Przyjaciel księdza Jankowskiego, który stawiał mu pomnik nie wierzy w zarzuty pedofilii. "Nie żałuję"
Jak to jest, że niby "wszyscy wiedzieli", ale nikt nic nie robił? Ogromny pomnik ks. Jankowskiego w Gdańsku to dziś policzek dla wszystkich. I ofiar księży-pedofilów, i miasta, i samego Kościoła. Za jego budową stoją konkretne osoby, w tym przyjaciel kontrowersyjnego duchownego, do którego udało nam się dotrzeć. Grzegorz Pellowski, znany gdański piekarz poinformował, że siostry ks. Jankowskiego chcą nawet pozwać "Gazetę Wyborczą” za głośny artykuł.
W poniedziałek zadeklarował jednak, że w przestrzeni publicznej nie ma miejsca dla pomnika księdza Jankowskiego i zapowiedział, że usunięcie pomnika odbędzie się kulturalnie i z poszanowaniem zasad.
Kto stoi za pomnikiem?
Inicjatorem budowy monumentu był społeczny komitet, a decyzję w tej sprawie i w kwestii nadania nazwy skwerowi ks. Jankowskiego podejmowała Rada Miasta Gdańsk.
Osoby świeckie i duchowne, które forsowały budowę kontrowersyjnego monumentu mają imiona i nazwiska. Czy wiedziały albo słyszały o pedofilskich skłonnościach księdza?
Głównym inicjatorem budowy pomnika był przyjaciel Jankowskiego i znany gdański piekarz, Grzegorz Pellowski. W rozmowie z naTemat podkreśla, że zarzuty opisane w reportażu "Dużego Formatu” trzeba dogłębnie wyjaśnić, ale on nie wierzy ani w pedofilię, ani w agenturalną przeszłość Jankowskiego.
– Nie żałuję, że zainicjowałem budowę tego pomnika, bo nie zgadzam się z wymową artykułu na temat prałata. Mieszkam niemal po drugiej stronie plebanii św. Brygidy, byłem tam częstym gościem, uczestniczyłem w wielu uroczystościach, także w tych słynnych obiadach i zauważyłbym, gdyby coś było nie tak – mówi naTemat Pellowski.
Przekonuje, że "to jest pomnik postawiony księdzu za zasługi dla Gdańska, dla Polski i dla Europy".
To Grzegorz Pellowski zainicjował budowę pomnika ks. Jankowskiego.•Fot. Rafal Malko / Agencja Gazeta
Rozmówca naTemat ma swoją teorię na temat młodych chłopców, którzy często gościli na plebanii Jankowskiego.
"Ministranci nakrywali do stołu"
– Ci chłopcy to byli już mężczyźni. Kręcili się, bo w tamtym okresie przez plebanię św. Brygidy przewijało się wiele publicznych osób. Byli więc potrzebni młodzi ludzie do pomocy, by podać kawę, sztućce, nakrycia, wskazać, gdzie mają siedzieć goście. Ksiądz sam tego nie robił, a pani, która mu gotowała, nie była w stanie sama tego ogarnąć – tłumaczy.
Odlana z brązu figura przedstawiająca prałata ma łącznie 3,7 m. wysokości, z czego 1,4 m. mierzy cokół, a 2,3 m. postać prałata. Choć pierwotny projekt zakładał, że duchowny zostanie przestawiony z kotwicą, ostatecznie zrezygnowano z tego pomysłu.
– Figura przedstawia stojącą postać księdza, taką odważną, dystyngowaną, jakby w ruchu, która swoją postawą mówi, że jest gotowa do działania – tak 6 lat temu opisywał monument obecny proboszcz bazyliki św. Brygidy ks. Ludwik Kowalski.
Pod patronatem abp Głódzia
Idea powstania pomnika miała się zrodzić w Katedrze Oliwskiej przed mszą w trzecią rocznicę ingresu Jankowskiego. Pomnik powstawał pod honorowym patronatem ks. abp Sławoja Leszka Głódzia, metropolity gdańskiego.
Monument "wykuwał się" przez rok w pracowni w Kijowie na Ukrainie. Autorem jego projektu jest rzeźbiarz Gennadij Jerszow (mieszkający w Gdańsku), który zrezygnował z honorarium za jego przygotowanie.
Sam Pellowski przed odsłonięciem pomnika tłumaczył, że bardzo mu zależało na jego powstaniu, bo "często zapomina się o ludziach, którzy mieli ogromny wkład w tworzenie historii”. – To, że dziś jesteśmy w UE i NATO, że możemy podróżować bez paszportu, to także dzięki ks. Jankowskiemu – argumentował 6 lat temu.
Na czele społecznego komitetu budowy pomnika stał szef gdańskiej "Solidarności" Krzysztof Dośla. W skład komitetu wchodzili także wspomniani już Pellowski, ks. Kowalski i rzeźbiarz Jerszow oraz Jerzy Borowczak, były działacz "S”, obecny poseł PO, Jan Kosiedowski, prezes Zarządu Biura Projektów Budownictwa Komunalnego w Gdańsku i Andrzej Sagan, prezes zarządu Weinhaus Jakob Gerhardt Polonia.
Warto przypomnieć, że był okres gdy ks. Jankowski zaangażował się w produkcję wina "Monsignore”, które zdobiła nawet etykieta z podobizną duchownego.
Ksiądz Jankowski promuje swoje wino "Monsignore". Dochód z jego sprzedaży miał być przeznaczony na budowę słynnego bursztynowego ołtarza•FOT. DAMIAN KRAMSKI / AGENCJA GAZETA
Zgodę na budowę pomnika gdańscy radni wydali bez większych kontrowersji. Uchwałę w sprawie pomnika ks. Jankowskiego poparło 25 radnych, nikt nie był przeciw, od głosu wstrzymało się 7 osób (6 z Platformy Obywatelskiej i Jolanta Banach z SLD).
Jerzy Borowczak, który wchodził w skład społecznego komitetu budowy pomnika Jankowskiego tłumaczy dziś, że "jeśli ta pani (bohaterka reportażu w "DF" i ofiara księdza – red.) mówi w swoim wywiadzie, że masa dzieci, jak widziała, że ksiądz wychodzi ze świętej Barbary uciekała, bo wszyscy wiedzieli, że ksiądz jest pedofilem, to trzeba odszukać te jej koleżanki, tych kolegów". "Także koleżanki tej dziewczynki, która podobno skoczyła, bo była w ciąży".
– W tamtych latach nie było tak jak dziś, że ludzie w jednej klatce mieszkają i się nie znają. Wtedy znali się wszyscy na całym osiedlu. Musieli wiedzieć, że ten ksiądz jest pedofilem i, jeśli wiedzieli i nic nie zrobili, to być może skrzywdzono wiele dzieci – mówił Borowczak w Polsat News. On też twierdzi, że nie dziwiło go, iż ministranci przynosili kawę czy ciasto na plebanii Jankowskiego.
130 tysięcy złotych
Całkowity koszt wykonania pomnika wyniósł 130 tys. zł. Pieniądze pochodziły z publicznej zbiórki. Pellowski tłumaczył, że były wpłacane przez osoby z całego kraju. Wpłacały głównie osoby starsze, najczęściej od 50 do 100 złotych. Wpłaciły też zarządy regionów "Solidarności". Według Pellowskiego, największa wpłata wyniosła 20 tys. zł i pochodziła od znanego przedsiębiorcy z listy najbogatszych Polaków tygodnika "Wprost".
– Sprawa ks. Jankowskiego pokazuje, że mógł wiedzieć o wszystkim abp Gocłowski. Mogło wiedzieć także kilku innych. Przecież są służby państwowe, a pedofilia jest przestępstwem. Powinna zostać powołana niezależna komisja do spraw zbrodni pedofilskich. Powinna się składać z ludzi świeckich – powiedział w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej” katolicki publicysta Tomasz Terlikowski.
Ale według Krzysztof Szerszenia, delegata ds. ochrony dzieci i młodzieży archidiecezji gdańskiej, sprawa ks. Jankowskiego nigdy oficjalnie nie dotarła do kurii.
"Nie ma ofiar, nie ma sprawy"
– Jak dotąd do archidiecezji nie zgłosiła się żadna osoba z oskarżeniem wobec ks. Jankowskiego – powiedział ks. Szerszeń w rozmowie z KAI.
– Ponadto nie podejmuje się działań jedynie na podstawie artykułu prasowego, bez zgłoszenia ze strony świadków zdarzeń – powiedział ks. Szerszeń. Dodał, że nie jest proste wszczynanie postępowania wobec osoby, która nie może się bronić.
Szef pomorskiego PiS i były przewodniczący "Solidarności" Janusz Śniadek pytany przez Radio Zet o pomysł usunięcia pomnika prałata Henryka Jankowskiego ocenił, że są ikony Solidarności "bardziej kontrowersyjne od księdza prałata".
Z kolei były działacz "Solidarności" i senator Jan Rulewski uznał, że nie tylko pomnik, ale także grób prałata Henryka Jankowskiego powinien zostać usunięty z kościoła św. Brygidy w Gdańsku.