Małkowski is back! Były prezydent oskarżony o gwałt znowu startuje w wyborach. I ma szansę wygrać...

Adam Nowiński
W 2015 roku wydawało się, że to koniec kariery politycznej Czesława Jerzego Małkowskiego. Wtedy właśnie samorządowiec został uznany winnym gwałtu na ciężarnej urzędniczce i skazany na 5 lat więzienia. Ale po odwołaniu sprawa trafiła do ponownego rozpatrzenia i trwa do tej pory. Małkowski twierdzi, że jest niewinny i startuje po raz kolejny na prezydenta Olsztyna. I ma spore szanse na wygraną.
Czesław Jerzy Małkowski po raz czwarty będzie ubiegał się o urząd prezydenta Olsztyna. Zrzut ekranu z YouTube.com / Gazeta Olsztyńska
Od kilku miesięcy wielu mieszkańców Olsztyna zastanawiało się "co zrobi Czesław Małkowski podczas tegorocznych wyborów samorządowych?". I przez długi czas trzymał ich w niepewności, bo nie wiadome było, czy wystartuje i będzie po raz kolejny ubiegał się o fotel prezydenta miasta, czy też nie.

W końcu cały czas toczy się proces przeciwko niemu, w którym oskarżony jest o gwałt na ciężarnej urzędniczce miejskiego ratusza oraz próbę gwałtu na kolejnej. Sprawa ciągnie się od 7 lat. W 2015 roku Sąd Rejonowy w Ostródzie co prawda skazał Małkowskiego na 5 lat więzienia, ale po apelacji Sąd Okręgowy w Elblągu nakazał jej ponowne rozpatrzenie w pierwszej instancji.


Dlatego spora grupa mieszkańców nie myślała nawet o tym, że Małkowski zdecyduje się na ponowne kandydowanie na urząd prezydenta Olsztyna. Byli w błędzie. Samorządowiec długo trzymał wielu w niepewności, aż do środy, kiedy na konferencji prasowej w siedzibie swojego komitetu wyborczego potwierdził swój start w wyborach samorządowych.

– Byłoby dziwne, gdybym tego (kandydował na prezydenta Olsztyna – red.) nie zrobił – stwierdził były prezydent. – Startowałem w 2006 roku, w 2010 roku, w 2014 roku i jaki jest powód, aby teraz nie startować? A tym bardziej że mam wizję miasta, którą realizowałem przez siedem lat, i która zyskała akceptację mieszkańców. Sądzę, że warto do tego go wrócić – mówił na konferencji prasowej Czesław Jerzy Małkowski.
Konferencja Czesława Jerzego Małkowskiego z 5.09.2018 YouTube.com / Gazeta Olsztyńska
Wygrana o 523 głosy
Pytany o toczący się przeciwko niemu proces, zawsze odpowiada, że jest niewinny i padł ofiarą manipulacji. Tym razem było podobnie.

– Dziś jest konferencja na temat wyborów, a nie procesu. A jeśli oskarżenia są bardzo kłamliwe, to nie widzę powodów, żeby przed kłamstwem się uginać. Absolutnie – odparł Małkowski.

Były prezydent Olsztyna stwierdził również, że wygrał ostatnie wybory (w 2014 roku – red.), co wprawiło w osłupienie obecnych tam dziennikarzy. Małkowski nie powiedział wprost, że zostały one sfałszowane, ale dał im to dobitnie do zrozumienia. – Wygrałem. Wiem, że wygrałem. I państwo też wiecie o tym, że wygrałem – mówił.

Rzeczywiście wybory w 2014 roku należały do bardzo burzliwych. Wtedy także w tle przewijał się proces o gwałt. Spekulowano, czy nie zaszkodzi on Małkowskiemu, a gdyby doszło do skazania, czy wybranie go na prezydenta nie będzie ze szkodą dla miasta. Dlatego jego oponenci często uderzali w tą nutę. Pomimo tego Małkowski przeszedł do drugiej tury.

Mało tego, przegrał różnicą zaledwie 523 głosów, przy około 1500 głosach nieważnych. Może ta ostatnia liczba jest dla Małkowskiego dowodem "fałszerstwa" wyborczego?

Głosują na niego
Niemniej, trzeba przyznać, że urzędujący obecnie prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz przegrał o włos z osobą, która jest oskarżona o gwałt. Fakt, że samorządowiec został odwołany w aferze skandalu, w kajdankach wyprowadzony z ratusza i oskarżony o tak poważny czyn, nijak nie wpłynął na opinię publiczną. Albo inaczej – nie wstrząsnął żelaznym elektoratem Małkowskiego.

I patrząc po komentarzach w internecie, teraz także nie zanosi się, żeby toczący się przeciwko niemu proces miał ich zniechęcić. Wręcz przeciwnie.

"Jak pan Małkowski będzie startował w wyborach to w Olsztynie się polepszy, jak się nie patrzy w przeszłość tylko w przyszłość", "Cieszę się, że się nie poddał i nie schował tylko z twarzą idzie do przodu. Takiego prezydenta potrzebuje Olsztyn", "Każdego można wrobić, a pan Czesław jest niewinny" – piszą o Małkowskim mieszkańcy Olsztyna.

"Gazeta Olsztyńska" zorganizowała kilka sond przedwyborczych, w których nie uwzględniono Małkowskiego, bo ten długo nie potwierdzał swojego startu w wyborach. I pomimo że słupki pokazywały zwycięstwo innego kandydata, to w komentarzach królował Czesław Jerzy.

Fenomen Małkowskiego
Nic dziwnego, że zdobył tak wiele głosów podczas wyborów w 2014 roku. Ale skąd się bierze taka popularność Małkowskiego w Olsztynie? Kto na niego głosuje?

– Głównie ludzie w średnim wieku i starsi, czyli taki typowy elektorat PiS – mówi nam jeden z olsztyńskich dziennikarzy, który chciał zachować anonimowość.

– Wielu pamięta Małkowskiego, kiedy zarządzał miastem. Nawet nie samo rządzenie, bo wiadomo, że całą robotę odwalał za niego jego ówczesny zastępca, a obecny prezydent – Piotr Grzymowicz, a styl rządzenia. Małkowskiego było wszędzie pełno, to był taki prawdziwy "prezydent ludu". Jeździł na każdą imprezę, nawet tą najmniejszą. Zawsze znalazł chwilę czasu, żeby przyjść, pokazać się, podziękować, uścisnąć dłoń, wręczyć kwiatek. Dlatego wszyscy go tak dobrze wspominają. A prezydentem, moim zdaniem, był kiepskim – opisuje dziennikarz.

– Pamiętam jak chodził z tymi kwiatami – mówi w rozmowie z naTemat Anna, 68-letnia emerytka z olsztyńskiego Zatorza. – Wiem, że tam była afera, ale już tyle to się ciągnie. Gdyby był winny, to już dawno by go skazali. Zagłosuję na niego – stwierdza kobieta.

O dobrym PR byłego prezydenta mówił kiedyś w rozmowie z "Newsweekiem" prof. Marek Sokołowski. Jego zdaniem część mieszkańców Olsztyna "wytłumaczyła" sobie "seksaferę" związaną z Małkowskim i cały czas pamiętają jego pozytywny wizerunek sprzed aresztowania.

– Trzeba pamiętać, że to człowiek przed aferą bardzo w Olsztynie lubiany. Ludzie uważają, że dla miasta zrobił dużo dobrego. Po pierwszej kadencji wygrał wybory i to już w pierwszej turze. Stawał na starym mieście i witał się z mieszkańcami, chodził na premiery i dawał aktorom kwiaty, otwierał, przemawiał, uświetniał, fundował… Polityczny PR miał zawsze opanowany do perfekcji – mówił profesor Sokołowski.
Małkowski o "sexaferze" w Olsztyńskim Ratuszu. 2008 rok YouTube.com / Gazeta Olsztyńska
Nie młodzi
Wychodzi na to, że takich ludzi jest w Olsztynie nadal wielu. Stąd tyle pochlebnych komentarzy internautów pod adresem Małkowskiego w lokalnych mediach. Ale należą chyba do starszego pokolenia. Młodsze zapowiada, że nigdy nie zagłosuje na byłego prezydenta.

– Na pewno nie zagłosuję na niego – przyznaje w rozmowie z naTemat 29-letnia Maria. – pomijając już fakt, że toczy się przeciwko niemu proces, to uważam, że nie ma nic do zaoferowania wyborcom. Miastu potrzeba dobrego i nowoczesnego gospodarza, a nie starego dziada – twierdzi kobieta.

Podobnego zdania jest student, 24-letni Mateusz. On chciałby, żeby miastem rządził nadal ten sam człowiek. A na Małkowskiego nie chce głosować.

– Małkowski prezydentem Olsztyna? W życiu! Wolałbym zagłosować chociażby na prawicę, albo nie pójść na wybory, niż na tego człowieka – mówi nam Mateusz.

Może namieszać
A taki scenariusz może dojść do skutku, bo kandydatura Małkowskiego z pewnością sporo namiesza na olsztyńskiej scenie politycznej. Dlaczego? Przyjrzyjmy się innym kandydatom.

Główny rywal Małkowskiego z poprzednich wyborów – Piotr Grzymowicz cieszy się dość sporym poparciem. Wprowadził sporo modernizacji w Olsztynie, za co zyskał sympatyków, ale toczące się cały czas inwestycje i rozkopane miasto, przysparza mu tyle samo przeciwników.

Dodatkowo Koalicja Obywatelska, która początkowo zapowiedziała poparcie Grzymowiczowi, spłatała mu psikusa i wystawiła swoją kandydatkę Beatę Bublewicz, trzykrotną posłankę z ramienia PO, córkę zmarłego Mariana Bublewicza, kierowcy rajdowego z Olsztyna. W kuluarach mówi się, że może być ona czarnym koniem tych wyborów, ale tak samo mówiono o Małkowskim cztery lata temu.

Prawica ma z kolei Michała Wypija, związanego ściśle z ministrem Jarosławem Gowinem. Nie jest on pierwszym wyborem Kaczyńskiego, ale z braku laku, prezes PiS musiał poprzeć kandydata Porozumienia. Wydaje się, że Wypij nie ma konkretnego planu na Olsztyn. Widać z kolei jego niechęć do Grzymowicza i na tym opiera się jego linia ataku.

Niezrozumiały jest też jego "lans" wizytami w ministerialnych kuluarach, gdzie "załatwia" coś dla Olsztyna. I zwarzywszy na to, że Wypij nie jest do końca kandydatem PiS-u, a Gowina, nie ma dużego poparcia na prawicy w Olsztynie. To może wykorzystać Małkowski, którego elektorat pokrywa się z tym, który teoretycznie powinien wspierać Wypija.

Ma szansę wygrać?
Taki misz-masz polityczny i osłabienie kontrkandydatów może sprawić, że Czesław Jerzy Małkowski ma szansę na wygraną w październiku. Podobnego zdania jest prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

– Małkowski ma szansę wygrać, jeśli przede wszystkim będziemy mieli do czynienia z niską frekwencją podczas zbliżających się wyborów oraz w przypadku osłabienia jego kontrkandydatów, które widzimy teraz w Olsztynie – mówi naTemat prof. Chwedoruk.

Były prezydent ma szansę znaleźć się w drugiej turze wyborów i zawalczyć z przedstawicielem dużych partii, albo z bezpartyjnym Grzymowiczem. Wtedy może dojść do czegoś, co Chwedoruk nazywa "demobilizacją konkurencji". Konkurencyjne ugrupowania, jakiekolwiek nie znajdą się z Małkowskim w drugiej turze, żeby nie popierać konkurencji, zatrzymają swój elektorach w domach.

– Tak było w 2010 roku, kiedy w 23 przypadkach w drugich turach wyborów samorządowych na burmistrzów, prezydentów stanęli naprzeciwko siebie kandydaci PO i SLD. Prawica, nie chcąc popierać PO została w domach, dlatego w 13 przypadkach zwyciężyło SLD, które w skali kraju nie cieszyło się już takim poparciem – wyjaśnia politolog.

W takich okolicznościach Małkowski może zostać prezydentem. I wtedy Olsztyn czekałyby ciekawe miesiące. Dlaczego? Z jednej strony burzliwe sesje rady miasta, bo ugrupowanie Małkowskiego nie ma co liczyć na większość i koalicję w radzie. Z drugiej proces Małkowskiego. Jeśli zostanie skazany, będzie musiał ustąpić z urzędu, a Olsztyn przejdzie pod władanie komisarza wyznaczonego przez PiS.