Mógł być jak Lewandowski, a zmaga się z nałogiem. "Błagał mnie o pieniądze na wódkę"

Adam Nowiński
Przed Dawidem Janczykiem stały otworem wszystkie stadiony piłkarskie świata. Jego talent doceniło CSKA Moskwa. Ale wraz ze sławą przyszedł nałóg. Alkohol zniszczył mu karierę. Przez pewien czas o nim zapomniano. Powrócił niedawno z książką, w której "wyznał swoje grzechy". Mówił, że rzucił picie. Ale czy to do końca prawda? Oto dramat piłkarza, który mógł być drugim Lewandowskim.
Dawid Janczyk nie poddaje się, walczy z nałogiem, chociaż w tej walce miewa więcej upadków, niż wzlotów. Fot. Paweł Małecki / Agencja Gazeta
O Janczyku zrobiło się głośno ponad 10 lat temu, podczas młodzieżowych mistrzostw świata, na których strzelił trzy bramki. Chwilę później, w lipcu 2007 roku za 4,2 miliona euro przeszedł z Legii Warszawa do CSKA Moskwa. Ale w Rosji sobie za dużo nie pograł. Wraz z sukcesami przyszedł nawyk zaglądania do kieliszka, który potem przerodził się w nałóg.

W CSKA za 10 minut gry zarabiał 40 tysięcy złotych – dowiadujemy się z jednego z ostatnich wywiadów. Pieniądze wydawał na alkohol i to go zgubiło. Nałóg się rozwijał. Moskiewski klub wypożyczył go do belgijskiego KSC Lokeren, potem do Germinala Beerschot, następnie do Korony Kielce i do ukraińskiej FK Ołeksandrija. Znajomi i przyjaciele kilkukrotnie pomagali mu się pozbierać. Bezskutecznie.


– Jak przyszedł do Sandencji robiliśmy wszystko, żeby mu pomóc, taka była prawda, niestety stało się tak jak się stało – przyznaje w rozmowie z naTemat Andrzej Danek, prezes Sandecji Nowy Sącz, w której Janczyk zaliczył ostatni kontakt z profesjonalną piłką.

– Staraliśmy się, on przecież był kolegą mojego zięcia i Maciek mu coś tam też pomagał. Chłopak fajny, ale cóż, takie jest życie – dodaje nasz rozmówca.

W życiu Dawida Janczyka zwyciężył alkohol. Stał się odreagowaniem stresów, lekarstwem na smutki i samotność. Janczyk opisał to ostatnio w książce "Moja spowiedź", w której wyznał "grzechy" swojej burzliwej kariery. To było jego piłkarskie i osobiste katharsis. Pomogło? Świat zaczął sie do niego uśmiechać. Piłkarz zaczął odbijać się od dna. Niedawno dostał od Krzysztofa Stanowskiego propozycję gry w amatorskim klubie piłkarskim KTS Weszło. Zgodził się. A co z jego nałogiem?

Nie pije?
– Poza jednym piwem przed ponad dwoma miesiącami nie miałem w ustach alkoholu od czterech miesięcy – powiedział niedawno w wywiadzie dla Sportowych Faktów Janczyk. Ale czy jego postanowienie jest na tyle silne i wytrwałe? Niepokojący był już ostatni wywiad mamy byłego reprezentanta Polski, jaki udzieliła niedawno "Super Expressowi".

– Czasami myślę, że Dawid chce się zapić. Chce umrzeć… Codziennie się modlę, żeby do tego nie doszło. To dobry chłopak. Naprawdę. Dlatego tak cierpi. Bo to całe picie, to nic innego jak ucieczka. On nie umie żyć bez piłki. Chce wrócić do grania. Bez tego umrze – powiedziała tabloidowi Krystyna Janczyk.

Jakby tego było mało na temat Janczyka wypowiedział się nie dawno na Facebooku Krzysztof Stanowski. Mówił o nim pod kątem występu w drużynie KTS Weszło. On także jest zaniepokojony o los byłego piłkarza CSKA Moskwa.

"Błagał o pieniądze"


– Bo kocham piłkę. A także dla swoich dzieci. Chcę, żeby zamiast pamiętać mnie z tego całego pijaństwa, nabrały dzięki mnie przeświadczenia, że nigdy nie wolno się poddawać. Bo ich tata zawsze wracał. Nawet kiedy się przewrócił, to się podnosił i walczył – mówi sport.pl.

Widać, że Stanowski chce pomóc Janczykowi. Zapowiedział mu, że zrobi wszystko, żeby wyciągnąć go na prostą. Jedyne czego od niego oczekuje to szczerości, gdy on nawali.

– Tuszowanie i udawanie nic nie da. Moim zdaniem jeśli nie pójdzie na długą terapię zamkniętą to – przepraszam, ale muszę – może nie dożyć 35. urodzin – napisał na Facebooku dziennikarz.

Michał Pol na łamach "Przeglądu Sportowego" poszedł o krok dalej. Na przykładzie Janczyka zdiagnozował cały problem alkoholowy w polskiej piłce nożnej. Stwierdził, że obecne problemy piłkarzy, czy to w kadrze, czy klubach, mają podłoże w nawykach z PRL-u.

– Przyzwolenie to zostało nam jeszcze pewnie z PRL, gdy pili wszyscy, w każdym zawodzie i na każdym kroku trzeba było pijaństwo tuszować, inaczej nic nie ruszyłoby z miejsca – napisał redaktor naczelny serwisów sportowych Onet-RASP.

Dodał także, że na szczęście piłkarze profesjonalizują się, a przypadku alkoholizmu w tym zawodzie zdarzają się coraz rzadziej. I daje przykład angielskiego rozwiązania tego problemu.

– Może powinna powstać u nas instytucja na wzór brytyjskiej Sporting Chance Clinic. To poradnia założona w 2000 roku. Przez całą dobę zawodnicy każdego szczebla rozgrywek mogą tam otrzymać porady w razie kłopotów finansowych, wsparcie w razie depresji, uzależnienia od alkoholu, narkotyków, hazardu, gier komputerowych itd. – podsumowuje.

Jaki będzie finał?
Tego nie wie nikt. Dawid Janczyk nie składa broni. Jego książka pojawiła się w sklepach 19 września. Swoją gażę z niej przeleje na konto mamy i żony.

– Co będzie dalej? To wszystko zależy od niego, wszystko jest w jego rękach – stwierdza prezes Sandecji Andrzej Danek.