To ich prezes PiS skarcił na spotkaniu w Jachrance. Teraz odpowiadają

Daria Różańska-Danisz
Kilkudziesięciu posłów PiS naciskało na Julię Przyłębską, by zniosła "niezgodną z konstytucją aborcję eugeniczną". Ale Jarosław Kaczyński ich upomniał, radził, by pohamować się w walce o tę sprawę. – Dosłownie kilka dni temu do mojej skrzynki trafiło pismo Trybunału Konstytucyjnego. Wynika z niego, że nasza prośba jest procedowana i że mamy czekać na decyzję, więc cierpliwie na nią czekam – mówi nam poseł PiS, Artur Zasada. Inny dodaje: – Jestem absolutnie przekonany, że rozumowanie naszego prezesa, to rozumowanie oparte na pewnej logice. Nie ma konfliktu pomiędzy wiarą i rozumem, trzeba tylko sięgać z obu tych źródeł.
Prezes Jarosław Kaczyński - według PAP - miał na spotkaniu klubu PiS w Jarchrance upomnieć posłów PiS ws. ustawy antyaborcyjnej. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Prezes ucisza
"Posłowie PiS oberwali od szefa. Mają zostawić nienarodzone dzieci bez pomocy, przestać wypowiadać się w ich obronie i nie oczekiwać, że TK zniesie niezgodną z konstytucją aborcję eugeniczną. Łamanie sumień i niszczenie ludzi. Jak w PO" – wyrzuciła na Twitterze 7 grudnia Kaja Godek, autorka projektu "Zatrzymaj aborcję" (leży w Sejmie od grudnia 2017 roku).

To reakcja na słowa Jarosława Kaczyńskiego, które parę godzin wcześniej miały zostać wypowiedziane na posiedzeniu klubu Prawa i Sprawiedliwości w Jachrance. Podczas części zamkniętej dla mediów, Kaczyński miał w taki sposób skomentować zapał posłów, którym pali się do zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej: – Prezes Kaczyński mówił, aby powstrzymać się w walce o tę sprawę, aby nie naciskać na Trybunał Konstytucyjny – relacjonował informator Polskiej Agencji Prasowej.




– Jestem absolutnie przekonany, że rozumowanie naszego prezesa, to rozumowanie oparte na pewnej logice. Nie ma konfliktu pomiędzy wiarą i rozumem, trzeba tylko sięgać z obu tych źródeł. Bronię prezesa Kaczyńskiego, bo uważam, że wyobraźnia i rozum to dary Ducha Świętego – mówi nam ważny polityk PiS. I podkreśla, że zależy mu na rozstrzygnięciu kwestii ustawy antyaborcyjnej, ale jest świadomy, że może to mieć swoje polityczne konsekwencje.

"Naciski na TK"

Kilkudziesięciu posłów PiS spieszy się z ustawą zaostrzającą prawo antyaborcyjne, na co od kilku tygodni naciska nie tylko Kaja Godek, ale i media ojca Tadeusza Rydzyka. "PiS porzuca dzieci"; "Życie w rękach kierownictwa partii"; "Wyborcy nie chcą kluczenia" – krzyczą tytuły tekstów opublikowanych na łamach "Naszego Dziennika".

W listopadzie zeszłego roku w Trybunale Konstytucyjnym wylądował pierwszy wniosek podpisany przez ponad stu parlamentarzystów – również z PiS. To Bartosz Wróblewski, poseł Prawa i Sprawiedliwości, wpadł na pomysł, by TK stwierdził niezgodność z konstytucją przepisów pozwalających na przeprowadzenie aborcji w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu.

Trybunał Konstytucyjny miał odpowiedzieć na pytanie o to, czy możliwość przerywania ciąży ze względu na chorobę dziecka jest zgodna z trzema artykułami: 30 (przyrodzona i niezbywalna godność człowieka), 32 (równe traktowanie przez władze publiczne) i 38 (gwarancje prawnej ochrony życia dla każdego człowieka).

Ale dokument od roku zachodzi kurzem na biurku prezes Przyłębskiej i czeka na termin rozprawy. Kierownictwu PiS, które dotychczas przekonywało o wprowadzeniu zakazu aborcji, teraz się nie spieszy, dlatego Jarosław Kaczyński upominał posłów PiS w Jachrance, by zwolnili w "walce o tę sprawę".

– Skądinąd wiem, że szefostwo PiS nie jest skłonne, aby przed wyborami procedować tę ustawę. Boją się, że słupki spadną. Z ubolewaniem przyjmuję taką konstatację. Uważam, że ciągle należy walczyć i pokazywać, że ta ustawa powinna zostać zamknięta i trzeba pozwolić dzieciom żyć – stwierdza w rozmowie z naTemat poseł Jan Klawiter z Prawicy Rzeczpospolitej.

O tym również dość otwarcie mówił zresztą podczas Międzynarodowego Kongresu dla Małżeństwa i Rodziny w Krakowie europoseł PiS.

Ryszard Legutko zapytany o zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej, odparł: (...) Przed wyborami przyszłorocznymi na pewno nic się nie stanie. To jest po prostu niemożliwe, natomiast po wyborach zobaczymy, co będzie. Państwo wiecie, że prezydent jakieś tam poparcie wyraził dla tego (projektu – red.) , ale z pewnością przed wyborami jesiennymi 2019 ta sprawa nie stanie".

Reakcja posłów była błyskawiczna. I znów w listopadzie 79 parlamentarzystów – głównie z PiS – zwróciło się po raz kolejny do prezes Julii Przyłębskiej z apelem o "niezwłoczne wyznaczenie terminu rozprawy w sprawie aborcji z powodu wad genetycznych". Pod listem podpisali się m.in. Jan Duda, Tadeusz Cymański, Artur Zasada, Krystyna Wróblewska, Anna Sobecka, Bernadetta Krynicka, Anna Maria Siarkowska.

List od Przyłębskiej
Kilka dni temu do skrzynek niektórych posłów wpłynęła odpowiedź od Trybunału Konstytucyjnego. – Otrzymałam od pani prezes Julii Przyłębskiej list z informacją, że nasz wniosek będzie rozpatrywany, wszystko idzie zgodnie z prawem i nie ma zaniedbań w tym zakresie – mówi nam posłanka PiS Krystyna Wróblewska.

I dodaje: – Jestem przekonana, że zostanie to rozpatrzone w stosownym czasie i zgodnie z kolejnością. Mam nadzieję, że zostanie to prędzej, czy później ustalone.

Wtóruje jej kolega z PiS, Artur Zasada: – Dosłownie kilka dni temu do mojej skrzynki trafiło pismo Trybunału Konstytucyjnego. Wynika z niego, że nasza prośba jest procedowana i że mamy czekać na decyzję, więc cierpliwie na nią czekam. Jestem cierpliwym człowiekiem, ale trudno mi powiedzieć, kiedy dostaniemy odpowiedź. Niech zasięgnie pani wiedzy w TK – poleca poseł.

Politycy PiS, którzy podpisali się pod listem do TK, dziś niechętnie mówią o zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej. Wielu z nich nie znajduje czasu na rozmowę, inni zapewniają, że w tym temacie "stąpają po kruchym lodzie" i nie powinni komentować słów prezesa, chociaż ich poglądy w tej kwestii absolutnie się nie zmieniły – "są za życiem".

Jeden z polityków, który złożył swój podpis pod wnioskiem do Julii Przyłębskiej, teraz tłumaczy: – Posłowie nie mają prawa naciskać na Trybunał Konstytucyjny, o czym wcześniej nie miałem świadomości.

Od innego z polityków prawicy słyszę: – W dużej części przeciętnych członków PiS zauważam nastroje rezygnacji z walki. Oni są przekonani, że im słupki spadną.

Na wysokości zadania
Kaja Godek w mediach społecznościowych wyraźnie naciska na polityków PiS. 9 grudnia wstawia na przykład zdjęcie z prezesem PiS i opatruje je komentarzem: "Naprawdę nie da się zrozumieć, jak można zignorować prośbę dziecka o ratunek dla dzieci takich jak ono..."



W innym wpisie wspomina o laurkach, jakie w styczniu podarowała Jarosławowi Kaczyńskiemu (nastąpiło to w trakcie czytania projektu "Zatrzymaj aborcję"). "Niepełnosprawne dzieci narysowały je jako apel o zakaz zabijania ich kolegów i koleżanek. W piątek prezes PiS zebrał posłów i zakazał bronić życia tych dzieci..." – stwierdza Godek.

Jak politycy PiS komentują jej dosadność? – Doceniam zaangażowanie i szlachetność pani Kai Godek, nie wątpię, że jej intencje są z najgłębszych pobudek. Myślenie, co będzie później, jak będzie wyglądała Polska za rok, dwa, cztery, powinno nas wszystkich interesować. Nasza wiara musi iść w parze z rozumem. A rozum nakazuje, by się poważnie zastanowić, czy wprowadzanie w tej chwili pod debatę publiczną, pod ogień krytyki, jest rozsądne i czy to nie jest zapowiedź tego, co w Hiszpanii? Wtedy już nie będzie pani Kai Godek, tylko ustawa o aborcji na życzenie – mówi nam poseł PiS. I apeluje do obrońców życia, by jednoczyli się w tej sprawie.

Ale inny poseł Zjednoczonej Prawicy chciałby zmian "na już". Tak to analizuje: – Gdyby Trybunał Konstytucyjny stanął na wysokości zadania, ogłosił swój wyrok, a uważam, że będzie on pozytywny dla dzieci w łonie matek, to wtedy niejako PiS były w bardziej komfortowej sytuacji, że on tylko realizuje wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Ale nie wiem, na ile TK stanie na wysokości zadania.