"Wstyd się przyznać". Zapytaliśmy facetów, co jest najgorszego w byciu mężczyzną

Bartosz Godziński
Jakie są wady w byciu mężczyzną? Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak trudno jest uzyskać odpowiedź na to pytanie. O swoich problemach faceci zwykle nie mówią, bo wstyd się im do tego przyznawać. Przecież to takie niemęskie. Okazuje się, że powodów do zmartwień im nie brakuje.
Mężczyźni też mają problemy i przestają o nim milczeć Fot. RyanMcGuire / Pixabay
Dużo się w mediach mówi o trudnej sytuacji życiowej kobiet. Polki nie mogą w pełni decydować o swoim ciele, zarabiają często mniej niż mężczyźni na tych samych stanowiskach, a jeśli pójdą na komendę, by zgłosić gwałt, policjanci bagatelizują sprawę. Problemy facetów są zupełnie inne, ale też spędzają im sen z powiek.

Panowie, opowiedzcie o minusach bycia mężczyzną
Pisarka i feministka Caitlin Moran zapytała z ciekawości na Twitterze o bolączki mężczyzn. Zrobiła to właśnie w kontekście dyskusji o problemach kobiet. Odpowiedzi, które uzyskała, były zaskakujące - od błahostek po realne życiowe przeszkody.
"Musimy udawać, że lubimy piłkę nożną, kiedy większość z nas tak naprawdę ma ją gdzieś" – skomentował Toby. "Mam dość wstydzenia się za to, że podobają mi się luksusowe kąpiele w pianie" – napisał inny użytkownik. Mike podał dwa minusy: może się wyżalić jedynie swojej dziewczynie i.... "latem moje jajka przyklejają się do nogi i nie jest to komfortowe". Wiele odpowiedzi jednak powalało powagą i szczerością. "Jednym z minusów jest to, że jesteśmy fatalni w mówieniu o minusach", "Prawdopodobnie najgorsze jest to, że wszyscy mamy realne problemy i potrzebujemy wsparcia w radzeniu sobie z nimi, ale kiedy ktoś je wyrazi, dostaje odpowiedź, że jego problemy nie istnieją" – przyznał Burkhart.


Podobne odczucia miał niejaki Lord Lilo Key. Przyznał, że nie może się zwierzyć nawet swojej dziewczynie, która oczekuje od niego stania się żywicielem rodziny. "Założyłem firmę i zmagam się z dramatycznymi przeciwnościami. Mam 26 lat, starzeje się, łysieję i nie mam nikogo, komu mógłbym o tym opowiedzieć". Broganowi z kolei przeszkadza to, że faceci zawsze muszą wykonać pierwszy ruch. "To ty musisz pierwszy zaprosić, pierwszy odpowiedzieć na wiadomość, pierwszy otworzyć serce (choć to nie powszechna reguła). Chciałbym podziękować dziewczynom, które wykonują pierwszy krok. To pomaga" – podsumował. Sprawczynię całej dyskusji najbardziej rozczulił post Marka: "Kiedy kobieta dostaje w kość od życia, jej przyjaciółki spotykają się, by ją pocieszyć. Z facetami tak nie jest, a czasem potrzebujesz zwykłego przytulenia". A jak to wygląda u nas? Kiedy zapytałem o kolegów o ich troski, początkowo zostałem zaatakowany - "piwniczaki wymyślają sobie jakąś presję, bo nie potrafią poradzić sobie z problemami" - usłyszałem od jednego, co niejako potwierdza tezę z artykułu "Independent". Inni przełamali się i zdradzili co ich trapi.

1. Mówienie o swoich uczuciach to okazywanie słabości

Brak osób, którym można się wygadać, to z pewnością ogólnoświatowy "fenomen". Wszyscy moi rozmówcy, którzy mają około 30 lat, to podkreślali. To swoisty paradoks. Tak jakby mężczyźni nie mieli uczuć! O kompleksach nie wspominając.

– Myślę, że to się zmienia, ale wciąż żyjemy w takiej kulturze, która wręcz zabrania okazywać emocje. No chyba, że wściekłość. Im dalej na wschód, tym jest to bardziej zauważalne. Żaden Rosjanin nie wróci do domu i nie powie żonie, że mu coś nie poszło w pracy – mówi mi Mateusz.

– Mówienie o uczuciach takich jak smutek czy przygnębienie to okazywanie słabości psychicznej. Spotyka się to z niezrozumieniem. Jest czymś dziwnym, dziecinnym, a nawet dziewczęcym. Z drugiej strony, przez takie nakręcanie się, można się wpędzić w depresję – ostrzega. Z trzeciej strony, tłumienie emocji prowadzi do wybuchów agresji.

2. Presja na bycie głową rodziny

Co musi prawdziwy facet? Wiadomo: posadzić drzewo, wybudować dom i spłodzić syna. Porzekadło trudno współcześnie wcielić w życie i nie każdy zresztą tego chce. Tylko że nacisk ze strony bliskich znajomych i rodziny to jeden z najbardziej destrukcyjnych czynników wpływających na męskie ego.

– Najbardziej przeszkadza mi wmawianie, że mężczyzna musi być tym, który utrzymuje rodzinę albo płaci za swoja kobietę. Ja mam bardzo zdrową relację ze swoja dziewczyna, wszystkim się dzielimy sprawiedliwie, ale czuję taką presję społeczną – zwierzył mi się Łukasz. Mówienie "jak żyć" wychodzi też często od samej najbliższej rodziny.

– Ogólnie często zachowuję się "niemęsko" i nie przejmuje się tym. Jedyne, co mnie wkurza, to trucie ze strony rodziny. "Czemu tak mało zarabiasz?", "Czemu twoja dziewczyna zarabia więcej?", "To ty powinieneś być głową rodziny". Chcą bym się żenił, zaciągnął kredyt na mieszkanie – wyznaje mi Kacper.

– Istnieje przeświadczenie, że to na mężczyźnie spoczywa wszystko. To się odbija na tobie. Myślisz sobie, że może faktycznie trzeba się za to wziąć. Potem ci to nie wychodzi i wpadasz w dół emocjonalny. Nie powiesz jednak nikomu, że zjeb*łeś sobie życie. Kumple odpowiedzą: a tam, pierd*lisz, weź się do roboty.

3. Narzucanie co jest męskie, a co nie jest

Kwestię męskości można wpleść w każdy aspekt życia i przez nią definiować miarę faceta. Od stroju (zakładanie rurek, koszulek z nadrukiem czy farbowanie włosów jest powszechnie mało akceptowalne) przez rzeczy w wyglądzie, na które nie ma wpływu, jak wzrost, po status majątkowy i sposób bycia. No i zawsze musisz mieć ochotę seks.

– Problemem z męskością jest to, że jest pojęciem niezdefiniowanym – podkreśla Adrian. – Jak kobieta mówi, że coś jest niemęskie, a facetowi na niej zależy, to od razu czuje się, jakby mu odjęto 10 centymetrów z penisa – dodaje.

– Nie rozumiem tego pojęcia. Rozumiem czym jest człowiek i bycie ludzkim. Męskość? Kojarzy mi się z takimi kajdanami, które nie pozwalają na chwile słabości, na szukanie bliskości z kimś. Na mówienie, chodzenie, ubieranie się tak jak się chce. Kojarzy mi się z potrzebą bycia agresywnym i to tak na pokaz. Ogólnie to taki trochę kaganiec, nakładany przez binarne postrzeganie płci – dodaje.

4. Obowiązkowe hobby: motoryzacja

W jednym z powyższych tweetów padł obowiązek ekscytowania się piłką nożną. Przydałoby się znać nie tylko aktualny skład reprezentacji, kibicować jakiemuś klubowi, ale i być fanem czterech kółek.

– W gronie znajomych jest łatwiej, mam tak dobraną paczkę, że swobodnie mogę rozmawiać i nie czuję się skrępowany – mówi mi Michał. – Problem robi się gdy np. jestem w pracy. Podstawowy temat wśród ludzi z roboty to samochody. Prawie każdy jakiś ma, ja nie i prawdę mówiąc nie chce mieć – tłumaczy.

– Tematy o oponach, silnikach czy modelach aut są dość częste w trakcie przerwy, a ja wtedy stoję jak głupi i przytakuje. Pół biedy jak jest kilka osób i jakoś temat się kręci, ale jak na fajce w cztery oczy druga strona zaczyna coś nawijać, co tam znowu u mechanika miał, to stoję jak idiota i tylko słucham z ewentualnymi wkrętami "Aha, to chyba źle" albo "Ale da się to naprawić?”, głupio mi, bo każdy zakłada że o samochodach to się zawsze coś wie. A ja nawet za dzieciaka resoraków nie lubiłem, wolałem figurki superbohaterów.

5. Wizerunek mężczyzny w mediach

Udawanie "męskiego mężczyzny" może mieć poważne konsekwencje. – Stąd te wszystkie patologie związane z wizytami mężczyzny u lekarza. Będzie podchodził do głupiej wizyty kontrolnej jak pies do jeża, bo przecież "a może przejdzie", "a może minie, mi tam nic nie jest" – opowiadał mi Artur.

– Tak samo denerwują mnie wszystkie reklamy leków, gdzie mężczyzna pokazywany jest jak bezmózg, który nie potrafi podać leku dziecku, bo jego żona jest w delegacji. Więc leci do lekarza po pomoc. Mi taki sposób pokazywania faceta uwłacza. Owszem, zapewne są i takie egzemplarze, ale żeby od razu robić z nas wszystkich matołów? – pyta.

W drugą stronę też to źle działa - pokazywanie umięśnionych samców alfa, mających tylko jedno w głowie, również działa niekorzystnie na psychikę mężczyzn, którzy nie przystają do lansowanego w mediach idealnego wizerunku. Akurat w tym przypadku nie różni się to zbytnio od życia kobiet i tego, jak muszą gonić za sztucznie kreowanymi trendami.