ZNP popiera "belferską grypę". Rozpoczyna się ogólnopolski protest nauczycieli

Paweł Kalisz
W całej Polsce zaczyna się protest nauczycieli, którzy wzorem policjantów idą na zwolnienia lekarskie. W niektórych szkołach dzieci nie poszły do szkół z powodu "belferskiej grypy". Związek Nauczycielstwa Polskiego popiera tę formę protestu, nauczyciele domagają się tysiąca złotych podwyżki.
Nauczyciele domagają się tysiąca złotych podwyżki. Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
– Związek rozpoczyna akcję protestacyjną. Popieramy działania nauczycieli, którzy w trosce o swoje i uczniów zdrowie udają się na zwolnienia lekarskie. Jesteśmy przekonani, że tak dalej być nie może – powiedział dziś na konferencji prasowej Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.

Broniarz podkreślił, że związek domaga się podjęcia dialogu z minister edukacji Anną Zalewską. Do rozmów zaproszony jest też premier Mateusz Morawiecki. Termin spotkania wyznaczono na 8 stycznia. – Od efektu tych rozmów zależą dalsze działania – przyznaje prezes ZNP.


Tymczasem w całej Polsce rozszerza się "belferska grypa". Nauczyciele masowo biorą zwolnienia lekarskie. W trzech placówkach we Wrocławiu we wtorek odwołano lekcje z powodu braków kadrowych wśród pedagogów. Broniarz przekonuje, że na zwolnienia idą ci, którzy są chorzy. – Boimy się zastraszania – twierdzi prezes ZNP.

Asekurancka postawa prezesa jest w pełni uzasadniona. Dolnośląski kurator oświaty domagał się specjalnych kontroli ZUS w szkołach dotkniętych protestem. Sprawdzamy i wierzę w to, że nie będą przekraczane przepisy – wyznał na konferencji prasowej wiceszef MEN Marzena Machałek.

"Belferska grypa" ma podobne objawy, jak "psia grypa", która panowała miesiąc temu. Na początku listopada tysiące policjantów brało zwolnienia lekarskie domagając się podwyżki pensji. Epidemia przybrała takie rozmiary, że w niektórych komendach dyżury pełnił jedynie komendant i zastępcy.

Rząd dogadał się z policjantami przed obchodami setnej rocznicy odzyskania niepodległości. Gdyby nie to, mogłoby nie starczyć policjantów dla zabezpieczenia obchodów. Nauczyciele też mają potężny argument w ręku. Broniarz nie wyklucza masowego protestu w czasie egzaminów ośmioklasisty i matur. To oznacza, że w maju w szkołach nie będzie nauczycieli.

I trudno przypuścić, żeby minister i premier mogli zlekceważyć protest odbywający się właśnie w tym terminie. Pod koniec maja mają się w Polsce odbyć wybory do Parlamentu Europejskiego. Łatwo wyobrazić sobie rozwścieczonych rodziców pochylonych nad urną wyborczą.

źródło: RMF FM