Duda mówi o "wyimaginowanej wspólnocie". Wiemy, ile zarobił na niej przez rok

Paweł Kalisz
Andrzej Duda podczas spotkania z wyborcami w Leżajsku stwierdził, że Polska nic nie zyskała na członkostwie w wyimaginowanej wspólnocie. On sam jednak nie ma prawa narzekać. Jako europarlamentarzysta w rok zarobił taką kwotę, o jakiej przeciętny Kowalski może tylko pomarzyć.
Andrzej Duda przez rok zarobił jako europarlamentarzysta kilkaset tysięcy złotych. Fot. Michał Lepecki / Agencja Gazeta
Andrzej Duda jest ostatnią osobą, która ma prawo narzekać, że Polacy nic nie zyskali na naszym członkostwie w Unii Europejskiej. On sam tylko przez rok zarobił kilkaset tysięcy złotych. Słowa o wyimaginowanej wspólnocie, która nie daje żadnych korzyści, to w świetle faktów jawna kpina z wyborców i hipokryzja w czystej postaci.

Gdy Duda zgłaszał swoją kandydaturę na urząd prezydenta, musiał złożyć oświadczenie majątkowe. Ujawnił w nim dwa samochody o łącznej wartości 55 tysięcy złotych, dwa mieszkania warte około 900 tysięcy, do tego działkę budowlaną o wartości 100 tysięcy i stan konta, na którym było dodatkowo 90 tysięcy złotych.

Ile Duda zarobił w Brukseli przez rok?

W 2015 roku miesięczna pensja europarlamentarzysty wynosiła 6250 euro netto

Do tego przysługiwała dieta w wysokości 344 euro za każdy dzień obrad. Warunkiem jest podpisanie listy obecności i wzięcie udziału w przynajmniej połowie głosowań

Oprócz tego europarlamentarzystom przysługiwało miesięcznie do 21,2 tys. euro na prowadzenie biur poselskich, w tym na wynagrodzenia asystentów i zlecone ekspertyzy, oraz 4,3 tys. euro na biura w Polsce.

Andrzej Duda został europarlamentarzystą w maju 2014 roku. Jego mandat wygasł po wyborze na prezydenta Polski w maju 2015 roku.

Nawet odliczając kredyt o wartości 100 tysięcy majątek przyszłego prezydenta wynosił grubo ponad milion złotych. Nie mały udział miały w tym pieniądze, jakie zarobił jako europarlamentarzysta. A trzeba przypomnieć, że był nim zaledwie przez rok.


Pieniądze dla polityka
Karierę polityczną rozpoczął na początku stulecia jako działacz Unii Wolności. Pięć lat później przeszedł do Prawa i Sprawiedliwości i kariera nabrała rozpędu. Już rok później zostaje wiceministrem sprawiedliwości w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Dwa lata później jest podsekretarzem stanu w kancelarii Lecha Kaczyńskiego.

Składa dymisję po wyborze Bronisława Komorowskiego na prezydenta w 2010 roku. Bezskutecznie kandyduje w wyborach do Sejmu, nie przekonał też do siebie mieszkańców Krakowa podczas wyborów samorządowych. Wreszcie jednak słońce zaświeciło nad Andrzejem Dudą. Wygrywa w wyborach do Europarlamentu i jedzie do Brukseli.

Tam zarabia więcej niż poseł na Sejm RP, więcej niż by zarobił jako prezydent Krakowa, więcej nawet, niż zarabia jako prezydent Polski. Pensja europarlamentarzysty w 2015 roku wynosiła po odcięciu podatków i składki na ubezpieczenie 6250 euro. Według ówczesnego kursu euro było to ponad 25 tysięcy złotych. Miesięcznie. A to nie wszytko.

Za każdy dzień wykonywania obowiązków eurodeputowany otrzymuje dietę w wysokości 304 euro, czyli ponad 1200 zł. To też jeszcze nie jest koniec. Europosłom przysługuje miesięcznie do 21,2 tys. euro (około 85 tys złotych) na prowadzenie biur poselskich, w tym na wynagrodzenia asystentów i zlecone ekspertyzy, oraz 4,3 tys. euro (około 17 tys. złotych) na biura w Polsce.

Była pensja, będzie emerytura
Na koniec warto wspomnieć jeszcze o pieniądzach, jakie Andrzej Duda dostanie, gdy przejdzie na emeryturę. Nie będzie tego dużo, bo parlamentarzystą w Brukseli był zaledwie rok, ale i tak warto to odnotować. W końcu równowartość 1160 złotych piechotą nie chodzi.

We wtorek w Leżajsku Andrzej Duda powiedział, że Unia Europejska to wyimaginowana wspólnota, z którego dla Polaków nic nie wynika. Krzyczał, żeby Unia zostawiła Polskę w spokoju, bo musimy zrobić u siebie porządek i dopiero zająć się sprawami europejskimi. Dla opozycji brzmi to jak zapowiedź Polexitu.

Natomiast dla wszystkich potrafiących liczyć słowa prezydenta brzmią jak ponury żart. Kto jak kto, ale on ma najmniej powodów do narzekania. Przez ponad rok pełnienia funkcji zarobił tyle, ile Kowalski zarabiający średnią krajową zbierałby przez kilkanaście lat.