Krzekotowska przeszła samą siebie. Już nie klęczała, ale i tak odleciała po debacie

Piotr Burakowski
Krystyna Krzekotowska skradła uwagę widzów warszawskiej debaty wyborczej. Jej barwne wystąpienie, choć przyćmiło słowa Rafała Trzaskowskiego i Patryka Jakiego, to raczej nie przysporzyło kandydatce Światowego Kongresu Polaków pozytywnych reakcji, a tym bardziej głosów. 76-latka wierzy, że skradła serca wyborców – wynika z nagrania Wirtualnej Polski.
Krystyna Krzekotowska jest barwną postacią, która zaskoczyła także po samej debacie. Fot. TVP Info online
– Podobno jest pani czarnym koniem tej debaty? – zapytał Krzekotowską już po debacie jeden z dziennikarzy. – Na to wygląda, kochani. Ale wiecie dlaczego? To smutne, co powiem: "na bezrybiu i rak ryba". Po prostu jest selekcja negatywna kandydatów – odpowiedziała pewna siebie kandydatka na prezydenta Warszawy.

Padło wówczas kolejne pytanie, czy Krzekotowska czuje się zwyciężczynią. – Nie mam z tego zwycięstwa tak dużej satysfakcji, dlatego że wygrałam z marnymi kandydatami. Gdyby byli trochę lepsi, żeby mi tak... mówiłam "strzelaj" – Krzekotowska teatralnie uniosła ręce – do jednego i drugiego. Czemu nie strzelasz? A oni nic, bo nie mają argumentów – tłumaczyła.


Krzekotowska powiedziała też, dlaczego uklękła w studiu. – Uklęknęłam, żeby pokazać, że na klęczki sprowadza nas władza. A my, warszawiacy, jesteśmy dumni i nie chcemy być na klęczkach. I dlatego powiedziałam "powstańmy" – przekonywała.

Przypomnijmy, że w trakcie warszawskie debaty Krzekotowska uklękła i rozłożyła ręce. – Wstańmy dumni warszawiacy i nie dajmy się przygnieść do ziemi – apelowała.

Na pytanie o to, czego w Warszawie jest za mało, Krzekotowska odpowiedziała: "W warszawie za mało jest miłości do bliźniego, za dużo nienawiści". Kiedy zaś zapytano ją, czego jest za dużo w Warszawie, stwierdziła przewrotnie, że "kandydatów na prezydenta Warszawy".

źródło: Wirtualna Polska