Dla tego hiszpańskiego małżeństwa Sylwester w Warszawie był dramatyczny. Zrozpaczonemu mężowi pomógł Chajzer

Ola Gersz
Tego Sylwestra pewne hiszpańskie małżeństwo zapamięta na długo. Para zgubiła się podczas na warszawskim Placu Bankowym, a mężczyzna uległ wypadkowi i trafił do szpitala. W odnalezieniu kobiety zaangażował się Filip Chajzer. Jego fani jak zwykle nie zawiedli.
Filipowi Chajzerowi udało się pomóc temu hiszpańskiemu małżeństwu. Fot. Screen z Facebooka / Filip Chajzer
Filip Chajzer lubi pomagać ludziom. Ma też w mediach społecznościowych wierną armię fanów, którym zdają się nie przeszkadzać skandale z jego udziałem.

Podobnie jak w przypadku świątecznej zbiórki dla Powstańców Warszawskich, Chajzer wykorzystał więc swoje wpływy i postanowił pomóc hiszpańskiemu małżeństwu.

Dziennikarz, który był jednym z prowadzących Sylwester TVN w Warszawie, udostępnił dramatyczny post przed godziną 4 nad ranem w Nowy Rok.

"Napisał właśnie do mnie znajomy lekarz, który za chwilę zaczyna operację tego jegomościa. To Hiszpan Juan Fernandes Santosi. Przyleciał z żoną do Warszawy na Sylwestra. Byli na Placu Bankowym. Zgubili się, a Juan chwilę później się połamał i trafił do szpitala" – napisał Chajzer.


Prezenter TVN poprosił następnie internautów o pomoc w znalezieniu jego żony, Veróniki Rodríguez Arnaiz. – Ma przy sobie jej telefon, wszystkie pieniądze i jedyne o czym mówi, to jak się o nią martwi i jak bardzo tęskni. Jeśli ktoś ją spotka, niech przekaże, że Juan jest w szpitalu na Solcu, na ortopedii – napisał pod zdjęciami pary i płaczącego w szpitalnym łóżku mężczyzny. Post Chajzera spotkała się z ogromnym odzewem internautów. Został on udostępniony ponad 4 tysiące razy.

Kilka godzin później Filip Chajzer napisał na Facebooku, że żona Santosiego się odnalazła i "historia kończy się prawie happy endem, bo to nie była dla nich łatwa noc". Dziennikarz podziękował za pomoc wszystkim zaangażowanym w akcję. Wśród nich był Conrado Moreno, który "nad ranem w nowy rok stanął na rzęsach, żeby pomóc odnaleźć się hiszpańskim turystom".

– Parę rozdzielił tłum, alkohol, nieszczęśliwy wypadek (który jest szczęśliwy?) i służby mundurowe. Jedno jest pewne – jeśli Ci ludzie zostaliby zostawieni sami sobie, to Warszawy raczej nie wspominaliby czule... A tak może w tym całym nieszczęściu, będą wiedzieć, że nad Wisłą, żyją dobrzy i pomocni ludzie – podsumował Chajzer.