Prohibicja w Olsztynie uderzy w popularny pub. Bo jest naprzeciwko kościoła

Adam Nowiński
Zatrudniam 11 osób, które mogą pójść na bruk. Ograniczenia powodują, że w zasadzie dwie osoby są do zwolnienia już teraz – mówi Witold Młynarczyk, właściciel pubu "Qźnia". Lokal leży w centum olsztyńskiej starówki, tuż koło pomnika Kopernika i... kościoła ewangelicko-augsburskiego. Dlatego, zgodnie z nowymi przepisami, pub nie dostanie nowej koncesji na sprzedaż alkoholu.
Pub "Qźnia Muzycznych Klimatów"(po lewej) dzieli od kościoła mniej niż 50 metrów... Zrzut ekranu z Google Maps
W sieci zawrzało po decyzji olsztyńskiego ratusza, który uchwalił zakaz sprzedaży alkoholu na terenie miasta w godzinach od 22 do 6 rano. Mieszkańcom nie spodobała się decyzja Rady Miasta, bo w udostępnionym im wcześniej głosowaniu na internetowej platformie konsultacyjnej, nie zgodzili się na żadne zmiany.

– Wiążące były konsultacje z radami osiedli, a ankieta dla mieszkańców była wyłącznie posiłkową inicjatywą prezydenta Grzymowicza – mówi w rozmowie z naTemat Błażej Gawroński, szef Miejskiego Zespołu Profilaktyki i Terapii Uzależnień w Olsztynie, który referował uchwałę i odpowiada za nią ze strony miasta.


Możliwość wprowadzenia zakazu sprzedaży alkoholu dał samorządom Sejm. I pomimo negatywnej opinii ze strony mieszkańców, Olsztyn zdecydował się przyjąć go u siebie stosunkiem głosów 14 do 6. Ale spod zakazu miały być wyjęte lokale gastronomiczne. Był jednak jeden haczyk.

W treści uchwały przemycono stary zapis, który mówił, że sprzedaż alkoholu jest niedozwolona w lokalach, które znajdują się w odległości mniejszej niż 50 metrów od budynków sakralnych lub szkół.
Właściciel pubu "Qźnia Muzycznych Klimatów" Witold Młynarczyk (na drugim planie) nie zgadza się z przepisami, które uchwaliła Rada Miasta Olsztyn.Fot. Robert Robaszewski / Agencja Gazeta
Stracony biznes
W takim położeniu znalazł się pub "Qźnia Muzycznych Klimatów", który leży w centrum olsztyńskiej starówki. Znajduje się obok amfiteatru, pomnika Kopernika, zamku i... Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego. Przez ten ostatni obiekt właściciel lokalu może stracić koncesję.
W Olsztynie koncesja przyznawana jest na cztery lata. "Qźni" kończy się ona w 2020 roku. Po tym czasie, zgodnie z obowiązującymi przepisami, właściciel pubu nie będzie mógł otrzymać koncesji. Chyba, że...

– ... przeniesie wejście od strony ulicy Okopowej – stwierdza Błażej Gawroński. Dyrektor olsztyńskiego MZPiTU mówi nam, że wysunął ten pomysł podczas dyskusji nad uchwałą na sesji Rady Miasta. Lokal Witolda Młynarczyka był jedynym, który miał "ucierpieć" po zmianach i radni mieli być o tym poinformowani.

Pomimo zapewnień Gawrońskiego, że będzie możliwość przedłużenia koncesji dla "Qźni", przebudowa lokalu generuje dodatkowe koszty, które właściciel będzie musiał pokryć ze swojej kieszeni.

– Boję się, że wartość "Qźni" przez brak koncesji spadnie o połowę. Ludzie są oburzeni. Teraz odległość wynosi 50 metrów, ale przecież za jakiś czas radni mogą zawyrokować, że nie można sprzedawać alkoholu w promieniu 100 czy 200 metrów od lokalu – powiedział Wirtualnej Polsce Witold Młynarczyk. Stwierdził, że nie wie, czy sytuacja funkcjonującego jeszcze w miarę normalnie lokalu, nie ulegnie niedługo pogorszeniu. Dodał także, że ksiądz z kościoła naprzeciwko jego lokalu, nie ma nic do tego, że 50 metrów od drzwi jego świątyni, jest pub.

– Żyjemy z księdzem w porozumieniu. W niedzielę otwieramy pub o 13, żeby nie było konfliktów. Parafianie po mszy sami przychodzą do nas na kawę i herbatę – mówił w rozmowie z portalem.

Bezsensowne przepisy
Wielu komentatorów uchwały antyalkoholowej zwraca uwagę na fakt, że nie jest nigdzie w niej sprecyzowane, czy 50 metrów liczone jest od budynku do budynku, czy od wejścia do wejścia. Gdyby obowiązywał pierwszy wariant, to na olsztyńskiej starówce nie tylko "Qźnia" byłaby zagrożona. Gawroński jednak uspokaja.

– Przepis dotyczy odległości nie mniejszej niż 50 metrów od drzwi kościoła czy szkoły do lokalu – tłumaczy nam dyrektor olsztyńskiego MZPiTU.

Okazuje się, że podobny przepis obowiązywał już w Olsztynie... za czasów PRL-u! To dlatego "Qźnia" miała kiedyś wejście od strony ulicy Okopowej. Ale w sensowność wprowadzenia teraz tego przepisu powątpiewają sami mieszkańcy Olsztyna.

– Po co wprowadzać tak bezsensowne przepisy, które prowadzą do kombinatorstwa? – pyta Andrzej Goździewski, prezes olsztyńskiego stowarzyszenia Starówka Razem.

– Uważamy, że całkowity zakaz sprzedaży alkoholu po 22 nie jest dobrym rozwiązaniem. W tej kwestii trzeba podejść do tego elastycznie. W miejscach, gdzie funkcjonowanie nocnych sklepów z alkoholem było bardzo uciążliwe dla mieszkańców, powinny być wprowadzone ograniczenie, a w reszcie miejsc nie. To wszystko, tak jak to ograniczenie 50 metrów, prowadzi tylko do kombinowania – stwierdza nasz rozmówca.

Impreza w sklepie, a przed pubem barierki?
Goździewski przypomina sprawę przedsiębiorcy, którego sklep na starówce w godzinach prohibicji zamienia się w klub, w którym odbywa się "impreza" i są do niego rozdawane wejściówki. Wszystko oczywiście jest fikcją tylko po to, żeby punkt mógł nadal sprzedawać alkohol. Ale w świetle przepisów wszystko jest legalne.

Polak potrafi, więc czemu nie miałoby tak być w przypadku "Qźni"? Przecież jej właściciel mógłby po kosztach zagrać na nosie urzędnikom i zrobić do swojego lokalu slalom. Tak samo zrobiły właścicielki gospody "U Sióstr" w Dębicy na Podkarpaciu. Ich lokal mieścił się 50 metrów od kościoła. Według przepisów powinien znajdować się o 50 metrów dalej. Więc panie wydłużyły trasę do niego o 70 metrów budując specjalny slalom.

Na razie jednak właściciel pubu nie zagłębia się w sferę absurdów i chce walczyć z szkodliwym dla jego lokalu przepisem. Zorganizował na Facebooku akcję zbierającą głosy poparcia przeciwko uchwale. Na razie na tak jest ponad 500 osób.