Mówią, że znają przyczyny rozłamu w ONR. Chodzi o pieniądze i przyszłą kampanię wyborczą
Z ruchem ONR przed świętami pożegnała się grupa czołowych działaczy Obozu Narodowo-Radykalnego. Możliwe, że nie odeszli wcale z powodu różnic ideowych. Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych podał, że chodzi o coś znacznie innego.
"Prawdziwym powodem dymisji liderów tego stowarzyszenia jest ucieczka przed wyrokiem zasądzającym potężną karę finansową, jaka grozi całemu zarządowi ONR. W pozwie złożonym w październiku Rafał Gaweł zażądał przeprosin i 500 000 zł od zarządu ONR za opublikowanie kłamstw i publiczne zniesławienie jego i Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych" – czytamy we wpisie na Facebooku Ośrodka.
"W zarządzie ONR pozostały więc tylko osoby 'gołe' i mało znane, które nie dysponują większym majątkiem. Kalinowski, Bąkiewicz i Doroszewski bali się też o to, że przegrana w sądzie i windykacje komornicze położą się cieniem na ich kampanii wyborczej. Z naszych informacji wynika że mają być liderami list w nowym ugrupowaniu politycznym tworzonym przez posła Jakubiaka i tatę premiera" – pisze Ośrodek.