Przesądził głos... katolika. Była szefowa PISF ujawnia, kto zdecydował o finansowaniu "Kleru"

Bartosz Godziński
Napięcie wokół "Kleru" sięga zenitu, skoro nawet minister kultury musi się tłumaczyć przed księdzem. I to na Twitterze. Poszło o państwową dotację na film, który przecież uderza w polskie duchowieństwo. Poznaliśmy kulisy dofinansowania kontrowersyjnego dzieła Wojciecha Smarzowskiego.
"Kler" wywołuje kontrowersje na długo przed premierą. Strach pomyśleć co się będzie działo po 28 września Fot. Bartek Mrozowski / Kino Świat



Ile pieniędzy z PISF otrzymał "Kler"?
Najnowszy film Wojciecha Smarzowskiego dostał łącznie 3,5 mln złotych dotacji z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Przypomnijmy, że "PISF jest państwową osobą prawną".

– Film "Kler" otrzymał dofinasowanie PISF w ramach Programu Operacyjnego Produkcja filmowa, Priorytet: Produkcja filmów fabularnych, w sesji 1/2017 w wysokości 2 mln zł (w tym 600 tys. dotacji z puli ówczesnej Dyrektor PISF Magdaleny Sroki). W ramach tego samego programu i priorytetu, w sesji 2/2017 film dostał zwyżkę w wysokości 1,5 mln - z puli Dyrektor PISF Magdaleny Sroki – poinformowała Monika Piętas-Kurek, rzeczniczka PISF.

Minister nie mylił się co do tego, że pieniądze były przyznane przez poprzedników, ale nie był do końca precyzyjny. Ówczesnym dyrektorem instytucji była bowiem tylko Magdalena Sroka i to ona zgodziła się na finansowania tego filmu. Niedługo potem została odwołana przez Glińskiego.

– Jestem zadowolona z tego, że wsparłam "Kler". To był bardzo dobry artystycznie i profesjonalny projekt – mówi w rozmowie z naTemat była dyrektor PISF. – To była moja decyzja. Pani Odorowicz nie miała szans w tym uczestniczyć, bo to było już po zakończeniu jej kadencji, w tym zakresie wypowiedź Pana Ministra jest nieprawdziwa i jak widać minister nie do końca wie kto za co odpowiada w instytucjach, nad którymi sprawuje nadzór.

Decyzja została podjęta w oparciu o pozytywną opinię komisji - tylko dwie osoby były przeciwne. Wnioski oceniało grono ekspertów wskazywanych przez samego ministra Glińskiego: Andrzej Jakimowski, Dorota Kędzierzawska, Mirosław Krzyszkowski (przeciw), Jerzy Łukaszewicz, Rafał Wieczyński (przeciw), Krzysztof Zanussi, Janusz Zaorski.

Dyskusja na komisji była bardzo burzliwa. – Scenariusz wzbudził panikę wśród ekspertów, którzy bali się konfrontacji z prawdą. Jednak głos Krzysztofa Zanussiego przeważył i upewnił moją decyzję – przyznaje Magdalena Sroka.
Fot. Bartek Mrozowski / Kler
Nikt nie powinien ograniczać wybitnego reżysera
Zanussi podszedł do tego z empatią. – Powiedział wtedy, że być może Wojciech Smarzowski jest najwybitniejszym współczesnym polskim reżyserem. Zastanawianie się nad przyznaniem mu dotacji, tylko ze względu na temat, jest cenzurą, na którą on się nigdy nie zgodzi. Zwłaszcza, że sam przez lata był prześladowany za swoje wypowiedzi artystyczne – wspomina Sroka.

"Zagłosowałem na ten film nie ze względu na to, że jestem liberałem i że w sztuce wszystko wolno. Zrobiłem to, bo wierzę, że spowodowany nim wstrząs może Kościołowi wyjść na zdrowie" – mówił zadeklarowany katolik, Krzysztof Zanussi w wywiadzie dla "Gościa Niedzielnego". Podobnego zdania jest ksiądz, z którym udało mi się porozmawiać.

Komentarz Krzysztofa Zanussiego przywraca pewną równowagę. – Po pierwsze, cenzurowanie twórców nie może się odbywać w państwie demokratycznym, a ograniczanie tych wybitnych jest złem jeszcze większym – przyznaje była dyrektorka PISF. – Po drugie, strach przed konfrontacją ze złem, nie może cechować ludzi broniących wartości chrześcijańskich – dodaje.

Wojciech Smarzowski świetnie dokumentuje swoje filmy i nie ma obaw, że w filmie pokaże nieprawdę. – Na każdą sytuację ma potwierdzenie w źródłach, takich jak wypowiedzi świadków, papiery sądowe czy prokuratorskie, że faktycznie kiedyś gdzieś dany ksiądz dokonał takiego lub innego działania. Podobnie było z "Drogówką" i dlatego policja nie pozwała go za ten film – przypomina Sroka.

"Kler" wchodzi na ekrany polskich kin 28 września.