Tak Morawiecki wykręca się z wizerunkowej wpadki? Według "Super Expressu" Orlen sfinansuje powrót Kubicy do F1

Mateusz Marchwicki
Ujawnione wczoraj kolejne fragmenty taśm z udziałem Mateusza Morawieckiego pokazały, że nawet wypadek polskiego sportowca może ucieszyć obecnego premiera, a byłego prezesa banku BZ WBK. Co prawda spotkanie Morawiecki-Kubica już się odbyło, a sam sportowiec zapewnia, że "nie ma urazy" do premiera, ten drugi próbuje zatrzeć niemiłe wrażenie. Być może przy pomocy jednej ze spółek Skarbu Państwa.
Według "Super Expressu" Orlen miałby zasponsorować powrót Kubicy do podstawowej stawki kierowców F1. Fot. Kuba Atys/Agencja Gazeta
Przypomnijmy, z ujawnionych w poniedziałek taśm wynika, że ówczesny szef banku BZ WBK Mateusz Morawiecki cieszył się z wypadku Roberta Kubicy podczas rajdu Ronde di Andora we Włoszech w lutym 2011 roku. Obrażenia polskiego kierowcy były tak duże, że przerwały jego świetnie zapowiadającą się karierę kierowcy F1.

Nagrany Morawiecki nie chciał płacić za sponsorowanie Roberta Kubicy, który według nieoficjalnych informacji od 2012 roku miał ścigać się w legendarnym zespole Ferrari, którego partnerem był bank Santander, czyli właściciel BZ WBK. "Ja tego nie chcę, kur... Pięć dych co roku płacić. Sp...laj!" – tak Morawiecki podsumował wtedy możliwość awansu Kubicy w F1.


Premier miał tyle szczęścia, że akurat w poniedziałek Kubica był w Polsce. W efekcie bardzo szybko doszło do spotkania obu panów, a polski kierowca zapewniał, że nie żywi do premiera urazy.

Jednak "Super Express" przyłapał w poniedziałek Roberta Kubicę na odwiedzinach w siedzibie państwowego paliwowego giganta. Tabloid zrobił mu nawet zdjęcie pod budynkiem. Gazeta spekuluje, że ponad godzinna wizyta kierowcy w "centrum dowodzenia" Orlenem mogła dotyczyć dużych pieniędzy, które przedsiębiorstwo miałoby wyłożyć na to, aby Kubica z pozycji kierowcy testowego w Williamsie przeszedł do regularnego składu zespołu.

W zeszłym roku polski kierowca przegrał bój o powrót z Rosjaninem Siergiejem Sirotkinem. Powód? Szacowano, że Rosjanin wniósł do Williamsa 15 mln euro, na co nie mógł liczyć Polak.

Warto także zaznaczyć, że Kubica nigdy nie chciał wrócić do czołówki F1 za pieniądze. Zawsze podkreślał, że ma to zamiar zrobić dzięki umiejętnościom i determinacji, więc być może informacje tabloidu są wyssane z palca.

źródło: se.pl