Anatomia zakazywania "Kleru". To wszystko ma głęboki sens – polityczny

Tomasz Ławnicki
To nie o to chodzi, by ustrzec oczy widzów przed okropieństwem, jakie zobaczą na ekranie. I nie o to, by uchronić Kościół przed dokonywanym nań atakiem. Samorządowcy, którym marzy się cenzurowanie repertuaru kin, doskonale wiedzą, do kogo kierują swój przekaz. Wiedzą, że już za moment, 21 października, znajdzie się niemała grupa wyborców, którzy się im odwdzięczą.
Czy zakazywanie emisji filmu "Kler" ma sens? Wbrew pozorom – ma, całkiem niemały. Fot. materiały prasowe, Bartosz Mrozowski / KLER
Już to kiedyś grali
To nie jest pierwszy przypadek, że kiedy jakiś film władzom samorządowym nie odpowiada, starają się, by w repertuarze kina się nie znalazł. I nie pierwszy raz ten scenariusz dzieje się w Ostrołęce, mieście zarządzanym od 12 lat przez Janusza Kotowskiego. Polityk PiS, zanim zaangażował się w politykę i działalność samorządową, był m.in. katechetą w szkole.

Już przed sześcioma laty w Ostrołęce sytuacja była niemal identyczna. Gdy na ekrany kin w całym kraju wchodziło "Pokłosie", w tym mieście odwołano zaplanowane wcześniej seanse. Na Facebooku zawiązała się nawet grupa protestujących przeciwko tej decyzji "Jestem z Ostrołęki i obejrzę 'Pokłosie'".




Tu PiS trzyma się mocno
I choć padały zarzuty, że władze miasta cenzurują repertuar, to prezydentowi - za sprawą mieszkańców - włos z głowy nie spadł.
Prezydent Ostrołęki Janusz Kotowski zaprzecza, jakoby wpływał na repertuar kina "Jantar".Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Gazeta
W 2014 r. Janusz Kotowski po raz trzeci wygrał wybory (choć tym razem dopiero w II turze i z niewielką przewagą – 4 lata wcześniej wygrał w I turze, a w 2006 r. w II turze, zdobywając prawie 64 proc. głosów).



Przy czym w mniejszych miejscowościach często zdarza się, że jedyne kino działa w ramach samorządowego ośrodka kultury, zaś o jego obsadzie personalnej czy o dotacjach decydują lokalne władze. W takiej sytuacji oczywistą oczywistością jest również to, że dyrekcja kina musi się liczyć ze zdaniem mocodawców. Mocodawcy zaś liczą się ze zdaniem wyborców. A w Ostrołęce partia rządząca ma pozycję bardzo mocną. W wyborach parlamentarnych PiS w mieście zdobył ponad 46 proc. głosów, w powiecie ponad 54 proc.

Dystrybutorzy narzucają warunki
Choć nie zawsze chodzi o politykę. Dorota Chrobak podkreśla, że trzeba pamiętać o tym, iż najwięksi dystrybutorzy, a takim jest Kinoświat, dystrybutor "Kleru", narzucają kinom niezwykle restrykcyjne warunki współpracy.

– Standardem w branży jest żądanie sali na wyłączność lub przymus grania danego tytułu określoną z góry liczbę seansów dziennie przez określony czas, np. trzy tygodnie. I są to wymogi nie do ominięcia. Kina wielosalowe potrafią im sprostać – wyjaśnia dziennikarka filmowa.

Dla małych kin z jedną salą te warunki często są nie do przyjęcia. W tej samej sali organizowane są bowiem choćby poranki dla dzieci czy spotkania DKF, a to niezgodne z oczekiwaniami dystrybutora.
Dorota Chrobak
dziennikarka filmowa

"Kler" jest filmem ponad dwugodzinnym, więc wystarczą raptem dwa seanse dziennie, by w dni powszednie mieć kino całkowicie zablokowane dla innych aktywności. Decyzja o niewyświetlaniu danego tytułu może mieć w takich sytuacjach inne, niekoniecznie polityczne podłoże.

Prezes kandyduje i wymaga


Dobro wspólne
Podobnie można zinterpretować wniosek ełckiego radnego Wojciecha Kwiatkowskiego. – Panie prezydencie, składam wniosek, by w naszym mieście, w naszym kinie ełckim, a więc w kinie samorządowym nie dopuszczać do wyświetlania filmu "Kler". Jest to krytyka duchowieństwa, a ja jestem członkiem Kościoła katolickiego i nie życzę sobie, żeby takie filmy pokazywano w samorządowym kinie – argumentował.
Wojciech Kwiatkowski
Radny miasta Ełk, Klub Radnych Dobro Wspólne.

Dodam jeszcze, że jesteśmy miastem, które ma obywatela honorowego papieża Jana Pawła II, który nazywał Kościół katolicki swoją matką. A więc jeśli jesteśmy katolikami i poczuwamy się do tego, że Kościół jest nasza matką, to nie opluwa się własnej matki! Bardzo proszę o realizację tego wniosku.

Wniosek radnego nie przeszedł m.in. dlatego, że prezydent miasta Tomasz Andrukiewicz oświadczył, że nie ma takich kompetencji, "aby cenzurować i zakazywać wyświetlania jakiegokolwiek filmu".

Co istotne – i radny Kwiatkowski, i prezydent Andrukiewicz reprezentują ten sam komitet Dobro Wspólne. Jeden zabłysnął przed wyborcami jako obrońca Kościoła, drugi jako przeciwnik cenzury. A film w Ełckim Centrum Kultury i tak zostanie wyświetlony po raz pierwszy dopiero po I turze wyborów samorządowych, 25 października.

Wybór jest. Zawsze


Do tej pory większość ostrołęczan decydowała, że właśnie to im odpowiada. W chwili próby, jaką było wejście filmu Wojciecha Smarzowskiego na ekrany, samorządowe kino zawieść nie mogło. Jeśli z "Pokłosiem" im się udało, to dlaczego nie miałoby się udać z "Klerem".