Zakopane nie wytrzymuje najazdu turystów. W kranach zaczyna brakować wody
W zimowej stolicy Polski w niektórych domach brakuje wody – donosi "Tygodnik Podhalański". Wodociągi oraz oczyszczalnia ścieków nie wytrzymują takiej liczby turystów, jaka przyjechała Tatry, by powitać Nowy Rok. To jednak w Zakopanem nie nowość. Najazd turystów oznacza bowiem dla mieszkańców niemało problemów.
"Ledwie kapało, ale można było tej wody nałapać, herbatę zrobić, umyć garnki. Ale dziś wody nie ma. I nikt w SEWiK-u nie wie, czy będziemy mieć wodę na Olczy w Sylwestra, czy nie"
W wiadomości do redakcji "Tygodnika Podhalańskiego" kobieta podkreśla także, że taka sytuacja bardzo komplikuje życie osób starszych. Utrudnia to bowiem choćby podanie im leków.
"Dlatego dla mnie to żaden "Sylwester marzeń", jak turystom pokoi nie wynajmuję, a zostałam pozbawiona wody, nie wiem, czy inni wodę mają, czy nie."
"tak to jest jak się liczy tylko na ujęcia wody ze strumieni , a wystarczyło by wybudować zbiornik retencyjny i wody by starczyło dla milionowej populacji nawet"
"To efekt molochów podhalańskich. Wody nie wyczarujesz niestety aby wszystkie budynki ją miały ciągle. A patrząc na zabudowę to będzie jeszcze gorzej. Studnie na ogrodzie? Ostatnimi czasy tyle ich nawiertano, że obniżył się poziom wód gruntowych. Wody nie ma. Widać to choćby po zamieraniu drzew. Trzeba dbać jak o skarb o wodę pobieraną z Tatr. A tu się jeszcze mówi, że są plany, aby z niej śnieżyc stoki w Tatrach... Haha, wtedy to pół Zakopca wody mieć nie będzie..."
"Należy wprowadzić przepis, że turyści mieszkający w nowych molochach (bo to nie pensjonaty przecież) mogą brać kąpiel tylko w godzinach 24-5 :D"
W ubiegłym roku w sylwestrową noc w Zakopanem bawiło się ponad 80 tys. osób. Szacuje się, że tym razem Nowy Rok na zakopiańskiej Równi Krupowej będzie witało jeszcze więcej turystów.
Przed rokiem mieszkańcy skarżyli się na zachowanie przyjezdnych. Jedna z mieszkanek nam opowiadała, że turyści witający Nowy Rok w Zakopanem zrobili sobie toaletę z... cmentarza. "W sumie to ja się tym ludziom nie dziwię – pili piwo, więc jasne, że im się chciało siku. A że toi toi-ów przygotowano na 10 tys. osób, a nie na 100 tys.? Gdzieś przecież musieli się załatwiać" – opowiadała.
źródło: "Tygodnik Podhalański"