Głupia ciekawość. Od sprawdzania "dlaczego nie wybuchło?" wielu straciło palce i poraniło oczy

Monika Przybysz
Do "testerów”, którzy zakupione na ulicznych straganach albo w marketach petardy i fajerwerki postanawiają wypróbować już 31 grudnia rano, karetki pogotowia wyjeżdżają każdego roku. To niekończąca się historia ludzkiej brawury i kompletnego braku odpowiedzialności.
Nie sprawdzaj dlaczego petarda nie wybuchła - to może skończyć się tragicznie. Fot. Mikołaj Kuras / Agencja Gazeta
– Cena, jaką przychodzi za to zapłacić, jest straszliwa. Pamiętam chłopaka z silnie poranionymi i poparzonymi dłońmi. Wył z rozpaczy w karetce, mimo środków przeciwbólowych. Okazało się, że marzył o karierze sportowej – wspomina Piotr, ratownik medyczny.

Oko w oko z fajerwerkami
Scenariusz zwykle jest podobny: próba odpalenia fajerwerków. Czekamy z niecierpliwością. Nic. Wreszcie osoba, która chce je w końcu odpalić podchodzi bliżej i spogląda w dół by zbadać co się dzieje z materiałem, który przecież miał dać wyśmienite efekty wizualne i dźwiękowe. Dopiero wtedy fajerwerki odpalają z opóźnieniem. Prosto w oko.


Wybuchowy dyżur
Okuliści zwykle wiedzą od razu, z czym mają do czynienia. Po pierwsze: uraz termiczny związany z wysoką temperaturą czyli oparzenie narządu wzroku, po drugie uraz mechaniczny spowodowany uszkodzeniem gałki ocznej przez odłamki. Dochodzi do krwotoku, uszkodzenia rogówki, czasem odwarstwienia siatkówki. Konsekwencje: utrata widzenia albo słabe widzenie, w najgorszym wypadku konieczność usunięcia gałki ocznej gdy uraz był bardzo rozległy.
Ślad na całe życie
– Pamiętam z ostrego dyżuru nastolatkę, której kolega chciał zrobić, jak twierdził, "wybuchowy” żart. Materiał, który umieścił w kapturze jej zimowej kurtki, niestety, eksplodował. Skończyło się poparzeniem i uszkodzeniem słuchu – opowiada Łukasz, ratownik medyczny z Częstochowy.

Dodatkowo petardy i fajerwerki, w rękach osób nieletnich lub nietrzeźwych mogą stanowić bardzo poważne zagrożenie nie tylko dla nich samych, ale i dla otoczenia. Próby odpalania w tłumie, wrzucanie petard do studzienek kanalizacyjnych, a nawet do wnętrza miejskiego autobusu - to sytuacje, z którymi każdego roku zmagają się policjanci i strażnicy miejscy.

Kilka sekund
Zdarza się także, że petardy i fajerwerki wybuchają za wcześnie, gdy ich właściciel trzyma je jeszcze w rękach.

To ogromne zagrożenie, o rokowaniach decyduje tu skala urazu, najgorsze, co może się stać to konieczność amputacji po takim niekontrolowanym wybuchu – tłumaczą specjaliści medycyny ratunkowej, którzy od lat opatrują w SOR-ach podobne przypadki właśnie w czasie sylwestrowej nocy.

– To potem kalectwo i dramat do końca życia. Żadne efekty nie są tego warte – przypominają.