Dalsze losy Polaka po strzelaninie w Strasburgu. Gdyby nie on doszłoby do większej masakry

Adam Nowiński
W ostatniej strzelaninie w Strasburgu ranny został Bartosz Niedzielski, 36-latek pochodzący z Katowic. "Gazeta Wyborcza" dotarła do znajomych mężczyzny, którzy przedstawili kulisy tego tragicznego wydarzenia. Okazuje się, że jest on bohaterem, który teraz walczy o życie.
Gdyby nie postawa Polaka i jego dwóch znajomych zamachowiec ze Strasburga wszedłby z bronią do klubu pełnego ludzi. Fot. screeen z BMFTV
"Gazeta Wyborcza" dotarła do znajomych rannego Polaka, który z raną postrzałową głowy trafił do szpitala w Strasburgu. 36-letni mężczyzna cały czas walczy o życie. Jego znajomi opowiedzieli o kulisach tego tragicznego wydarzenia.

– Tamtego dnia Bartek poszedł na koncert do jednego z klubów. Jeszcze zanim koncert się rozpoczął, Bartek razem ze znajomym dziennikarzem z Włoch i dwoma muzykami stali przed wejściem. Wyszli zapalić. Wtedy zobaczyli zamachowca z bronią. Od świadków wiemy, że rzucili się, żeby go powstrzymać. Dzięki nim drzwi zostały zamknięte, sprawca nie wszedł do środka – powiedzieli Renata i Bogusław Bojczukowie. Przypomnieli sytuację z paryskiego klubu Bataclan, w którym terroryści w 2015 roku strzelali do uczestników koncertu jak do kaczek. Wychodzi na to, że sytuacja mogła się powtórzyć, ale Polak wraz ze swoimi kolegami na to nie pozwolił.


Razem z Bartoszem Niedzielskim do szpitala trafił także Włoch. Obaj walczą o życie. Polak przyjechał do Strasburga 20 lat temu z Katowic.

Przypomnijmy, że w poniedziałek wieczorem w okolicach jarmarku bożonarodzeniowego w Strasburgu doszło do strzelaniny, której sprawcą był 29-letni Chérif C. Od kul zginęły trzy osoby, a kilkadziesiąt, w tym Polak Bartosz Niedzielski, zostało rannych. Po czterech dniach poszukiwań francuska policja znalazła ukrywającego się w magazynie zamachowca. Wywiązała się między nimi strzelanina. Mężczyzna zginął.

Źródło: "Gazeta Wyborcza"