Można otwarcie mówić, że Wojska Obrony Terytorialne to niewypał. Ujawniony dokument potwierdza to

redakcja naTemat
Liczebność WOT w 2019 roku miała wynosić ponad 31 tys. osób. Już wiadomo, że tego celu nie uda się spełnić. "Terytorialsów"będzie co najwyżej 17 tysięcy – podaje "Dziennik Gazeta Prawna". A w przeszłości plany były jeszcze ambitniejsze.
Wojska Obrony Terytorialnej rozwijają się znacznie wolniej niż zakładano. Fot. Łukasz Antczak / Agencja Gazeta
Skąd takie rozbieżności? W październikowym planie działania MON na 2019 rok zapisano, że "liczebność stanów osobowych" tej formacji ma wynosić 31,6 tys. żołnierzy, w tym 27 tys. osób pełniących Terytorialną Służbę Wojskową.

Ale już w rozporządzeniu Rady Ministrów, które MON przesłało do kancelarii premiera pod koniec listopada, pada inna liczba. Liczbę żołnierzy rezerwy, którzy mogą być powołani w 2019 roku do odbycia lub pełnienia służby w ramach terytorialnej służby wojskowej, ustalono na nieco ponad 17 tys. żołnierzy.

Podobna liczba pada w Programie Rozwoju Sił Zbrojnych, do którego dotarł "Dziennik Gazeta Prawna". Dokument przyjęty przez Mariusza Błaszczaka zakłada, że liczba "terytorialsów"będzie zbliżona do 20 tys.


Dlaczego WOT nie rozwija się tak, jak chcieli twórcy tej formacji? Główne powody są dwa: brak bazy szkoleniowej oraz brak wydzielonych funduszy na WOT. Ponadto brakuje oficerów, a wyszkolenie żołnierza WOT to praca na kilka lat.

Przypomnijmy tylko jeszcze, że Antoni Macierewicz chciał, aby jeszcze w 2016 roku było już 53 tys. żołnierzy obrony terytorialnej. Ponadto niedawno okazało się, że utrzymanie żołnierza WOT jest droższe niż... żołnierza zawodowego.

źródło: Dziennik Gazeta Prawna