Przedterminowych wyborów ma nie być. Ale jest niespodzianka: ujawniono, kto rozsiewał plotkę

Mateusz Marchwicki
Od kilku dni po Sejmie krąży plotka o przedterminowych wyborach parlamentarnych, które miałoby przeprowadzić PiS. Partia rządząca odcięła się od tych pogłosek, ale skądś musiały się one wziąć. Jak się okazuje, to wcale nie jest dzieło polityków opozycji.
Plotkę ma rozsiewać jeden z polityków PiS. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Przedterminowe wybory do parlamentu, które miałyby poprzedzać te do Parlamentu Europejskiego, to miałby być "tajny plan" Prawa i Sprawiedliwości. Dzięki niemu partia rządząca miałby skorzystać z jeszcze całkiem niezłej politycznej koniunktury i umocnić swoją pozycję w polskim parlamencie na kolejne cztery lata.

Doniesieniom tym od razu zaprzeczyła rzeczniczka partii Beata Mazurek, ale temat wciąż krąży po sejmowych korytarzach. Dziennik "Fakt" ujawnił jednak, że nie wzięła się ona znikąd.

– Prezes ma w głowie wiele planów, w zależności od rozwoju sytuacji. Potrafi pójść ofensywnie, ale potrafi się też cofnąć. Ten plan z wcześniejszymi wyborami był rozpatrywany w gorącym czasie, jak wiele innych, ale jako najmniej realny – cytuje jednego z polityków PiS tabloid.


W PiS rzekomo analizowano scenariusz przegranej partii w eurowyborach i jej wpływ na poparcie w wyborach parlamentarnych w listopadzie 2019 roku. Dlaczego jednak scenariusz przedterminowych wyborów wyciekł na zewnątrz?

Według tabloidu chodzi o nadzwyczajną mobilizację członków partii. "Nikt nie chce stracić miejsca na listach wyborczych, a ich tworzenie musiałoby być wyjątkowo szybkie" – czytamy w "Fakcie". Z ustaleń tabloidu wynika, że plotkę o przedterminowych wyborach ma rozsiewać znany polityk, ale wbrew władzom PiS.

źródło: fakt.pl