Hejtują Kubicę za "romans" z Morawieckim. "Ale dla niego ta awantura była jak manna z nieba"

Daria Różańska
W sieci obrywa się nie tylko Morawieckiemu, ale i Robertowi Kubicy, który jak gdyby nigdy nic z uśmiechem na twarzy pozuje do zdjęcia z premierem, choć ten kilka lat wcześniej cieszył się z jego wypadku. Zapytaliśmy byłych sportowców, co robić, kiedy politycy próbują ratować swój wizerunek wielkimi nazwiskami (kierowców rajdowych, siatkarzy), obiecując im przy tym wsparcie spółek skarbu państwa.
Premier Mateusz Morawiecki po upublicznieniu taśm spotkał się z Robertem Kubicą. Uścisk dłoni i zapewnienie "jedziemy dalej". Fot. Instagram / robertkubica_real
"Polska zawsze wspiera swoich. I nam jeszcze doszedł jeden temacik do dzisiejszej agendy. No hard feelings i jedziemy dalej!" – napisał na Instagramie Robert Kubica. I do posta dołączył zdjęcie ze spotkania z premierem. Obaj siedzą przy stole, są uśmiechnięci od ucha do ucha. Kubicy najwidoczniej nie przeszkadza, że kilka godzin wcześniej światło dzienne ujrzały taśmy, na których zarejestrowano, jak Morawiecki, ówczesny prezes BZ WBK, cieszył się, że nie będzie musiał dokładać się do sponsoringu sportowca.

– Kubica na szczęście złamał rękę raz, drugi – mówił Morawiecki. Dalej tłumaczył: – Ja nie chcę, k...a, co roku pięć dych płacić.


W 2011 roku Kubica miał poważny wypadek, po którym stracił szansę na występy w teamie Ferrari. Do formy wracał przez kolejne lata, a wstępna umowa z Ferrari przestała obowiązywać.

By gasić pożar, Morawiecki pociągnął za wszystkie sznurki. Tego samego dnia z Robertem Kubicą spotykał się akurat prezes spółki skarbu państwa – PKN Orlen (Kubica na co dzień mieszka we Włoszech, więc spotkanie musiało być zapewne wcześniej zaplanowane). Daniel Obajtek tłumaczył, że "niełatwo było zgrać terminy". Temat rozmowy to m.in.: – Potencjał i rozwój motosportów w Polsce, z którymi PKN Orlen jest silnie związany i kojarzony od wielu lat – przekazał dziennikarzom Obajtek.

Padały nawet konkretne kwoty. Dziennikarz TVN24 Konrad Piasecki pisał, że Obajtek zaoferował Kubicy prawie 40 mln złotych wsparcia. Firma szybko wydała oświadczenie, pisząc, że jest "zbyt wcześnie, by mówić o potencjalnej współpracy lub jakichkolwiek szczegółach".

"Załatwili cię szybciej niż Kusznierewicza"

W sieci natychmiast rozpoczęła się burzliwa dyskusja, że Morawiecki posłużył się Kubicą, by ratować swój wizerunek. Ale oberwało się też kierowcy. Kubicę zaczęto porównywać do Mateusza Kusznierewicza, który zaangażował się w rządowy projekt, ostatecznie "dobra zmiana" go wystawiła i jego fundacja musiała ogłosić upadłość.

– PiS już zniszczył wizerunek Mateusza Kusznierewicza i teraz dokładnie to samo robi z Robertem Kubicą – mówi nam Jagna Marczułajtis, była snowboardzistka i polityczka.

"Fałszywe uśmiechy"; "Czy jak panu plują w twarz, oblizuje się pan i kasuje, co dadzą. Godność duma szacunek. Czy pan coś z tych znaków rozumie"; "Ale wstyd... To spotkanie, to zdjęcie z takim bezczelnym, dwulicowym kłamcą. On zdobył punkt przed wyborami, pan niestety stracił..." – oceniają internauci.

Choć niektórzy ze zrozumieniem patrzą na desperacki krok kierowcy, który przecież, by móc powrócić do regularnego ścigania się w Formule 1, potrzebuje pieniędzy.

W tej chwili Kubica jest kierowcą testowym w teamie Williams. Miał być startowym, ale przegrał z Siergiejem Sirotkinem. Rosjanin bowiem ma finansowe wsparcie miliardera Borysa Rotenberga. Jego sponsorzy oferowali nawet 20 mln. Kubica nie miał takiego takiego budżetu.

"Przegląd Sportowy" informuje, że już od kilku miesięcy toczą się rozmowy między Williamsem, Kubicą i Orlenem. Firma chce wesprzeć kierowcę kwotą około 40 mln złotych, by ten na stałe mógł powrócić na tor w wyścigach Formuły 1.

Czy dostanie wsparcie

Nasi rozmówcy nie chcą jednoznacznie oceniać zachowania Kubicy, który zdecydował się "jechać dalej".

– To wielki sportowiec, człowiek, który kocha ściganie, rajdy i Formułę 1. I na pewno będzie robił wszystko, żeby móc w niej występować. Mnie natomiast oburza dwulicowość premiera Morawieckiego – mówi nam Jakub Rutnicki, poseł PO, wiceszef sejmowej Komisji Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki

Robert Korzeniowski zaznacza, że sportowiec jak każdy człowiek ma prawa obywatelskie, godność, poczucie moralności i oceny biznesowej tego, co robi. A później powinien się liczyć z publiczną oceną.

– Uważam, że Robert Kubica jest osobą dojrzałą i doświadczoną. Niedawno dyskutowaliśmy na forum społecznym o tym, czy Agnieszka Radwańska powinna kogoś politycznie wspierać albo czy powinien to robić Mateusz Kusznierewicz. Pamiętajmy o tym, że nie mamy do czynienia z produktami rynku sportowego, ale z ludźmi, którzy z jakichś korzeni wyrastają – mówi nam Robert Korzeniowski.

I dodaje: – Sportowcy w pewnym sensie należą do całego społeczeństwa. Można ich nazwać swoistym dobrem narodowym. W związku z czym – moim zdaniem – nie powinni być przedmiotem ani podziałów, ani rozgrywek politycznych. Nie powinni też sami w nich uczestniczyć – podkreśla Korzeniowski.

Janga Marczułajtis: – Nie wiem, co siedzi w głowie pana Roberta Kubicy, ale uważam, że jest naszym dobrem narodowym, szanuję go i kibicuję mu.

Jakub Rutnicki zaznacza, że nie chciałby, aby sportowiec został wykorzystany do jakiejś przedwyborczej gry. – Mam tylko nadzieję, że nie okaże się, że za trzy dni obietnice dotyczące zaangażowania i pomocy państwa Robertowi Kubicy, przestaną być realne.

Czy Kubica wizerunkowo może stracić? – pytam Antoniego Bohdanowicza z agencji marketingowej Tompkins.

– Na arenie krajowej przez moment może stracić, ale kto na świecie przejmuje się wypowiedziami Morawieckiego w Sowa & Przyjaciele? Dla Kubicy ta wypowiedź była jak manna z nieba, gdyż powoli godził się z tym, że nie powróci do Królowej Motorsportu, albo jego rola będzie ograniczona do kierowcy nr 3. Jeśli sponsoring Orlenu umożliwi mu te starty, to Kubica tylko zyska – odpowiada specjalista ds. marketingu sportowego.