Płażyński zrobił to, czego nie potrafił Jaki. Fenomen wyniku 29-latka w Gdańsku

Jarosław Karpiński
Młody, wykształcony, z dużego miasta i na dodatek z PiS. Wynik Kacpra Płażyńskiego w wyborach na prezydenta Gdańska to jedna z większych niespodzianek wyborów samorządowych. Wrażenie robi szczególnie na tle ogólnej porażki PiS w metropoliach. To Płażyński, a nie Patryk Jaki, ma szanse stać się teraz przykładem szybkiej politycznej kariery na prawicy. Młody wilczek, któremu się udało. Wprawdzie na razie udało mu się przejść do drugiej tury i nic nie wskazuje na to, by miał wygrać prezydenturę, ale to i tak jego spory polityczny sukces.
Kandydat PiS na prezydenta Gdańska Kacper Płażyński z żoną Natalią oraz posłem Januszem Śniadkiem podczas wieczoru wyborczego Fot . Renata Dabrowska / Agencja Gazeta
Sukces jest tym większy, że w przeciwieństwie do choćby Małgorzaty Wassermann, która przeszła do II tury wyborów prezydenckich w Krakowie, 29-letni Płażyński nie jest posłem, nie ma doświadczenia politycznego i nie miał żadnego zaplecza w PiS ( do partii zapisał się rok temu ), a sondaże nie dawały mu większych szans. Właściwie niewiele osób traktowało jego kandydaturę poważnie.

Liberalny elektorat się podzielił



– Poza tym Jarosław Wałęsa zbyt późno rozpoczął kampanię, czekał aż jego kandydatura zostanie oficjalnie zatwierdzona, a została zatwierdzona jako ostatnia – dodaje.

Według Borowczaka Kacper Płażyński miał z kolei bardzo dobrą kampanię wyborczą i wsparcie regionalnych mediów. – Ale myślę, że w drugiej turze Adamowicz wygra – podkreśla poseł Platformy.

Przypomnijmy, że według sondażu IPSOS Paweł Adamowicz w Gdańsku uzyskał 36,7 procent głosów, a Kacper Płażyński 32,3 proc. Dopiero trzeci był popierany przez władze PO i Nowoczesnej Jarosław Wałęsa, który zanotował 25,3 procent.

Człowiek Śniadka
Relatywny sukces Płażyńskiego pomógł też Januszowi Śniadkowi, szefowi PiS na Pomorzu, który jest ostro krytykowany przez część działaczy.

– Problem polega na tym, że na Pomorzu PiS już nie jest PiS-em. Jeżeli PiS przyjął w swoje szeregi ludzi takich jak Andrzej Skiba, który krytykował rząd PiS, Kościół, a przed wyborami stał się nagle jedną z najważniejszych osób w sztabie Płażyńskiego, to mówimy o jakimś dziwnym tworze – tłumaczy w rozmowie z naTemat Piotr Walentynowicz, radny skonfliktowany z obecnym kierownictwem PiS w regionie.

Wspomniany Skiba jeszcze 10 lat temu należał do Młodych Socjalistów. Domagał się usunięcia krzyży z gdańskich szkół, a w internecie krąży film, na którym widać obecnego polityka PiS przebranego za księdza.



Ale start Kacpra Płażyńskiego na prezydenta Gdańska należy rozpatrywać w szerszym kontekście. Zdaniem prof. Rafała Chwedoruka, PiS liczył się z tym, że poniesie klęskę w bitwie o metropolie, dlatego pozwolił sobie na pewien eksperyment. Chodziło o wystawienie do wyborczej walki polityków z roczników, które historycznie najrzadziej głosowały na prawicę.

Eksperyment
– To kandydatury, które miałyby pracować na przyszłość, zwiększać oddziaływanie PiS-u na pokolenie 30- i 40-latków, które przecież w ostatnich wyborach prezydenckich głosowało mniej licznie na Andrzeja Dudę niż pozostałe grupy wiekowe – tłumaczył politolog w rozmowie z portalem gazeta.pl.



Warto też przypomnieć, że 29-letni adwokat z PiS z ambicjami do przejęcia władzy w Gdańsku jest synem Macieja Płażyńskiego, tragicznie zmarłego w katastrofie smoleńskiej współzałożyciela i pierwszego przewodniczącego Platformy Obywatelskiej.