Ta wpadka pokazuje, jak trudno Kaczyńskiemu przyznać się do błędu. Myślał, że został źle usłyszany

redakcja naTemat
Ta pomyłka to coś jak dawne słynne "żadne krzyki i płacze nas nie przekonają, że białe jest białe, a czarne jest czarne". Trudno było Jarosława Kaczyńskiego przekonać na sobotniej konwencji PiS w Warszawie, że pomylił imię Jolanty Brzeskiej, symbolu walki z dziką reprywatyzacją w stolicy.
Jarosław Kaczyński na konwencji PiS w Warszawie pomylił imię Jolanty Brzeskiej. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Nieomylny prezes?
Jarosław Kaczyński ostro krytykował rządy Hanny Gronkiewicz-Waltz w Warszawie i przypominał aferę reprywatyzacyjną. – W aferze był moment szczególny. Mord popełniony na Zofii Brzeskiej – mówił prezes PiS. Kaczyński szybko się poprawił; przyznał, że chodziło mu o Jolantę Brzeską. Na swoją pomyłkę zareagował jednak w charakterystyczny dla siebie sposób.

– Myślałem, że tak powiedziałem, ale widocznie zostałem źle usłyszany – stwierdził, jakby sam uważał, iż jest nieomylny; najwyżej to inni źle słyszą to, co on mówi. Podobnie zareagował przed rokiem w Sejmie, gdy sala go poprawiała, że mówi się "wyłączać", a nie "wyłanczać". – Szanowni państwo, pozwólcie, że będę mówił, jak mówię – stwierdził w końcu.


Afera reprywatyzacyjna w Warszawie
Jolanta Brzeska to działaczka społeczna zaangażowana w obronę eksmitowanych lokatorów. Jest symbolem walki przeciwko eksmisjom ludzi z reprywatyzowanych budynków w Warszawie.
Protest osób domagających się wyjaśnienia sprawy śmierci Jolanty Brzeskiej. Wrzesień 2011 r.Fot. Wojciech Olkuśnik / Agencja Gazeta
Zginęła w 2011 roku na skutek wstrząsu termicznego, podtrucia tlenkiem węgla oraz rozległych oparzeń ciała powstałych w wyniku podpalenia naftą. Śledztwo w tej sprawie nie przyniosło żadnych ustaleń – umorzono je dwa lata dwa lata po jej śmierci. W 2016 r. zostało wznowione.