To nim PFN zastąpiła Kusznierewicza. Jest też nowa nazwa i skromniejsze plany
A jednak! Po rezygnacji z rejsu dookoła świata z Mateuszem Kusznierewiczem Polska Fundacja Narodowa potrafiła zejść na ziemię. Nie porzuciła całkowicie pomysłu o promowaniu Polski na światowych wodach. Formuła ma się jednak całkowicie zmienić. I kto inny będzie dowodził projektem. To żeglarz Jarosław Kaczorowski.
Jarosław Kaczorowski jest kapitanem jachtowym i motorowodnym, a także sędzią żeglarskim klasy państwowej i trenerem żeglarstwa. W przeszłości był utytułowanym żeglarzem, kilkukrotnym mistrzem Polski i świata i wielokrotnym medalistą na zawodach polskich i międzynarodowych. Więcej o jego licznych sukcesach można przeczytać tutaj.
Kaczorowski uważa, że w Polsce jest ogromna szansa na stworzenie takiego zespołu polskich żeglarzy, który byłby w stanie rywalizować z najlepszymi na świecie w najbardziej prestiżowych zawodach.
W styczniu 2018 roku mówił, że polskie żeglarstwo regatowe mimo pojedynczych sukcesów, nie jest na świecie szczególnie rozpoznawalne. Aby to zmienić, potrzebny jest bardzo dobry projekt z nowoczesnym jachtem morskim.
– Taki projekt powinien trwać przynajmniej cztery lata. Tyle mniej więcej potrzeba, aby zdobyć umiejętności i doświadczenie niezbędne do wygrywania wielkich regat. Do tego muszą być dobrzy sportowcy – tłumaczył w rozmowie z PAP. Zdaniem Kaczorowskiego, w Polsce mamy grupę 20-30 letnich żeglarzy, którzy z powodzeniem ścigali się w klasach olimpijskich i wiedzą jak wygrywać regaty.
Kompromitacja projektu Kusznierewicza
Natomiast w rozmowie z naTemat wskazał on na katastrofalny stan polskiego żeglarstwa w kontekście rejsu dla wybrańców Kusznierewicza.
Rozmawialiśmy wtedy z przedstawicielami czołowych żeglarskich klubów, które szkolą młode talenty. Opisywali opłakany stan finansowy nie pozwalający na wyszkolenie w Polsce nowych Kusznierewiczów. Oburzało ich trwonienie pieniędzy na rejs ówczesnego pupila "dobrej zmiany".
Polska Fundacja Narodowa zerwała współpracę z Fundacją Navigare należącą do Mateusza Kusznierewicza. Jako powód podano niewywiązanie się przez nią z ustaleń i trudną sytuację finansową.
Można się jednak domyślać, że prawdziwym powodem była masowa krytyka PFN i Mateusza Kusznierewicza z powodu horrendalnych kosztów przedsięwzięcia, które nie przyczyniało się do poprawy stanu żeglarstwa w Polsce.
Sam używany francuski jacht miał kosztować 1,2 mln euro. Jak wyliczała "Gazeta Wyborcza" realizacja projektu miała kosztować około 3 mln zł rocznie. Padła nawet łączna kwota 20 mln zł.