Tak Ziobro kupuje lojalność. Paru wybrańcom minister pozwala dorobić do pensji

redakcja naTemat
"To jest profit, ewidentna 'fucha', która nie wymaga ani specjalnych predyspozycji intelektualnych, ani wysiłku" – tak ruch Zbigniewa Ziobry w rozmowie z Onetem ocenił prokurator Krzysztof Parchimowicz, szef Stowarzyszenia Lex Super Omnia. Jak dowiedział się portal, kilkoro prawników zawdzięczających ministrowi awans trafi do komisji egzaminującej kandydatów na radców i adwokatów.
Minister Zbigniew Ziobro wyznacza członków komisji egzaminującej kandydatów na radców i adwokatów – ich nazwiska budzą kontrowersje. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
7-8 tysięcy złotych będą mogli dodatkowo dorobić prawnicy skierowani przez ministra sprawiedliwości do komisji egzaminacyjnych ds. aplikacji radcowskiej i adwokackiej. Według informacji Onetu, w tym gronie znalazło się parę osób, o których ostatnio było dość głośno.

Prokurator – "umarzarka"
W komisji zasiądzie m.in. prokurator Magdalena Kołodziej, która za Zbigniewa Ziobry awansowała ze stołecznej prokuratury rejonowej do okręgowej i którą opozycja obdarzyła epitetem "umarzarka".




Do komisji trafił także sędzia Piotr Schab, którego parę miesięcy temu minister Ziobro powołał na stanowisko rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych i który w ostatnim czasie raz po raz wzywa na przesłuchania sędziów krytycznych wobec zmian "dobrej zmiany". Inni wyznaczeni do egzaminowania to dwaj członkowie KRS Maciej Mitera i Rafał Puchalski.

Dla pieniędzy zrobią wszystko
Zdegradowany przez Zbigniewa Ziobrę prokurator Krzysztof Parchimowicz, szef i założyciel Stowarzyszenia Lex Super Omnia, w rozmowie z Onetem ocenia, że w ten sposób minister sprawiedliwości kupuje lojalność prokuratorów i sędziów, a skutki takiego postępowania mogą być tragiczne dla państwa.
Krzysztof Parchimowicz
Stowarzyszenie Lex Super Omnia

To jest kupowanie lojalności poprzez nagrody finansowe, awanse, dodatki funkcyjne czy "fuchy" w komisjach. To są propozycje głęboko niemoralne i równie niemoralne jest ich przyjmowanie.

Onet.pl
Kamila Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej te powołania komentuje ostro, że trudno oprzeć się wrażeniu, iż powstaje grupa ludzi, którzy dla pieniędzy są w stanie zrobić wszystko. – Obawiam się, że niektórzy nie mają żadnych zahamowań – oceniła.

Poseł PiS-u Marek Ast nie widzi w tym jednak nic niestosownego i nie dostrzega nepotyzmu. – Nepotyzm jest wtedy, gdy na wysokich stanowiskach zatrudnia się osoby spokrewnione, rodzinę czy bliskich znajomych. A tu na pewno nie mamy z tym do czynienia – stwierdza poseł PiS.

źródło: onet.pl