy problem niż mamy obecnie czekając na ewentualne orzeczenie TSUE może się pojawić po tym orzeczeniu – ocenia w rozmowie z naTemat dr Ryszard Balicki, konstytucjonalista z Uniwersytetu Wrocławskiego.
– Bardzo niepokojące są bowiem wypowiedzi ważnych polityków, bądź tych uważających się za ważnych, którzy podkreślają iż orzeczenie europejskiego Trybunału Sprawiedliwości nie będzie miało żadnego znaczenia i nie będziemy go stosować – podkreśla. – A to stawiałoby Polskę poza wspólnotą prawa jaką jest UE – tłumaczy konstytucjonalista.
Inny konstytucjonalista, prof. Marek Chmaj, jest sobie w stanie wiele wyobrazić. – Jeżeli prezydent Duda będzie działał zgodnie z zasadami konstytucji i uświadomi sobie, że jest art. 10, który zawiera zasadę trójpodziału władz, to żadnego dualizmu prawnego nie będzie. Natomiast jeśli dalej będzie kontynuował drogę łamania konstytucji, to wyobrażam sobie wszystko – komentuje dla naTemat.
Z kolei według prof. Marcina Matczaka, prezydent Duda i KRS mają obowiązek bezwzględnego podporządkowania się decyzji SN. – No chyba, że chcą wyjść z UE – stwierdził.
Abstrahując jednak od tego, że Kancelaria Prezydenta i KRS oświadczyły już, że nie zastosują się do postanowienia SN, to pojawiły się głosy iż orzeczenie to wytwarza groźne prawo precedensu. Niektórzy prawnicy pytają, czy teraz każdy sędzia będzie mógł wstrzymać każdą ustawę ( artykuł 755 Kodeksu Postępowania Cywilnego, który mówi o zabezpieczeniu, może przecież stosować każdy sąd), a tym samym unicestwić obowiązujące przepisy?
Przeciąganie liny
– Decyzja SN dotyczy tak naprawdę 14 sędziów, których chciano zmusić do przejścia w stan spoczynku. Ich status pozostaje czynny, podobnie jak status I prezes Sądu Najwyższego prof. Gersdorf. Nie wstrzymuje to wyboru 44 nowych sędziów SN, ani nie wstrzymuje powstania Izby Dyscyplinarnej w SN – tak wagę głośnego orzeczenia SN ocenia prof. Marek Chmaj.
– Decyzja SN dotyczy tak naprawdę 14 sędziów, których chciano zmusić do przejścia w stan spoczynku. Ich status pozostaje czynny, podobnie jak status I prezes Sądu Najwyższego prof. Gersdorf. Nie wstrzymuje to wyboru 44 nowych sędziów SN, ani nie wstrzymuje powstania Izby Dyscyplinarnej w SN – tak wagę głośnego orzeczenia SN ocenia prof. Marek Chmaj.
– Ale jeśli przyjmiemy, że PiS chciał się pozbyć prof. Gersdorf, to decyzja SN to uniemożliwia ponieważ I prezes pozostaje czynnym sędzią do czasu rozstrzygnięcia pytań prawnych przez TSUE, a na podstawie konstytucja do 2020 roku, do momentu gdy kończy się jej kadencja – podkreśla.
Dr Balicki zwraca uwagę, że procedura zawieszenia przepisów, którą wykorzystał SN nie była dotąd stosowana nie tylko w Polsce, ale też w innych krajach UE.
– Jeżeli władza będzie podejmować działania, które będą godziły w status tych 14 sędziów, którzy ukończyli 65 lat, a potem orzeczenie TSUE stwierdzi, że oni nadal powinni orzekać to pojawi się problem. Także w tym okresie przejściowym pojawia się kontrowersja, jak strony mają stosować się do ewentualnych orzeczeń zapadających z udziałem tych sędziów – wskazuje.
A co to oznacza dla zwykłego Kowalskiego przed sądem? – Na razie nie widzę prostych przełożeń na postępowania sądowe w I instancjach. Problemy będą się pojawiać w późniejszym okresie, gdy upolityczniona KRS zacznie wskazywać nowych kandydatów na sędziów – tłumaczy dr Balicki. – Mamy jeszcze czas żeby wrócić do stanu praworządności. Ale ten punkt bez odwrotu jest coraz bliżej – ostrzega.
Co postanowi TSUE?
TSUE będzie badał stan prawny na dzień wejścia w życia przepisów, czyli 3 kwietnia.
Zasada jest generalnie taka, że Trybunał w Luksemburgu ma obowiązek odpowiedzieć na pytania tak szybko, jak to tylko możliwe, sama procedura może jednak wydłużyć się nawet do kilkunastu miesięcy, czyli rozstrzygnięcia mogą zapaść po wyborach samorządowych.
TSUE będzie badał stan prawny na dzień wejścia w życia przepisów, czyli 3 kwietnia.
Zasada jest generalnie taka, że Trybunał w Luksemburgu ma obowiązek odpowiedzieć na pytania tak szybko, jak to tylko możliwe, sama procedura może jednak wydłużyć się nawet do kilkunastu miesięcy, czyli rozstrzygnięcia mogą zapaść po wyborach samorządowych.
– W normalnym terminie czeka się na to kilkanaście miesięcy ale być może TSUE będzie chciało odpowiedzieć znacznie szybciej – tłumaczy prof. Chmaj.
