Aż tysiąc osób się nie zmieściło. Pod Tatrami odnotowano nowy rekord

Paweł Kalisz
Najstarsi górale nie pamiętają takiej liczby turystów w Zakopanem. Aż tysiąc osób nie zmieściło się do sań jadących spod Morskiego Oka w kierunku parkingu w Palenicy Białczańskiej. Ratownicy TOPR oraz pracownicy TPN alarmują: ludzie idą w góry nieodpowiednio ubrani.
W niedzielę około tysiąca osób nie zmieściło się już do sań jadących spod Morskiego Oka do Zakopanego. Fot. Marek Podmokły / Agencja Gazeta
W sobotę pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego musieli odprawić z kwitkiem około 200 osób, które nie zmieściły się do sań. Turyści na piechotę po zmroku na własną rękę wrócili spod Morskiego Oka do Zakopanego. W niedzielę ten wynik został pobity pięciokrotnie. Tysiąc osób to rekord wszech czasów, nikt nie pamięta takiej liczby turystów na szlaku – przyznaje w rozmowie z krakowską "Gazetą Wyborczą" Edward Wlazło, komendant straży parku.

Choć chyba osoby te trudno nazwać turystami. Ratownicy donoszą, że ludzie w góry wychodzą kompletnie nieprzygotowani, w niewłaściwym stroju, nie znający regulaminu, traktujący zaprzęg konny jak taksówkę. Próbowali nawet w kilkadziesiąt osób wsiadać do sań ciągnionych przez konie.


Ci turyści zdają się nie wiedzieć, że ostatni zaprzęg zjeżdża do Zakopanego o 16.30 i nie ma możliwości, by konie po nocy jechały po kolejną grupę – z uwagi na bezpieczeństwo i zwierząt, i ludzi. Nie rozumieją też, że konie muszą odpocząć ani tego, że sanie nie mogą być przeciążone.

Jak informują pracownicy TPN, większość tych, co musieli zejść na własnych nogach do Zakopanego, to młodzi Polacy w wieku 18-25 lat. Przyjechali do stolicy polskich Tatr na Sylwestra. Podobnie jak w zeszłym roku w Zakopanem będzie wielka impreza organizowana przez TVP. W mieście jest tyle osób, że na niektórych kwaterach zaczyna brakować wody w kranach.

źródło: "Gazeta Wyborcza"