Po 13 latach rzucił legitymacją PiS. "Boję się tych rządów, tam nie ma już prawa i sprawiedliwości"
Napisał na Facebooku, że jest zażenowany zachowaniem liderów swojej partii i boi się rządów Prawa i Sprawiedliwości. Przeprosił też wszystkich, że należał do ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego. Jego wpis odbił się w sieci szerokim echem. Co się takiego wydarzyło, że krakowski radny PiS Andrzej Buczkowski po 13 latach rzucił legitymacją i posypał głowę popiołem?
To dotyczy każdej partii.
Ale ludzie nie mogą się z tym pogodzić. Słyszę, że na Podkarpaciu, w Przemyślu, w Jaśle, ale także w Słupsku pod listami PiS nie zebrano nawet 150 podpisów, przecież to jest nic. Ja kandydowałem do rady miasta, kiedyś kandydowałem też do Sejmu i myśmy w Krakowie bez problemu zbierali po kilka tysięcy podpisów.
Skąd te obecne problemy?
Ludzie zaczynają być przeciwko PiS. Nie chcą się podpisywać bo nie chcą się identyfikować z partią. Napisałem w swoim wpisie na Facebooku, że jednego dnia zarząd okręgowy PiS w Krakowie zatwierdza listy kandydatów, a następnego dnia ktoś wykreśla niektóre osoby i wpisuje inne, już bez zatwierdzenia przez zarząd.
Co się panu nie podoba w obecnym PiS?
Nie podobało mi się także nieprzestrzeganie przez PiS konstytucyjnego zapisu o 6-letniej kadencji Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego, jak również tak nagłej wymiany sędziów Sądu Najwyższego, KRSu oraz wymiany zarządów w spółkach na swoich. Kuriozum jest to, że podobno zmieniono statut Spółki Skarbu Państwa po to, by w Radzie Nadzorczej mogła zasiąść konkretna osoba. Doszło do takiej sytuacji, że sądy są już w rękach PiS, Policja i Prokuratura, dlatego dziś się boję rządów PiS-u.
Dopiero teraz pan to dostrzegł?
Przez wiele lat się temu przyglądałem. Ten bunt we mnie narastał. Ale cały czas byłem w partii uspokajany. Mówiono mi: "Andrzej poczekaj”. Że to my jesteśmy ci dobrzy i uczciwi, a tamci są źli. Miałem zawsze swoje zdanie.
Co pana jeszcze boli?
Wszystko napisałem. Że potrafią zmienić statut spółki, żeby zatrudnić jednego czy drugiego tzw. swojego, że zwolnili z wojska wielu dobrych doświadczonych generałów, że jakieś stare łodzie chcą kupować. To jest psucie państwa. To jest dobra zmiana? To jest w mojej ocenie zła zmiana i ja nie chcę w tym uczestniczyć. To jest zawłaszczanie państwa. Za chwilę obudzimy się w ramionach Rosji. Za chwilę nas wyprowadzą z Unii Europejskiej i wrócimy do strefy wpływów Rosji. Ja nie chcę takiej Polski. Mimo że jestem katolikiem, to gdybym miał wybierać między tęczową UE, czy Wschodem, to wybrałbym tęczę.
A co było tą kroplą, która przelała czarę goryczy?
Wyrzucanie zasłużonych działaczy z list wyborczych. Oni są wszyscy bardzo rozżaleni, że tak ich potraktowano, ale tego nie powiedzą. Boją się. Na przykład w Krakowie PiS wystawił do Rady Miasta Krakowa osobę, którą uważam za niegodną tego zaszczytu, gdyż swoim zachowaniem dała dowód na to, iż jest zwykłym karierowiczem i zgłaszałem swoje zastrzeżenia. Niestety beż odzewu. Co w tym najtragiczniejsze to fakt, iż usłyszałem, że tą osobę promuje wysoko postawiona persona w PiS i muszę siedzieć cicho, bo inaczej będę miał kłopoty.
Do czego to prowadzi?
Do tego, że w samorządach będą rządziły jakieś sitwy znajomych, albo rodziny. Bo jak nazwać wystawianie żon czy dzieci polityków na listach wyborczych? Często osób bez doświadczenia samorządowego? Nawet PiS miało takie hasło: "Rodzina na swoim”. Kolega powiedział mi, że ja wtedy tego hasła nie zrozumiałem. Tutaj chodzi jednak o ogromne pieniądze, także w spółkach, które trzeba dać swoim. Na szczeblu rady dzielnicy dochodzi do walki, kto będzie rządził, a przecież tutaj dysponujemy niewielkimi środkami. To co się musi dziać wyżej?
Czym to się skończy dla PiS?
Zaczynam podejrzewać, że chodzi o to by zniszczyć tą partię. Ja nie do takiej partii wstępowałem. W PiS nie ma już prawa i sprawiedliwości. Dlatego chciałem przeprosić wszystkich ludzi, których przekonywałem do wspierania i głosowania na PiS.