Beata Szydło tłumaczy się z ostatniej stłuczki. Przytacza... inne przypadki

Mateusz Marchwicki
Beata Szydło skomentowała w "Super Expressie" swoją zeszłotygodniową stłuczkę, do której doszło w Imielinie w województwie śląskim. Jednak jeśli ktoś oczekiwał jakichś konkretnych wyjaśnień lub wręcz słów skruchy, ten się srogo zawiedzie. Beata Szydło mówiła o mediach i ignorantach.
Wicepremier Beata Szydło tłumaczy się z ostatniej stłuczki. Fot. Jakub Orzechowski/Agencja Gazeta
Wicepremier bez teki ds. społecznych Beata Szydło stwierdziła, że nie ma wpływu na dobór kierowców, z którymi podróżuje i że nie ona podejmuje decyzje na drodze. – Jestem pasażerem. Podkreślam, bo ignoranci piszą, że miałam stłuczkę – mówi Szydło.

Wicepremier odniosła się także do tego, co słychać o niej w mediach. Przy okazji je atakując. – Media są od tego, żeby patrzeć politykom na ręce. Zdarza się jednak, że częściej czytam o tym, czy noszę modny kostium, albo dlaczego nie założyłam broszki. Marzę o tym, żebyście oceniali nas, polityków, po efektach pracy – stwierdziła.


W rozmowie z "Super Expressem", Beata Szydło wypomniała mediom, że jej zdaniem, nie zajmowały się kolizjami kolumn rządowych i prezydenckich w czasach, gdy rządy sprawowali politycy Platformy Obywatelskiej.

– Nie pamiętam, żeby TVN24 organizowała relację na żywo, gdy limuzyna z kolumny prezydenta Komorowskiego zderzyła się z samochodem osobowym. Choć w osobówce było poszkodowane dziecko. Nie było relacji w 2010 roku, kiedy auto Radosława Sikorskiego uderzyło w policyjny radiowóz – stwierdziła Szydło i wspomina także o sytuacji z 2012 roku, kiedy "niedaleko koło działki Bronisława Komorowskiego nietrzeźwy funkcjonariusz BOR rozbił tam auto na drzewie" (Jakub Noch pisał o tym w naTemat w 2012 r.).

Była premier zaprzeczyła także doniesieniom, jakoby już w czwartek miała jechać do rodzinnego domu na weekend. Tłumaczyła, że czas poświęcała na spotkania z wyborcami i nie pamięta, kiedy miała weekend tylko dla rodziny.

źródło: se.pl